KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 Wyprawa do Pińska… bez Pińska. Kolejna. „Opowieść” moja będzie bardziej nostalgiczna, kresowa niźli motocyklowa. Tym, co mnie znają to wiedzą, a tym, co nie znają powiem, że z dawnymi Kresami Wschodnimi, wiążą mnie po kądzieli dawne więzi rodzinne oraz pasja poznawania, odwiedzania miejsc, cmentarzy, dworków, pałaców, zamków i tego wszystkiego, co jest związane z Polską i jej kulturą na Kresach Wschodnich, czyli dawnych ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego, które wchodziły w skład Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Udział biorą: ja oraz Czarek, nauczyciel historii w jednej z podsuwalskich szkół. Czarek przez niektórych forumowiczów jest znany. Był na forumowej wyprawie Szutrami Białorusi wraz ze mną i AgreSorkiem. Prolog. W tym roku byłem już dwukrotnie na Białorusi, a w przeciągu 9 ostatnich lat z 16 razy. Układam w głowie mój 17 raz i wspominam o tym Czarkowie, który chwali się, że od jakiegoś znajomego otrzymał bilety na Europejskie Igrzyska. Super! Jest bodziec i jest konkretny termin. Jedziemy… ale nie w terminie biletu na imprezę. Czarek ma swoje interesy, na dodatek musi jeszcze ubłagać małżonkę, która nic o jego zamiarach do ostatniej chwili nie wie. Ustalamy, że jeśli dostanie błogosławieństwo wyjeżdżamy 1 lipca. Tu dodam, że niejaki Alaksandr Hrygoriewicz Łukaszenko zwany potocznie Baćką wydał dekret mówiący, iż każdy inostraniec, który wykupi bilet na tę imprezę będzie mógł przebywać na terenie jego królestwa od dnia 10 czerwca do 10 lipca. Cała impreza zaczyna się znacznie później bo 20 czerwca a kończy się po 10 dniach, czyli 30. Bilet równy jest wizie, oczywiście ważny jest przez cały miesiąc na konkretną imprezę, rozpoczęcie igrzysk jak i na ich zakończenie… a przecież zakończenie jest 30 czerwca a my wybieramy się 1 lipca. Kurde. Ustalamy, że jeśli nie wpuszczą i zawrócą jedziemy na partyzanta do Lwowa. Międzyczasie dowiaduję się, że Baćka wydaje kolejny dekret, iż każdy inostraniec, który kupi bilet na „Słowiański Bazar” w Witebsku będzie mógł przebywać w jego królestwie już od 1 lipca a bilet zastąpi wizę. Postanawiamy, że jedziemy na bilety z igrzysk, co nie było najlepszym wyborem ale o tym za chwilę. Ustalamy zbiórkę na 8 rano 1-go i jak to zazwyczaj bywa wyjeżdżamy o 9.30. Dzień I Planowana marszruta: Grodno, Jeziory, Szczuczyn, Żołudek, Murowanka, Stare Wasiliszki, Żyrmuny, Bieniakonie, Lida. Droga z Suwałk do Ogrodnik jest spokojna, po litewskiej do Druskiennik i dalej do przejścia wręcz nudna. Na przejściu spokój, pusto. Podjeżdżamy do odprawy, meldujemy się w okienku. - Zdrastwujtie. - Zdrastwujtie. - U was est wizy? - Niet my na biliety. - A na biliety. Pokazytie. Czarek pokazuje wydrukowany bilet na igrzyska. Młody uśmiechnięty pogranicznik rozciąga się na krześle i mówi: - Igry zakonczyliś wcziera. Ja, z moim szczerym uśmiechem wchodzę do rozmowy. - My znajem, no nam nie powiezło. My podmuali czto wasz prezydent wydal dekret… Tu mi pogranicznik z jeszcze większym szczerym uśmiechem przerywa. - Znajem, no igry zakonczyliś wcziera i do wcziera możno było prijti, a do 10 możno tolko ostatsia. Wot blin, rzucam w kierunku Czarka, co wzbudza uśmiechy białoruskich pań pograniczniczek z okienka obok. - Propustitie, my w Mińsk chotim pojachat na wojennyj parad. - Podażditie, ja pozwoniu. Pogranicznik bierze za słuchawkę i dzwoni do swoich starszyn. Po jakimś czasie podchodzi do nas starszyj naczalnik z naszymi biletami. Tłumaczy, że niestety nie mogą nas wpuścić, bo igrzyska zakończyły się wczoraj i jedynie do wczoraj można było przyjechać a do 10 można tylko przebywać. - Nażymajtie interniet i wam nużno pokupit biliety na Slowianskij Bazar. Za chwilę zjawią się ichnie jeszcze dwa starsze (stopniem)pograniczniki. Tłumaczą to samo i proponują to samo – Słowiański Bazar. No nic, humor nas nie odstępuje, ich także. Odpalamy internet i po kilku minutach mamy stronę z biletami. Znajdujemy jedne z tańszych biletów na dziecięcy koncert, który ma odbyć się 8 lipca. - A na dzieckij koncert 8-go można? Posmotritie, tu napisano „Visa Free”. Pogranicznik znów pozwanił gdzie nada. Dostaliśmy potwierdzenie, że można i za chwilę były dwa bilety po 15 BYN każdy za pomocą mojej karty bankomatowej na moim telefonie. Uradowani biegniemy do okienka, pokazujemy bilety i znowuż zbiegają się wszystkie starsze naczalniki, patrzą, wpisują coś do komputera. Wsio prawilno, wsio choroszo… tylko naszych biletów nie ma jeszcze