Skocz do zawartości

Recommended Posts

Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś w końcu zostanie zlikwidowana ta cała papierologia związana z wyjazdem na Białoruś. Wtedy dopiero tak na prawdę będzie można rozpocząć poznawanie kraju bliskiego sąsida. Białoruś sprawia wrażenie sztucznie wyizolowanej od Europy enklawy, podczas gdy sami Białorusini wydają się być 100% Europejczykami. Oszsz, te pi...one granice...

  • Like 3

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Mijane wioski nie są może bogate, ale widać rękę gospodarza. Wszystko jest czyste, wymalowane, a drogi bez dziur i zadbane.

Białorusini są bardzo pracowici i mało gdzie ziemia leży odłogiem

Drugiego dnia osiągam Brasław, miasto na północnych krańcach Białorusi. Kiedyś tętniące życiem turystyczne, polskie miasteczko leżące w przesmyku pomiędzy jeziorami. W okresie międzywojennym był tym, czym dzisiaj są Mikołajki.

Dzisiejszy Brasław, to spokojne miasteczko, choć odwiedziłem je w szczycie sezonu, było spokojne, puste i ciche.

Białorusini rzadko podróżują w obrębie własnego kraju. Zwykle jeżeli jadą gdzieś dalej, to głównie do rodziny lub przyjaciół.

Jeżeli jadą na wakacje, to głównie Turcja, Egipt, zimą Zakopane, ukraińskie Karpaty, a nawet Słowacja ewentualnie zostają w domu - na działce lub jadą na wieś, a odłożone pieniądze wolą przeznaczyć np. na kupno lepszego samochodu.

Ale i ten trend ostatnio się zmienia i coraz więcej młodych ludzi korzysta z tanich połączeń lotniczych z Polski do Europy i zwiedza Europę.

Błąkam się jakiś czas po mieście szukając miejsca, gdzie mógłbym coś zjeść. Niestety z tym jest problem, prywatnych restauracji, czy kafejek na Białorusi nie ma. Prywatny biznes na Białorusi to rzadkość. Jak są reklamy, to tylko miejscowych bohaterów.

W małych miejscowościach, wsiach nie ma restauracji, ponieważ nie ma w nich potrzeby. Brak turystów, a miejscowi Białorusini nie korzystają z tego typu gastronomii. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w większych miastach. Jest tam obecnie bardzo dużo restauracji, barów, kawiarenek, a nawet steak house'ów lub burgerowni. Ostatnio bardzo popularna jest również kawa na wynos. Dużo nowoczesnych kawiarenek serwuje wyśmienitą kawę. Wszystko to jest oczywiście prywatny biznes.

Duże miasta czyli centra wojewódzkie - Brześć, Mińsk, Grodno etc.

  • Like 4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś w końcu zostanie zlikwidowana ta cała papierologia związana z wyjazdem na Białoruś. Wtedy dopiero tak na prawdę będzie można rozpocząć poznawanie kraju bliskiego sąsida. Białoruś sprawia wrażenie sztucznie wyizolowanej od Europy enklawy, podczas gdy sami Białorusini wydają się być 100% Europejczykami. Oszsz, te pi...one granice...

Dokładnie tak, utrudnienia związane z papierologią i sztuczna otoczka powodują, że wiele osób zniechęca się do wyjazdu na Białoruś.

W Białowieskiej Puszczy było jedyne piesze przejście graniczne między Polską a Białorusią, które można było przekroczyć również rowerem. Niestety zostało zamknięte przez stronę białoruską, no i Polacy też musieli zamknąć ze swojej strony. I to moim zdaniem był duży błąd, ponieważ takie rowerowe i piesze wycieczki mogły by być świetnym sposobem na promowanie turystyki. Tym bardziej, że w Puszczy Białowieskiej po stronie białoruskiej jest dużo ścieżek rowerowych.

Edytowane przez enlil

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A jak wygląda sprawa off'u, szczególnie chodzi mi o lasy, ale wszelkie wskazówki mile widziane ;) ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Policja (oczywiście zapłaciłem mandat) całkowicie europejska, żadnych łapówek i bardzo pobłażliwa – mandat dostałem „na pamiątkę” – koszt 8 zł.

Z policją bywa różnie. Od Białorusinów rzadko biorą łapówki, ponieważ nawet za najmniejszą kwotę np. 10$ można stracić prace i trafić do więzienia. Jeżeli widzą, że pojazd jest na obcej rejestracji, to czują się pewniej pod kontem proponowania alternatywy dla oficjalnego mandatu. Ale tylko w sytuacji gdy rzeczywiście złamałeś przepisy. Sytuacje kiedy policjant na "siłę" coś wmawia jak to ma miejsce np. na Ukrainie są raczej nie do pomyślenia.

Policji jest sporo w dużych miastach i jak się porusza głównymi drogami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A jak wygląda sprawa off'u, szczególnie chodzi mi o lasy, ale wszelkie wskazówki mile widziane ;) ?

Ograniczenia pewnie są, ale czy je ktoś egzekwuje to ciężko powiedzieć. Jeżeli jest droga i nie ma szlabanu i zakazu, to nikt nie zabroni po niej jechać. A z tego co pamiętam, to zakazów raczej nie ma, szczególnie w przypadku mniejszych lasów.

Ale temat jeszcze wybadam dokładniej i dam znać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Może się wypowiem, ponieważ mieszkałem kilka dobrych lat na Białorusi.

To co piszą polskie media o Białorusi od razu proponuje włożyć między bajki. Często są to kompletne bzdury i nie chce mi się nawet o tym pisać.

Wracając do stwierdzenia, że zostawić że tanie zostawić samochód. Tak jak wcześniej napisałem na Białorusi trzeba przestrzegać prawa. Karę nie są bardzo niskie, ale zwykle niższe niż w Polsce. Jeżeli ktoś notorycznie łamie przepisy wtedy kary mogą drastycznie wzrosnąć. Jak ktoś jeździł po całej Białorusi i nie płacił za drogi, to mogło sporo się nazbierać.

Akurat ja sporo czytam wiadomości na białoruskich portalach, stąd moja wiedza. A dodam, że nie tylko czytam ale też i bywam. Przytoczę tu artykuł, przetłumaczony przeze mnie, z białoruskiego portalu TUT.BY

"Кладбище" BelToll. Владельцы-иностранцы бросают на стоянках даже Mercedes - но не платят штрафы

„Cmentarzysko” BelToll. Właściciele cudzoziemcy porzucają na parkingach nawet Mercedesy – aby nie płacić grzywien.

TUT.BY 9 lutego 2016 Julia Algierczuk

W 2015 roku około 300 samochodów zagranicznych obywateli postało na białoruskiej „sztrafstojance” za naruszenia, związane z opłatą za przejazd płatnymi drogami kraju. Kilka samochodów zostało zajętych i zlicytowanych. Komu łatwiej jest porzucić samochód, aby gnił na Białorusi, niż miałby zapłacić grzywny BelToll, - w reportażu AUTO.TUT.BY.

shtrafstoyanka.jpg

Część terenu strzeżonego parkingu na ulicy Sielickiego przeznaczona jest na samochody cudzoziemców, którzy nie zapłacili za przejazd płatnymi drogami Białorusi

- Płacić za przejazd płatnymi drogami Białorusi winni kierowcy krajów, nie wchodzących do Unii Celnej. System płatnego przejazdu zaczął funkcjonować 1 sierpnia 2013 roku, - powiedział szef zarządu kontroli płatnych dróg Inspekcji Transportowej Ministerstwa Transportu Aleksander Daszewicz. – I chociaż w przeciągu 2,5 roku o działaniu systemu, większość gości wie o potrzebie płacenia za przejazd, każdego dnia inspektorzy zatrzymują pojazdy bez opłat i część z nich kierują na strzeżony parking.

- Dlaczego nie płacą? Każdy ma różne powody, - wzrusza ramionami zastępca naczelnika inspekcji w Mińsku i Obwodzie Mińskim Jurij Supranowicz. - Powołują się, że nie wiedzieli o potrzebie opłat, nie zwrócili uwagi znak „Płatna droga”, nie było gdzie zapłacić. Ale jaka by nie była przyczyna, pojazd naruszający zatrzymany jest do chwili, dopóki nie będzie opłacony przejazd - już w zwiększonym wymierzę. Dla aut osobowych po 100 euro za dwie godziny od chwili ustalenia naruszenia bramki BelToll. Dla ciężarówek stawka jest zwiększona do 260 euro.