w ichnim systemie… I dalej starszyna naczalnik dzwoni gdzie nada. Nie ma. Bilety ważne mamy, musza nas wpuścić mówię do Czarka. Starszyna naczalnik pyta, czy może wziąć mój telefon, czy nie ma tam czegoś sekretnego, dostaje zgodę i z nim znika gdzieś w granicznym budynku. A my czekamy. Od całego zamieszania mijają już ponad dwie godziny. Międzyczasie spadł już deszcz, kilkakrotnie zagrzmiało, była ulewa, słońce znów ulewa z piorunami. Ciemne burzowe chmury się nad nami kłębią po to tylko aby za nasze cwaniactwo w drodze wpieprzyć nam jak kozie za obierki. Szto możemy zdziełat? Tylko czekać. Pod daszkiem na szczęście blokując motocyklami jeden z pasów. Po kilkunastu minutach starszyna naczalnik piereseczenia granicy przychodzi z moim telefonem. Biletów nie ma w systemie, oznajmia, podobno dzwonił nawet do kvitky.by (mam nadzieję, że nie moim telefonem) tam coś działają, poprawiają… a my czekamy. Mija kolejne pół godziny, mijają nas kolejni Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini, i znów kolejni Polacy, Ukraińcy… I znów podchodzi starszyna naczalnik, przynosi nam na wypisany kartce adres e-mail gdzieś do wierchuszki i prosi abyśmy tam wysłali nasze biliety. Wysyłamy. Po dwóch minutach jest zgoda na przekroczenie granicy a po pięciu starszyna naczalnik przynosi wydrukowane nasze bilety tłumacząc się, że my jako pierwsi, na Słowiański Bazar, że system już poprawiają i jak będziemy wracali abyśmy się na te kłopoty powołali, jeśli oczywiście system dalej nie zadziała. Dalej idzie już jak z płatka, śliczna młodziutka celniczka bierze od nas deklaracje celne, nawet nie sprawdza, ani kufrów, ani VIN, stawia pieczatki gdzie nada otwiera szlaban… Białoruś po trzech godzinach naszego kombinatorstwa, bo z naszej winy to całe zamieszanie, stoi przed nami otworem. Pada deszcz, a jak nie pada, to za chwilę ponownie będzie padał. Przez to całe zamieszanie i deszcz kurs obieramy bezpośrednio na Lidę. Odpuszczamy inne miejsca, w zasadzie ja nie byłem jedynie z Żołudku i Żyrmunach, pozostałe miejscowości i punkty znam, a Czarek ma nadzieję, że pozna je niedługo bo chodzę słuchy, że w niedługim czasie Baćka wyrazić ma zgodę na rozszerzenie zony wjazdu bezwizowego o kolejne trzy regiony lidzki, szczuczyński i jakoby wołożyński. Prowadzi nas motocyklowy Garmin i Osmand zainstalowany na starym smartfonie. Obie nawigacje świeżo po aktualizacji. I chociaż Garmin ma tylko główne drogi ale prowadzi znacznie lepiej niż Osmand, który ma mapy bardzo szczegółowe, a który na remontowanych bądź nowo wybudowanych odcinkach prowadzi jak ślepy we mgle. Lida, chyba najbardziej polskie miasto na Białorusi. Według białoruskich statystyk jakoby polskie pochodzenie deklaruje w tym mieście około 40% społeczeństwa. Samo miasto klimatem przypomina wiele miast sowieckich. Lida kosztem odwalonych wielkich deptaków, placów i arterii wokół których górują betonowe blokowiska pozbawiona została kompletnie starówki, tych starych kamienic i kamieniczek otaczających dawniej ulice i uliczki. Wyburzono niemalże wszystko i tylko gdzie nie gdzie pośród betonowej masy przebija się to dawne gimnazjum, to kościółek to inny budynek byłej polskiej administracji państwowej. Największe przygnębienie wywołuje dawny cmentarz katolicki. Jego stan jest tak tragiczny, że już nawet płakać nie ma po czym i gdyby nie znajdujące się na nim groby polskich żołnierzy w tym lotników z 5 pułku lotniczego, nekropolia przypominałaby opuszczony kresowy kirkut. Hotel Lida jak na swoje standardy do tanich nie należy. Ponad 80 zł za dobę w jednuszcze z epoki minionej z mrówkami, stadem komarów i jak na każdy tego typu hotel w Białorusi przystało, z czarną pleśnią wokół prysznicowego brodzika oraz z przypchanym tłustym odpływem. Przebieramy się, szybki prysznic i idziemy w miasto na piwo i coś pokuszat. Chmury się rozstąpiły, wypogodziło się więc jest OK. Witaj Lido. Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego 1770 rok, oczywiście msza odbywała się w języku polskim. Były dom powiatowego doktora Dom Polski w Lidzie Była szkoła powszechna im. Narutowicza, obecnie szkoła nr 1 A tak wyglądał budynek przed wojną Największym międzywojennym nowo wybudowanym budynkiem było ogromne gimnazjum imienia Jana Karola Chodkiewicza, obecnie zajmowane przez kolegium pedagogiczne. Ta wielka w swej skali placówka, w której połączono funkcjonalizm ze stylem narodowym, jest w zasadzie jednym z największych polskich budynków w całej Białorusi. A tak budynek wyglądał przed wojną Budynek Poczty Polskiej, w którym do dziś znajduje się poczta tyle, że białoruska. Odrestaurowany XIV w zamek Gedymina cdn… 12 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Bodek 3 629 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 3 godziny temu, KaeS napisał: Czarek przez niektórych forumowiczów jest znany. Był na forumowej wyprawie Szutrami Białorusi Pamiętamy. Ciekawy jestem, czy znalazł kluczyk do swojej efki, zapodziany na którymś z biwaków. Weź go spytaj. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 42 minuty temu, MrBodek napisał: Pamiętamy. Ciekawy jestem, czy znalazł kluczyk do swojej efki, zapodziany na którymś z biwaków. Weź go spytaj. Pewnie znalazł a temat już wieje prahistorią, bo Czarek przesiadł się na DLa Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
artex 8 447 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 Każdego szkoda 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Mario 6na9 6 804 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 KaeS dlaczego jedziesz na Białoruś w tym samym czasie co Jagna. Może byś napisał relację np z Belgii. O Belgii jeszcze nie chyba nie było na forum. 1 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 Cytuj Oj, Władek, nasza dola wspólna, czy ty strzelasz, czy do ciebie strzelają, jeden huk, wiesz najlepiej. No cóż, Belgia, Białoruś... na B... jeden czort... 8 minut temu, Mario 6na9 napisał: KaeS dlaczego jedziesz na Białoruś w tym samym czasie co Jagna. Może byś napisał relację np z Belgii. O Belgii jeszcze nie chyba nie było na forum. Jeszcze @ZWIERZa z małżonką obiecałem przewieźć po Białorusi. Twoja szwagierka tak jak ja Kresowianka. Radzio musi tylko określić termin a ja mu resztę ogarnę. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Mario 6na9 6 804 Zgłoś ten post Napisano 9 Lipiec 2019 Może i Kresowianka chociaż ja to Ją do Leśniczówka z Pieńk polonezem przywiozłem 2 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 11 Lipiec 2019 Dzień I Lida cz. II Jak wspominałem Lida przypomina typowo sowieckie miasto o szerokich arteriach i wielkich placach. Ale też w ponad 100 tysięcznej Lidzie odnosi się wrażenie jakby miała nie więcej niż 30 tysięcy mieszkańców, miasto a przynajmniej centrum jest czyste i zadbane. W lipcowych godzinach wieczornych, w centrum tłumów nie było a knajpki zwane na Białorusi „Cafe” oblegane były głównie przez młodzież w wieku 17-20 lat, która co rusz zasilała swoje stoliki przyniesionym z pobliskich sklepów piwem i chipsami. Zjedliśmy z Cezarym po porcji szaszłyka odgrzanego w mikrofalówce, nie zabrakło też czeburaków, całość popiliśmy lekkim ciemnym lidzkim piwem i poszliśmy w miasto odwiedzić kilka po polskich obiektów. Po pieszej wycieczce po centrum przyszła nam ochota przejechać się po ulicach Lidy motocyklami. Wracamy na parking hotelowy, na którym spotykamy Polaka na samochodowych numerach DW. „Witamy chorągiew wrocławską!” rzucam mu na powitanie, czym wzbudzam jego lekki uśmiech. Okazuje się, że ów człek z Dolnego Śląska od kilku lat prowadzi tu jakiś biznes, który jak sam mówił kręci się z roku na rok coraz słabiej. Wymieniliśmy z nim zgodnymi poglądami na temat historii miasta oraz tego w jak opłakanym stanie jest stary cmentarz katolicki i tego, że Białorusini w odróżnieniu od Litwinów i nas Polaków nie przykładają zupełnie do tego wagi. Wrocławianin mówił, że nie ma co się dziwić stanowi starego zabytkowego cmentarza skoro nowe także są zaniedbane. Ponad 70 lat sowieckiego prania mózgu chcąc nie chcąc musi odnieść skutek. Żegnamy się z nowym znajomym zakładamy kaski i w miasto. Na pierwszy rzut idzie właśnie wspomniany cmentarz znajdujący się blisko hotelu, czyli w centrum, do którego prowadzi polna piaszczysta uliczka przepleciona gdzie nie gdzie dziurawymi skrawkami asfaltu. Wygląda to jakbyśmy z centrum w mgnieniu oka przenieśli się gdzieś na daleką białoruską prowincję. Oczywiście przy jednej z głównych ulic jest brama i z zewnątrz to nie wygląda źle ale my właśnie chcemy odwiedzić groby żołnierzy wojska polskiego, a te znajdują się na jego drugim końcu tuż przy rozwalającym się cmentarnym murze. „Na wsi” jak na wsi, cisza wprost cmentarna, z pobliskich drewnianych zabudowań niosły się jedynie odgłosy drących się w walce kotów. W jakim stanie jest ta nekropolia sami wiedziecie… Rotmistrz Witold Pilecki miał swój majątek pod Lidą, czyżby to jego przodek? Wieczorem wróciliśmy do hotelu, piwko, kawior-podróbka i suszone rybki przegryzane paluszkami krabowymi umilały