Naruszający może jeździć i kilka dni, przejeżdżać pod bramkami, i suma podwyższonej opłaty będzie się zwiększać i zwiększać: tak, że pewni automobiliści „wyjeżdżają” bajeczne 5 − 6 tysięcy euro. Tak jak inspektorzy wspominają, że zatrzymali autobus na witebskiej trasie - okazało się, że „wyjeździł” 11 tysięcy euro!

transportnaya_inspekciya_1.jpg

Reakcje naruszających na „grzywnę” są całkowicie różne. Był, podobno, przypadek, kiedy kierowca wydostał kartę Visa Gold i z marszu opłacił 5 tys. euro. Ale najczęściej, oczywiście, goście są zszokowani i nie są gotowi płacić. Ponadto, ich reakcji nie da się przewidzieć: któryś ukraiński kierowca wyszedł z samochodu do transportowców, bawiąc się nożykiem. Wspominają także mołdawską rodzinę, która „trafiła” w 400 euro: dla nich suma grzywny była nie do udźwignięcia, żonie kierowcy zaczęło robić się słabo, i wezwano pogotowie.

transp_inspekciya_yuriy_supranovich.jpg

- No nie możemy pokazać litości i dobroci, i puścić naruszających - to obarczone jest dużymi konsekwencjami, - wyjaśnia Jurij Supranowicz. - Nawet nie wyobrażacie sobie, jak nas mogą nazywać ludzie, którzy winni są podwyższonej opłaty! Nawet przeklinają. Chociaż zachować się nie po człowieczemu bywa czasami bardzo trudno. Szczególne ciężko było blisko rok temu, kiedy z Donieckiego i Ługańskiego obwodu Ukrainy jechały samochody, karoserie których były „przeszyte” seriami z automatu. Przestraszeni, głodni, mający ostatnie pieniądze… Chwała Bogu, że od 1 lipca mieszkańców tych obwodów zwolniono z opłaty za przejazd.

Jednakże są i cwaniacy - z takimi transportowcy także się spotykali. Na przykład, pewni Litwini specjalnie na przyjazd po Białorusi kupują stary samochód za 200 euro. „Pojeżdżą u nas bez czytnika, „najeżdża” 500 euro i więcej. I jeżeli na jego drodze stanie inspekcja transportowa - porzucają ten pojazd na „sztrafstojance” i więcej ich nie ma - spokojnie jadą do ojczyzny”.

Tylko w Mińskim Okręgu jest 8 strzeżonych parkingów, na których inspekcja transportowa stawia pojazdy naruszający. Długo tu pozostają, oczywiście, nie wszystkie auta.

- Większość pojazdów stoi na parkingu po kilka dni - dopóki właściciel pieniędzy na grzywnę nie znajdzie. Są takie, co miesiąc-dwa stoją. A ci co zatrzymani są na dłużej - najczęściej w ogóle nie są zabierane. Niektórzy od razu się przyznają - nie będziemy zabierać.

Tak było, na przykład, ze starą Hondą Civic, należącą do Mołdawian. Właściciele nie zamierzali jej zabierać z „sztrafstojanki” - wymiar grzywny dużo więcej przekraczał wartość samochodu. Należy także mieć na uwadze, że za samo stanie codzienne na parkingu „nakapuje” opłata. Tak jak stał transport około roku w poblizu „bazy” transportowców. A potem samochód zniknął.

- Wezwaliśmy milicję, i oni znaleźli auto niedaleko, blisko garaży, - opowiadają inspektorzy. - Okazało się, że samochód upatrzyli sobie „razborszcziki”. Widocznie pomyśleli: ,że samochód długo stoi, i nikomu nie jest potrzebny. Nocą linę podczepili i ciągnęli, aż - koła zostały zablokowane. Zabraliśmy go z powrotem na lawecie. A potem go celnicy zabrali i zlicytowali.

bronirovannyy_mers.jpg

Jednak nie wszyscy naruszający okazują się rzeczywiście naruszającymi. Niestandardowa sytuacja była w 2014 roku z Mercedesem-Benz S-klasy, który miesiąc stał na „sztrafstojance” w Mińsku

Ten zatrzymany pojazd należy do byłego obywatela naszego kraju, który wyemigrował do Niemiec wiele lat temu.