nam wieczór. Noc była ciepła i krwawa zarazem. Obudziło mnie około 3 nad ranem stado komarów, które urządziło sobie ze mnie ucztę. Ja pierdziu! zawyłem na pół Białorusi Zwilżony ręcznik służył mi za broń obusieczną w znaczeniu, że wpierw tłukłem komary na ścianach, bo nie lubię być podjadanym a później tym samym ręcznikiem zmywałem ze ścian pokomarze krwawe plamy aby pani etażowa (w tym hotelu jak i w wielu innych na Białorusi każdego piętra pilnuje pani etażowa) nie zrobiła ze mnie tego samego. cdn… 8 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Greg001 1 053 Zgłoś ten post Napisano 11 Lipiec 2019 W Lidzie byłem ze 30 lat temu. Wydawalo się że wszyscy mówią po polsku. Pamiętam że ojciec kupił tam ruski prostownik do Malucha. Fiata już dawno nie ma a prostownik dalej w użyciu. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 11 Lipiec 2019 Niektórzy jeszcze mówią ale jest ich coraz mniej. Wydaje mi się, że oni przed nami wstydzą się swojej śpiewanej wieleńskiej gwary. Recepcjonistki w hotelu na identyfikatorach miały polskie imiona, nazwiska i otczestwo polskich imion. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 15 Lipiec 2019 (edytowane) Dzień II Planowana marszruta: Lida, Nowogródek, Holszany, Boruny, Krewo, Wilejka, Budsław, Dołhinów, Mińsk. W zasadzie rano nie nastawiamy budzików ani też nie umawiamy się na żadną godzinę wyjazdu. Jakoby mamy mało czasu na polatanki po różnych miejscach bo o 17 mamy być w Mińsku w umówionym miejscu, abyśmy mogli zostawić bezpiecznie motocykle w garażu i wraz z Siergiejem, tak, tak tym z Ciareszek, być odwiezionym przez niego do jego mieszkania, gdzie chata stoi pusta, znaczy się kotka Marusia w niej samotnie zamieszkuje. Siergiej ostatnio podupadł nieco na zdrowiu i hospitalizuje się ale wypuszczają go raz, czy dwa razy dziennie do domu aby mógł nakarmić Marusię. Rano przecieram oczy, w oknie widzę ścianę deszczu z zachmurzonego nieba. No ładnie, a przecież miało już nie padać. 6,20 znaczy się jeszcze można pokimać po wygranej krwawej wojnie. Kimam i myślę 6,20 czasu polskiego, czy białoruskiego, bo jak białoruskiego to polskiego 5,20 a jak polskiego to białoruskiego 7,20. Na szczęście czas był białoruski… O którejś tam godzinie stuka Cezary do drzwi. Idziemy w miasto na małe śniadaniowe zakupy. Podczas śniadania ustalamy szybko skróconą marszrutę, bo już przez nasze guzdranie się, wiemy, że wcześniejsza marszruta nie jest do zrealizowania. Droga do Nowogródka jest spokojna, wręcz pusta ale i obsrana jak cała Białoruś fotoradarami. Tak, tam nawet w byle głubince spotkać można fotoradar nierzadko robiący zdjęcia z wakacji pojazdom od zakrystii. Nie wspomniałem, że dnia poprzedniego pierdzielnęło nam po fotce w jakiejś podlidzkiej wsi na szczęście od facjaty w kasku i w blendzie. Nowogródek, mityczna kresowa miejscowość, która do dziś prawie zachowała swój pierwotny układ z wieloma drewnianymi willami i murowanymi kamieniczkami. Na szczycie górują ruiny dwóch wierz zamku Mendoga z XIII w. To miasto działalności AK i polskiej partyzantki. To tu w kościele Przemienienia Pańskiego zwanym farnym lub Farą Witoldową, w 1422 Litwin król Polski Władysław II Jagiełło zawarł związek małżeński z Litwinką Zofią (Sonią) Holszańską, matką przyszłych królów Polski Władysława III Warneńczyka i Kazimierza IV Jagiellończyka. W tej samej świątyni w 1799 roku ochrzczony został nasz wieszcz Adam Mickiewicz. W samej świątyni znajduje się wiele unikalnych tablic i eksponatów sakralnych. W Nowogródku też jak wszystkim wiadomo znajduje się odrestaurowany dom Adama Mickiewicza. Cytuj Działalność partyzancka była pretekstem dla niemieckiej akcji pacyfikacyjnej „Herman” od 13 lipca do 8 sierpnia 1943, wokół Puszczy Nalibockiej. Spalono wówczas wioski Pohorełka i Zalesie. W nocy z 17 na 18 lipca 1943 gestapo z Baranowicz dokonało w Nowogródku aresztowań ok. 120 Polaków. 31 lipca 1943 wieczorem Gestapo aresztowało jedenaście zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu – nazaretanek (Maria Stella i Towarzyszki). Następnego dnia – w niedzielę 1 sierpnia 1943, Niemcy rozstrzelali wszystkie zakonnice w lesie 5 km od Nowogródka. Ich szczątki zostały 19 marca 1945 ekshumowane i przeniesione do wspólnej mogiły przy nowogródzkiej farze. 