- Nasz były rodak kupił „merca” od wysoko postawionego Niemca. Nowy właściciel jeździł na Białoruś, wiedział o płatnych drogach, dlatego zdobył wewnętrzny czytnik. Ale powiedział inspektorom, kiedy go zatrzymano, że w samochodzie urządzenie technicznie nie ma gdzie podłączyć. Po prostu leżało sobie we wnętrzu, i opłata drogowa nie była naliczana. W sumie „nastukało” na 2400 euro. Pojazd oddaliśmy na „sztrafstojankę”.

A właściciel Mercedesa pojechał do Niemiec i wziął oficjalne potwierdzenie fabryki Daimler Chrysler, że samochód jest opancerzony, ekranowany i możliwości zamocowania czytnika wewnętrznego w nim rzeczywiście nie ma. W rezultacie tego Kapsch z podwyższonej opłaty naruszyciela zwolnił.

furgon_shassi.jpg

Białoruski właściciel tej nieoclonej ciężarówki na tranzytowych niemieckich numerach, także kwestionuje podwyższoną opłatę za przejazd płatnymi drogami. Wcześniej samochód był furgonetką, potem go wyposażono w nowe urządzenia, ale nie zalegalizowano. Nowy właściciel zdecydował, że to jest podwozie, a według prawa podwozia zwolnione są od opłaty za przejazd.

Kraje, których obywatele dopuszczają się najwięcej naruszeń na płatnych drogach Białorusi – to Ukraina, Litwa i Rosja.

- Z zalegających płatników przejazdu pierwsze miejsce zajmują Ukraińcy. Często wpadają Polacy, Litwini i Rosjanie, szczególnie z Moskwy i okolic Moskwy. Ale z Europejczykami nie ma problemów.

Według gatunku naruszeń najbardziej konfliktowymi są znowu obywatele Ukrainy. Inspektorzy z uśmiechem mówią, że obawiają się Mołdawian: ci wychodzą z samochodu, okrążają go i zaczynają jazgotać. „Oni i powróżą, i zaśpiewają, i na wesele zaproszą, i spowinowacić się są gotowi — byle ich puścili nie biorąc pieniędzy”.

mers_shveciya.jpg

Ten Mercedes stoi na parkingu już półtora roku. Jego właściciel - obywatel Szwecji - nagromadził naruszeń na sumę około 4-ch tysięcy euro. Pojechał do domu, dowiedział się tam, jak ma wrócić auto, ale dotychczas i tak nie zapłacił grzywny. Także, być może, i ten samochód wkrótce zostanie zlicytowany.

- A propos, samochody, na długo „zameldowane” na sztrafstojance, nie tak łatwo zlicytować. Inspekcja transportowa samochód może tylko zatrzymać, - wyjaśnia Jurij Supranowicz. - Auto stoi na parkingu miesiąc, potem powiadamiamy, że właściciel dotychczas nie opłacił przejazdu, do głównego biura inspekcji. Stamtąd dokumenty wysyłane są dla notariusza, który przygotowuje wykonawczy nakaz i zwraca inspektorom. Ci przesyłają je komornikom sądowym, którzy szukają właściciela pojazdu. Proces jest długotrwały.

Czasem z powodu wygaśnięcia terminu tymczasowego przywozu pojazdu szukają celnicy, z nimi wymieniamy informację. Oto za to naruszyć już urząd celny może zabrać auto, a następnie, po niezbędnych udokumentowanych procedurach, zlicytować.

Czasem przed końcem okresu tymczasowego wwozu pojazdu szukają celnicy, z nimi wymieniamy się informacją. Wtedy za to naruszenie Urząd Celny może zabrać auto, a następnie, po niezbędnych procedurach, auto licytują.

Źródło.

Niechciałbym tego watku upolityczniać, nie jego tu rola. Ale Białoruś państwem prawa... wolne żarty. Za dużo tam bywam i bardzo wiele tam mam rodziny aby nie znać bialoruskiej rzeczywistości z pierwszej ręki.Zapewne gdybym urodził się i żył w tym kraju większość mego życia za moje poglądy spedziłbym w mińskiej amerykance i koloniach karnych jako dysydent.

Zarzuciłeś mi też, iż dolary, euro czy złote nie są środkiem płatniczym w RB. Oczywiście legalnym środkiem platniczym są zajcziki, ale wszystko przeliczane jest na dolary nawet w państwowej TV. Bialoruskie oszczędności w skarpecie jeśli są, to niemalże wyłącznie w dolarach. Przeciętny Białorusin jak weźmie wypłatę jeszcze tego samego dnia zamienia ją na walutę obcą.

Taki OET z mojej strony pierwszy i ostatni.

Edytowane przez KaeS

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

A jak wygląda sprawa off'u, szczególnie chodzi mi o lasy, ale wszelkie wskazówki mile widziane ;) ?

Ograniczenia pewnie są, ale czy je ktoś egzekwuje to ciężko powiedzieć. Jeżeli jest droga i nie ma szlabanu i zakazu, to nikt nie zabroni po niej jechać. A z tego co pamiętam, to zakazów raczej nie ma, szczególnie w przypadku mniejszych lasów.

Ale temat jeszcze wybadam dokładniej i dam znać.

z informacji, które uzyskałem po lasach póki co jeździć można. Jedynie zakaz w rezerwatach przyrody, gdzie są ukryte kamery, które pomagają szybko namierzyć intruzów.

Trzeba też uważać w przygranicznych rejonach, ponieważ wjazd w te rejony zwykle jest możliwy tylko po okazaniu przepustki. Straż graniczna czasami stoi na głównych drogach przy wjeździe i kontroluje czy się ma pozwolenie na wjazd w przygraniczną zonę. No i tam po lasach lepiej nie jeździć jak się nie ma pozwolenia na wjazd w zonę.

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

z informacji, które uzyskałem po lasach póki co jeździć można. Jedynie zakaz w rezerwatach przyrody, gdzie są ukryte kamery, które pomagają szybko namierzyć intruzów.

Trzeba też uważać w przygranicznych rejonach, ponieważ wjazd w te rejony zwykle jest możliwy tylko po okazaniu przepustki. Straż graniczna czasami stoi na głównych drogach przy wjeździe i kontroluje czy się ma pozwolenie na wjazd w przygraniczną zonę. No i tam po lasach lepiej nie jeździć jak się nie ma pozwolenia na wjazd w zonę.

Z podróżami w pasie nadgranicznym trzeba uważać. Znam przypadki, że Polaka "na zastawie" trzymali ponad trzy godziny, gdzie nie przesadzę musiał złożyć na wypełnianych dokumentach ponad 20 podpisów. Ze względu tylko, że ów pogranicznik z pochodzenia był Polakiem wypuścił mego kumpla tłumacząc mu, że gdyby był ktoś inny sprawa zakończyłaby się w centrali w Grodnie.

Miejscowość Sopoćkinie, warta odwiedzenia ze względu na 3 ostatnie śluzy Kanału Augustowskiego, dużą polską diasporę oraz liczne mogiły polskich żołnierzy rozsiane po okolicznych wsiach (z walk stoczonych po 22 września 1939 roku z sowietami) znajduje się właśnie w takim pasie przygranicznym. Na śluzę Dąbrówka na polskich tablicach dojedzie się bez problemu, ale już w miejscu w Nowikach, gdzie sowieci zastrzelili strzałem w tył głowy 22 września polskiego generała Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i jego adiutanta w razie kontroli można mieć problemy. Któż będzie miał ochotę i czas załatwiać w Grodnie wszystkie te graniczne formalności...

Trzeba też wiedzieć, że ludność okolicznych wsie bardzo często informuje telefonicznie białoruskich pograniczników o każdym obcym kręcącym się w przygranicznych wsiach - też pisali to na białoruskich portalach - oczekując potem nagrody.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

No cóż.. czyli wystarczy przestrzegać prawa, nie pchać się gdzie nie wolno .... i będzie OK.

Enlil, dzięki za konkretne wiadomości , na pewno się przydadzą ! :beer:

A czy w jakiś sposób te strefy przygraniczne w których obowiązuje przepustka są oznaczone, czy jest to dowolnie interpretowany obszar przez milicję/pograniczników itp.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Zarzuciłeś mi też, iż dolary, euro czy złote nie są środkiem płatniczym w RB. Oczywiście legalnym środkiem platniczym są zajcziki, ale wszystko przeliczane jest na dolary nawet w państwowej TV. Bialoruskie oszczędności w skarpecie jeśli są, to niemalże wyłącznie w dolarach. Przeciętny Białorusin jak weźmie wypłatę jeszcze tego samego dnia zamienia ją na walutę obcą.