5 marca 2000 zostały beatyfikowane przez papieża Jana Pawła II. Cytuj Cennym zabytkiem jest także znajdująca się w kaplicy Bożego Ciała marmurowa płyta z 1643 fundowana przez kasztelana nowogródzkiego Jana Rudominę Dussiackiego dla uczczenia śmierci brata Jerzego i jego ośmiu towarzyszy poległych w bitwie pod Chocimiem. Płyta przedstawia dziewięciu klęczących rycerzy bez głów i modlącego się za ich dusze fundatora. Sarkofag z ekshumowanymi szczątkami zakonnic znajduje się w bocznej kaplicy kościoła. cdn… Edytowane 15 Lipiec 2019 przez KaeS 8 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Pawel 53 671 Zgłoś ten post Napisano 15 Lipiec 2019 Dolne foty nie świecą Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 Wydaje się, że powinno być ok. Nie korzystam z dysku Google. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Pawel 53 671 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 Już okWysłane z Tapatalka Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Bodek 3 629 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 Bardzo ok. 1 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 (edytowane) Dzień II część II Dla upamiętnienia robimy jeszcze kilkuminutowy rajd filmowy po Nowogródku i udajemy się w dalszą drogę Kierunek Holszany i Krewo. Dyndaliszki to malutka wioseczka na skraju Białorusi, nieopodal Iwia. Przy drodze znajduje się mogiła żołnierzy I/77 pp AK poległych 24 VI 1944 roku w walce z Niemcami. W drugiej połowie VI 1944 r. hubalczyk i cichociemny mjr Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” poprowadził z terenów nadniemeńskich zgrupowanie „Bagatelka” na wschód. Chciał dotrzeć do Puszczy Nalibockiej i połączyć zgrupowanie ze Zgrupowaniem Stołpeckim AK. Pod Dyndyliszkami, na wskutek donosu, żołnierze „Kotwicza” zostali zaatakowani przez żandarmerię z Iwia. Zgrupowanie „Kotwicza” atak odparło, ale poległo 8 żołnierzy, co spowodowało, że batalion AK zawrócił. Sam „Kotwicz” zresztą pod Dyndyliszkami został ranny w przedramię, które później nie leczone musiało zostać amputowana do łokcia. W Dyndyliszkach, w partyzanckiej mogile spoczywa 4 żołnierzy zgrupowania „Bagatelka”, pozostałych czterech ich rodziny pochowały na cmentarzach w rodzinnych miejscowościach. Tuż za miejscowością Traby pod laskiem znajdujemy widoczne świadectwo wielokulturowości Kresów Wschodnich - stary pożydowski kirkut. Widać kiedyś ktoś chciał odnowić napisy na macewach w kolorze turkusowym. Na Wschodzie niebieski jest ulubionym kolorem w upiększaniu cerkwi i prawosławnych nagrobków ale, że przyszło komuś do głowy aby pomalować w turkusiku macewy? Pewnie kilku miejscowych kołchoźników dostało prikaz pomalowania ogrodzenia (jedynie od zewnątrz), a że im farby zbywało, by jej nie taszczyć na oborot w kołchoz dokonali renowacji żydowskich nagrobków. Spotkanie Wschodu z Zachodem?.. Dwóch Rosjan jedzie pociągiem w tym samym przedziale, w pewnym momencie jeden wychodzi z przedziału a po paru chwilach wychodzi drugi. Obydwaj spotykają się na przy końcu wagonu i zaczynają palić papierosa. Jeden z nich zaczyna:- Mozet poznakomsia. Mienia zawód Pasza.- A mienia zawod Sasza.- Kuda ty jadziosz? - Ja jedu iz Moskwy wo Władywostok. A ty Pasza?- Nu a ja jedu iz Włodywostoka w Moskwu. Obydwaj umilkli i w ciszy dalej palą papierosa...W końcu Pasza przerywa milczenie i z podziwem mówi:- Wot kakaja nasza russkaja tiechnika... cdn... Edytowane 16 Lipiec 2019 przez KaeS 11 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
Piotreo 2 189 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 (edytowane) Czyżby Kolega Czarek wymienił BMW na DLa? (a spływy wciąż organizuje? ) Pozdrów Go ode mnie, pisz dalej Edytowane 16 Lipiec 2019 przez Piotreo Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 16 Lipiec 2019 Wymienił i twierdzi, że jest bardzo z tej zamiany zadowolony. Ja też na początku lutego chciałem się przymierzyć do nowego Vstroma ale nie mieli ani sztuki w białostockim salonie. I może to i dobrze Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 19 Lipiec 2019 (edytowane) Dzień II część III Drogę do Krewa z Nowogródka można powiedzieć, że znam dostatecznie i na tyle dobrze aby wiedzieć gdzie białoruska GAI ustawiła swoje fotobudki i jakie atrakcje historyczne mogą nas czekać. Z tymi ichnimi fotoradarami nie jest jak u nas, że listy szczęścia przyjść mogą po kilku miesiącach. Tam w większości przypadków zdjęcie jest wysyłane do centrali drogą radiową i może zdarzyć się tak, że za kilkanaście kilometrów zatrzyma nas gajowniczek i każe nam opłacić mandat w automacie płatniczym zainstalowanym w kontenerze. Tego typu działania są powszechnie stosowane na głównych drogach typu „M”. Mandaty też nie są już tak śmiesznie niskie jak to było jeszcze kilka