Taki OET z mojej strony pierwszy i ostatni.

KaeS, nic tobie nie zarzucałem. Tylko sprostowałem. Proszę czytaj co piszę ze zrozumieniem. ok?

Odnośnie opłat BelToll napisałem - Jeżeli ktoś notorycznie łamie przepisy wtedy kary mogą drastycznie wzrosnąć. Jak ktoś jeździł po całej Białorusi i nie płacił za drogi, to mogło sporo się nazbierać.

Czy ja gdzieś napisałem, że Białoruś jest państwem prawa?

Napisałem, że jak się przyjeżdża na Białoruś, to jeżeli się będzie przestrzegać przepisów, to raczej nie będzie niespodzianek. Nikt się nie doczepi do obcokrajowcy raczej. No chyba, że będzie dziennikarzem Wyborczej i na granicy będzie wymachiwał legitymacją dziennikarską, to wtedy możesz wzbudzić zainteresowanie.

Co do środków płatniczych, to jeszcze raz przeczytaj uważnie co ja napisałem, a co ty odpowiedziałeś?

Tak, Białorusini tego samego dnia kupują walutę obcą, to fakt, ale nadal waluta obca nie jest środkiem płatniczym i lepiej dla tych co będą odwiedzać Białoruś, żeby walutą obcą nie płacili, ponieważ może się to źle dla nich skończyć.

Niechciałbym tego watku upolityczniać, nie jego tu rola. Ale Białoruś państwem prawa... wolne żarty. Za dużo tam bywam i bardzo wiele tam mam rodziny aby nie znać bialoruskiej rzeczywistości z pierwszej ręki.Zapewne gdybym urodził się i żył w tym kraju większość mego życia za moje poglądy spedziłbym w mińskiej amerykance i koloniach karnych jako dysydent.

właśnie to forum jest bez polityki.

Edytowane przez enlil
  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Z policją bywa różnie. Od Białorusinów rzadko biorą łapówki, ponieważ nawet za najmniejszą kwotę np. 10$ można stracić prace i trafić do więzienia. Jeżeli widzą, że pojazd jest na obcej rejestracji, to czują się pewniej pod kontem proponowania alternatywy dla oficjalnego mandatu. Ale tylko w sytuacji gdy rzeczywiście złamałeś przepisy. Sytuacje kiedy policjant na "siłę" coś wmawia jak to ma miejsce np. na Ukrainie są raczej nie do pomyślenia.

Policji jest sporo w dużych miastach i jak się porusza głównymi drogami.

Sorry jeśli źle cię zrozumiałem :)

Hmmm... A słyszałeś o białoruskim Emilu, łowcy fotoradarów?

Niektórzy kierowcy mogą zamienić normalnego inspektora wydziału kontroli ruchu drogowego (GAI) w potwora

Solidarność 12.02.2016 Jewgienij Wołoszyn, Euroradio

Znany bloger Wasilij Tiełogriejkin uważany jest za straszliwy sen białoruskiego GAI. W swoich materiałach filmowych często "daje popalić" niekompetentnym inspektorom. Bloger pokazuje dobra znajomość zawiłości przepisów proceduralnych i wykonawczych prawodawstwa i daje rady innym kierowcom, jak dochodzić swoich praw.

- Czy zdarzało się tak, aby po publikowaniu waszych wideo inspektorów GAI przyciągnieto do odpowiedzialności?

- Oczywiście, protokoły są anulowane, a nawet decyzje sądu są weryfikowane. Kilku inspektorów przyciągają do odpowiedzialności. Co prawda, środki pociągnięcia do odpowiedzialności są wybiórczo bardzo łagodne: nagany, pozbawienie premii.

Do nas, kiedy przysyłają odpowiedzi, piszą: "Winny pracownik pociągnięty do odpowiedzialności, ustawowej". Otrzymać konkrety, jaką właściwie odpowiedzialność, otrzymać jest niezwykle bardzo trudno.

- Możecie przytoczyć kilka konkretnych przykładów kiedy filmy zadziałały?

- Bohaterzy "Opowieści o strażniku Gowiadinowie" już ponoszą odpowiedzialność, i także ci z wideo o braku podświetlaniu tylnych tablic rejestracyjnych.

Opowieści o strażniku Gowiadinowie

"Abecadło od Tiełogriejkina": przepaliła się żarówka podświetlania? Pojechali "u rajaddzieł" (na komendę).

- Pojawili się wasi zwolennicy. Niektórzy kierowcy podczas spotkania z GAI idą na ostro i z powodu tego cierpią.

- Trzeba rozumieć, dla czego ty to robisz. My z Denisem (przyjaciel Tiełogriejkina, który zazwyczaj wykonuje pracę operatora — euroradio) robimy to dlatego, aby ujawnić kompetencję inspektora. Jak to on jest, cierpliwy, spokojny, wytrzymały albo włącza swojego wewnętrznego byka, wyłamuje drzwi, każe kłaść się na ziemię i tak dalej.

P.S. Uważajcie na białoruskich drogach, napotkać w taki sposób GAIowniczka wcale nie jest trudno...

No i filmik ekstra, gdzie białoruska milicja bez powodu zatrzymuje samochód i poprzez wybicie szyby wyciaga niezdyscyplinowanego kierowcę

W sierpniu 2013 roku we dwa samochody (na na tablicach PL i rodzina na tablicach BR) wybraliśmy się z Grodna do Brześcia. W drodze powrotnej oczywiście białoruski milicjant widząc moje polskie tablice chciał mnie zatrzymać, gdzie jechałem przepisowo jak tylko można z mocnymi światłami LED. Zatrzymałem się o on już podchodził do mnie, ale kiedy zobaczył, że jadący przede mną białoruski samochód się zatrzymał i zaczął cofać, dosłownie przede mną zrobił tylko "ech" i machnął swoją czarno-białą pałką abym jechał dalej :) Ciekawe czego chciał...

Edytowane przez KaeS

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach
A czy w jakiś sposób te strefy przygraniczne w których obowiązuje przepustka są oznaczone, czy jest to dowolnie interpretowany obszar przez milicję/pograniczników itp.

Tak, są oznaczone. Mniej więcej tak

58d0c4fbe6e6b7001f8c4b06fe39c437.jpg

A tak są oznaczone rezerwaty

b3ed7ae0c00adf09c33f3c67280213d1.jpg

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Hmmm... A słyszałeś o białoruskim Emilu, łowcy fotoradarów?

Nie, nie słyszałem.

Piszę o swoim doświadczeniu, ewentualnie znajomych, którzy jeździli na Białoruś np. samochodem z niemiecką rejestracją.

Piszę tutaj o ogólnych tendencjach, spostrzeżeniach. Moje doświadczenie z Milicją na Białorusi jest zdecydowanie bardziej pozytywne niż z ich ukraińskimi kolegami. Wiadomo, że można znaleźć różne dziwne sytuacje wszędzie.

Kaes, nie chcę mi się wgłębiać w tą dyskusje. Tym bardziej, że praktycznie zawsze będzie schodziła na tor polityczny, a tutaj bez polityki.

Białoruś moim zdaniem można spokojnie zwiedzać.

Tyle z mojej strony.

  • Like 4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oczywiście, że można i nawet koniecznie trzeba, bo tak naprawdę jest mało przez Polaków odwiedzana. Mniejsza o zabytki, krajobrazy, czy Leninów, jednym się podobają innym przeszkadzają, ale ludzie, szczególnie na wsiach są życzliwi, ciekawi każdego kto ich wieś odwiedza, wspaniali i otwarci, zawsze podzielą się tym czym mają, a bywa też tak, że jak poprosi się o możliwość rozbicia namiotu na posesji, zaproszą do domu.

Dwa filmiki z cyklu "motocyklem po Białorusi" znalezione w sieci

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Drogi płatne oznaczone, pogranicznaja zona oznaczona i to dwujęzycznie :), łandszaftnyj zakaznik oznaczony, nawet z opisem czego zaprieszczajetsia. No więc o co chodzi :) ? A jak ktoś lubi cwaniakować ... no cóż to czasem kosztuje.