lat temu. Tak więc, w terenie zabudowanym należy zawsze wypatrywać znaku informującego o fotokontroli. Jeśli znak zobaczymy na 100% spotkamy białą budkę z podglądającą kukułką puszczającą czasami żółte refleksy. Holszany, niegdysiejsze miasteczko było gniazdem rodowym litewskich kniazów Holszańskich, którzy poddali się rutenizacji. To tu urodziła się prawosławna księżniczka litewska Zofia (Sonka) Holszańska, IV i ostatnia żona Jagiełły, który wpierw sposobił był się do jej starszej siostry Wasilisy, ale ta ponoć była konkretną babką a wiekowy już na owe czasy Jagiełło chyba zdawał sobie sprawę, że nie ten wiek i nie te siły na nocne amory, by herszt babę zaspokoić, co by mu cyklicznie rogów nie przyprawiała po wawelskich kątach. Sonka była drobniejsza ale jak się później okazało wyjeżdzający na wyprawy Władek miał ku jej wierności również wątpliwości. Tak więc, na kilka miesięcy przed ślubem z Jagiełłą Sonka przeszła na katolicyzm biorąc katolicki chrzest w nowogródzkiej Farze i przyjmując imię Zofia. Holszany mają wielką historyczną przeszłość zapisaną, kiedyś centrum kulturowe WKL a obecnie są małą wsią położoną tuż przy granicy z Litwą. Zatrzymaliśmy się w Holszanach na popas, zjedliśmy tani obiad w miejscowej Kafe Spadczyna (Dziedzictwo) i powędrowaliśmy do pięknego barkowego kościoła z XVII w oraz przykościelnego klasztoru Franciszkanów. Zabudowa murowana Holszan jest w zasadzie pożydowska. Dawne pożydowskie hale targowe jakich wiele na dawnych Kresach zamienione obecnie na współczesne pawilony handlowe. W tle, budynek drugi po lewej to dawna synagoga zamieniony na Гольшанский сельский дом культуры (wiejski dom kultury). Przepiękny wileński barok, którego na kresach jeszcze troszkę zostało. Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela jak i poklasztorne budynki w czasach sowieckich zamienione były na magazyn sztucznych nawozów i warsztat. W czasach niezależnej Białorusi w budynkach poklasztornych ulokowała się jakaś filia muzeum państwowego. Muzeum zwinęło się wtedy gdy budynki wymagały remontu i dużych nakładów finansowych. A to budynek byłego klasztoru franciszkanów skasowany carskim ukazem z 1832 roku. Później budynek służył jako koszary dla carskich wojsk. Staraliśmy się wejść do środka i się nam to udało. W kościele ksiądz Bogusław Wójtowicz własnoręcznie tynkował ściany. Oprowadził nas opowiadając krótką historię świątyni i klasztoru, mówiąc o potrzebach i tego, że państwo białoruskie zupełnie nie interesuje się tym zabytkiem. Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela jak i poklasztorne budynki w czasach sowieckich zamienione były na magazyn sztucznych nawozów i warsztat. W czasach niezależnej Białorusi w budynkach poklasztornych ulokowała się jakaś filia muzeum państwowego. Muzeum zwinęło się wtedy gdy budynki wymagały remontu i dużych nakładów finansowych. Ogromny wkład w remoncie zniszczonego wnętrza świątyni wniosło państwo Polskie. Ołtarz główny restaurowali artyści z Polski. Ksiądz Wójtowicz twierdził, że po składzie nawozów jaki zrobiono z kościoła w czasach ZSRR trudno jest usunąć chemię zawartą w murach kościelnych. Po usunięciu farb olejnych jakim był wymalowany i usunięciu tynków i położeniu nowych, nowe tynki odpadają zaczynają odpadać od ściany już po kilku miesiącach. Franciszkanin zatrzymał się przy powyższym obrazie nazywając go Matką Boską Bolesną i Okradzioną. Obraz jest ponoć oryginalny jakich niewiele udało się odzyskać, z tym, że został okradziony z wszystkich sukien i drogocennych kamieni. Uwielbiam ten klimat wiekowych budynków, te niskie drzwi i masywne mury, przenoszą mnie w tamte dalekie czasy. A to są wały dawnego zamku, w którym urodziła się Zofia Holszańska. W latach międzywojennych Holszany były siedzibą wiejskiej gminy. Były budynek "Zakopianka" Urzędu Gminy w Holszamach, wykorzystywany obecnie jako zwykły dom mieszkalny. Styl zakopiański w II RP a szczególnie na Kresach był stosowany powszechnie. Udajemy się do koleinych ruin holszańskiego zamku Sapiehów. Cytuj Zamek holszański wybudowano w 1610 na zlecenie Pawła Stefana Sapiehy, wicekanclerza Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zamek wznosił się na brzegu rzeki Olszanki. Był dwupiętrowy i w kształcie czworoboku z ośmiościennymi wieżami po bokach. Budynek posiadał system ocieplający, wodociągi i kanalizację. Pokoje gościnne oraz galerie zdobiły freski i bogata sztukateria, podłogi wyłożone były terakotą. Wokół zamku zbudowano 3 sztuczne jeziora, których dno wyłożono kafelkami. W rezydencji Sapiehy mieściła się okazała biblioteka i galeria obrazów. W ciągu wieków zamek kilkakrotnie przebudowywano. Zaczął też popadać w ruinę. W czasach "potopu szwedzkiego" został ograbiony i zniszczony. W XIX w. należał do rodziny Wołowiczów, Mosiewiczów i Żabów. W 1880, kolejny właściciel (Gorbaniew) rozebrał wieże i część ścian pod budowę karczmy Obecnie trwa odbudowa zamku. Tam jeszcze w oddali widać dalsze pozostałości tego ogromnego zamku. A tak wyglądał zamek w latach swojej świetności. Poniżej zarys, na którym widać co dziś dziś zostało. W roku 1939 zamek nawała się jeszcze do zamieszkania. Po wojnie został rozebrany na budulec dla pobliskiego kołchozu. Lata 30 ub.w. Kominek w wieży zamkowej, fot. z lat 50-60 XX w. Stare fotografie pochodzą z radzima.org cdn... Edytowane 19 Lipiec 2019 przez KaeS 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 23 Lipiec 2019 (edytowane) Dzień II część IV Po drodze z Holszan do Krewa znajduje się wieś Boruny z XVII wiecznym kościołem (przepiękny wileński barok) pw. św. Piotra i Pawła. Kościół jak i pobliski klasztor Bazylianów ufundowany i wybudowany został jako unicka cerkiew, podczas rozbiorów Rzeczpospolitej unia została skasowana a kościół zamieniony na cerkiew prawosławną i do klasztoru sprowadzono prawosławnych mnichów. Przebudowano też kościół w stylu bizantyjsko – rosyjskim. Po 1919 roku kościół przekazano katolikom i do dziś jest świątynią rzymsko-katolicką. Krewo, miejscowość jakże mocno zapisana w historii WKL i Królestwa Polskiego. To tu na zamku Wielki Książę Litewski Władysław Jagiełło więził a potem kazał „zadźgać stryjca” Kiejstuta, to tu był więziony z jego rozkazu syn Kiejstuta Witold. To tu także w 1385 roku Jagiełło złożył swoje zobowiązania do korony Polski, chrystianizacji Litwy (była to pierwsza z wielu unii polsko-litewskich zwaną unią w Krewie) oraz nieletniej ale jakże mądrej na swój wiek (miała wówczas 11 lat a w dniu ślubu Jagiełłą 12!) Jadwigi Andegaweńskiej, reprezentowanej przez jaj matkę Elżbietę Bośniaczkę. 10 letnia Jadwiga rok wcześniej na Wawelu była koronowana na króla Polski. Jeszcze w Lidzie zachciało nam się suszonych ryb. Kupiliśmy suszone okonie, sprzedawczyni zapewniała, że bardzo smaczne i najczęściej mężczyźni biorą je jako zakąski do piwa. Może one są i dobre ale nas zniechęciło (po zakupie) to, że ryby te były ususzone z wnętrznościami. Zapomnieliśmy bo już raz się nadzialiśmy, że tam nawet ryby wędzą z wnętrznościami. Postanowiłem tymi okoniami nakarmić bezpańskie koty. One też nie podzielały opinii sprzedawczyni ani białoruskich mężczyzn, może dlatego, że koty nie piją piwa? Ruiny XIV wiecznego zamku wybudowanego przez Olgierda, ojca Jagiełły. Po krótkiej konsultacji i sprawdzeniu czasu dojazdu do Mińska w GPS wybieramy kierunek na Mińsk, gdzie na 17 umówieni jesteśmy w pobliżu szpitala z Siergiejem, u którego w garażu mamy zostawić motocykle i pomieszkać w jego pustym mieszkaniu. W garażu szybko przebieramy się i Siergiej wiezie nas na swoje apartamenty. W trakcie rozmowy zadaję Siergiejowi pytanie, na które w zasadzie powierzchownie odpowiedź znam. Chodzi o przeglądy techniczne dla pojazdów, które na Białorusi mało kto robi. Powodem tego jest to, że od jakiegoś czasu Białorusini zmuszeni zostali do uiszczania opłaty drogowej przy okazji robienia przeglądu technicznego pojazdu. A, że płacić nie chcą około 100$ rocznie, więc mało kto dziś jedzie na przegląd techniczny. Pytam konsekwencje braku przeglądu w przypadku kontroli GAI na drodze, Siergiej mówi, że ostatni raz przegląd dla samochodu robił 6 lat temu a konsekwencje w razie kontroli są wręcz śmieszne, pierwszy raz jakoś mały mandat karny, drugi raz jakiś większy... Cdn... Edytowane 23 Lipiec 2019 przez KaeS 10 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
MariuszE30 683 Zgłoś ten post Napisano 25 Lipiec 2019 Eee, Sławku, gdzie ten Cdn?Bardzo fajna opowieść z obrazkami. Też lubię takie klimaty. Może Cię napadniemy z Barbarą w te wakacje. Wysłane z mojego TGX, a przy pomocy 460 koni. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 25 Lipiec 2019 1 minutę temu, mariusze30 napisał: Eee, Sławku, gdzie ten Cdn? Bardzo fajna opowieść z obrazkami. Też lubię takie klimaty. Może Cię napadniemy z Barbarą w te wakacje. Wysłane z mojego TGX, a przy pomocy 460 koni. Zapraszam. Cytuj Tylko zadzwoń przedtem, żebyśmy ... byli w domu. Jutro jadę do Wilna na weekend, a od 8 do 15 sierpnia to ja będę bliżej Was. Zamierzamy z moim kuzynem z Grodna Andrzejem objechać chociaż kawałek polskich Tatr i Bieszczad, kierując się od Tarnowskich Gór w stronę Zakopanego na Solinę a potem w kierunku Gór Świętokrzyskich. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
MariuszE30 683 Zgłoś ten post Napisano 25 Lipiec 2019 Sławek,zwiedzanie zacznijcie od Częstochowy,ale w kierunku południowo-wschodnim, kierunek Kraków, szlakiem Orlich gniazd.Dziękuję za zaproszenie, zaproponowałbym Wam to samo, ale do 18 sierpnia nas nie będzie. Wysłane z mojego TGX, a przy pomocy 460 koni. Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
KaeS 10 463 Zgłoś ten post Napisano 25 Lipiec 2019 (edytowane) Dzień III Mińsk lub Mińsk Litewski albo Miensk Mińsk był miastem królewskim w I Rzeczpospolitej. Obecnie to wielkie miasto z czystym i rozległym socrealistycznym centrum wybudowanym pewnie w 90% po wojnie. W latach międzywojennych w Mińsku mieszkała znaczna społeczność polska mająca wielki żal do prowadzonych rokowania z bolszewikami przedstawicieli II RP o pozostawienie ich po Traktacie Ryskim na pastwę sowietom. Do Mińska chcieliśmy zdążyć w zasadzie na święto 3 lipca. 3 lipca 1944 roku Mińsk był wyzwolony od faszystowskich okupantów i ten dzień po dojściu Baćki do władzy stał się oficjalnym świętem państwowym - Dniem Niepodległości Białorusi. Siergiej odwiózł nas do swego mieszkania i musiał wracać do szpitala a my skontaktowaliśmy się z Kostią – mężem Katii, tej która obecnie objeżdża naszą kulę ziemską na swoim singlu. Kostia przybywa po nas po jakiejś godzinie i jego busikiem zwiedzamy nocny Mińsk a właściwie jego centrum. LEDowy żóbr Biblioteka Narodowa Franciszek Skaryna, białoruski humanista, drukarz, filozof, wydawca, prekursor drukarstwa wschodniosłowiańskiego oraz piśmiennictwa białoruskiego. Studiował min. w Krakowie na akademii. Zmarł w 1540 roku w Pradze. Według wszechwiedzącego i na wszystkim się znającego Alaksandra Grigoriewicza z wykształcenia historyka, Franciszek Skaryna to poeta, i on czytał jego wiersze, które Skaryna pisał studiując w Petersburgu... i nic nie szkodzi, że to miasto zostało założone 1703 roku. No cóż i tak bywa i nikt publicznie nie odważył się temu zaprzeczyć. LEDowa biblia przetłumaczona przez Skarynę A to jest właśnie mąż Katii, niektórzy na forum go znają. LEDowe iluminacje na ścianach Biblioteki Narodowej Kościół świętych Szymona i Heleny, zwany czerwonym kościołem. Cytuj Został zbudowany w latach 1905–1910 według projektu Tomasza Pajzderskiego w stylu neoromańskim, budowę nadzorował Władysław Marconi. Jego fundatorem był Edward Woyniłłowicz, wezwanie otrzymał na pamiątkę zmarłych przedwcześnie jego dzieci Helenki i Szymona. Budynek był wzorowany na podobnym kościele znajdującym się w Jutrosinie, wybudowanym przez tego samego architekta. Mury kościoła zbudowano z cegły sprowadzonej spod Częstochowy, marmury wewnątrz przyjechały spod Kielc, a dachy pokryto dachówką z Włocławka. W 1923 świątynia została zbezczeszczona przez bolszewików, dziewięć lat później ostatecznie ją zamknięto, przekazując budynek Państwowemu Teatrowi Polskiemu Białoruskiej SSR. Przed II wojną światową zamieniono go na kino. Podczas okupacji niemieckiej (1941–1944) kościół był otwarty dla wiernych, po zajęciu Mińska przez wojska radzieckie znów służył jako kino ("Sawieckaja Biełarus"), dokonano jego wewnętrznej przebudowy. W roku 1988 w Mińsku rozpoczęto walkę o zwrot świątyni. Polacy, członkowie miejscowego Stowarzyszenia "Polonia", organizowali liczne protesty i głodówki. Dzięki tym staraniom i zabiegom Prezesa Wiktora Dmuchowskiego "Czerwony Kościół" w Mińsku, jako pierwszy został zwrócony Polakom i katolikom Mińska. Pałac Niepodległości i Lenin wiecznie żywy. A ty wstań i głośno krzycz "Niech żyje nam Wołodia Ilicz!" cdn... 19 minut temu, mariusze30 napisał: Sławek,zwiedzanie zacznijcie od Częstochowy,ale w kierunku południowo-wschodnim, kierunek Kraków, szlakiem Orlich gniazd. Dziękuję za zaproszenie, zaproponowałbym Wam to samo, ale do 18 sierpnia nas nie będzie. Mariusz, nie mogę zacząć od Częstochowy bo ja stawiam się u siostry Andrzeja 8-go w Tarnowskich Górach a to jest nieco niżej, przynajmniej na mapie. Edytowane 25 Lipiec 2019 przez KaeS 5 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach
arthurr 5 243 Zgłoś ten post Napisano 25 Lipiec 2019 2 godziny temu, KaeS napisał: Mariusz, nie mogę zacząć od Częstochowy Nie możesz? Jasne że możesz. Zobacz jak @Dziadek do Budapesztu jedzie 1 2 Udostępnij tego posta Odnośnik do posta Udostępnij na stronach