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dzadek, daleki jestem od cwaniakowania. Powody mego nielegalnego przebywania z strefie przygranicznej są zgoła inne. Cała Grodzieńszczyzna i północna Mińszczyzna to tereny w większości zamieszkałe przez Polaków. Szczególnie w malutkich wsiach tuż obok granicy polskiej, litewskiej, łotewskiej jest mnóstwo powodów aby tam się wybrać.A czy tam pojadą zorganizowane wycieczki? Czy ktoś zwiedzający Białoruś turystycznie będzie miał odwagę i chęć tam pojechać. Tylko tacy jak ja w poszukiwaniu Polskości tam się wybierają, i jak pomyśle, że miałbym pół dnia spędzić w grodzieńskim WOP na Biełusza po to tylko aby wyrobić jednorazową przepustkę na przebywanie w określonej miejscowości, to sorry, wolę jechać nielegalnie. A uwierz mi jest po co jechać. Cmentarze, cmentarzyki na których leżą znani często zapomniani przez naszą współczesną historię Polacy (np. kpt. Jerzy Arnold we wsi Sylwanowce, jeden z budowniczych Kanału Augustowskiego, żołnierze WP polegli w walce z sowieckimi tankami w 1939 roku), kościoły i kościółki, gdzie msza św. odprawiana jest tylko i wyłącznie w języku polskim no i ludzie, którym ze wzruszenia łzy pojawiają się w oczach, że ktoś z Polski o nich pamięta, że zabłądził do nich... Przeżyłem takie chwile niejednokrotnie. To mnie w tym kraju najbardziej rajcuje, a "plastikowy" Pałac Radziwiłów w Nieświeżu, który po niedawnej renowacji zaczyna się sypać pozostawiam wszystkim tym co dają się nabrać na "oryginały" zebranych tam eksponatów.

Dodam, że moi dziadkowie pochodzili właśnie (dziś) przygranicznej wsi. Zabrakło im 300 metrów aby znaleźć się w Polsce (przybyli do niej jako repatrianci dopiero w 1957 roku). Dawny powiat sokólski, pobliska miejscowość Odelsk, gdzie na miejscowym cmentarzu 99% inskrypcji na grobach pisanych jest po polsku, gdzie w grobie Nieznanego Żołnierza z 1920 roku (Bitwa Niemeńska) leży nieznana ilość podhalańczyków poległych w walkach o te ziemie.

Tak, to właśnie taką Białoruś chcę zwiedzać i zawozić na te groby dziesiątki polskich flag.

Edytowane przez KaeS

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

KaeS ani przez chwilę nie miałem Ciebie na myśli pisząc o cwaniakowaniu. A miejsca do których mało kto dociera, zapomniane zadupia, są właśnie najlepsze i najbardziej klimatyczne. Też je uwielbiam.

... Czy ktoś zwiedzający Białoruś turystycznie będzie miał odwagę i chęć tam pojechać.

Ależ oczywiście :)

I to nie koniecznie w poszukiwaniu polskości ... Tej akurat nigdzie specjalnie nie szukam.

  • Like 1

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Każdy kraj ma swoją specyfikę i pewną „egzotykę”, na oddziaływanie, której sam, dobrowolnie i świadomie wystawiam się wybierając takie, a nie inne państwo jako cel podróży. Na Białorusi mogę spodziewać się jednych „atrakcji”, a innych wybierając się na Ukrainę, czy jadąc do Rosji. Jak dla mnie, o to właśnie chyba w tej całej zabawie z motocyklem chodzi, ciekawość inności. Kolejnej wyprawie zawsze towarzyszy pewien dreszczyk emocji i pytanie co mnie spotka? Gdybym nie chciał żadnych „atrakcji”, to pewnie bym jeździł wokół domu tymi samymi ścieżkami, mając pewność, że nic mnie niezłego nie spotka. Więc wady i przypadłości danego kraju w żaden sposób nie dyskwalifikują go, wystarczy że wiem co może mnie w nim spotkać, a co będzie i się wydarzy to już tylko pozostanie PRZYGODĄ.

  • Like 4

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Dziadek super, że mamy podobne upodobania mam nadzieję, że nie spotkamy się kiedyś w drodze :). Najwięcej takich klimatów i ludzi jest jednak w strefach przygranicznych, niestety.

Jak powiedział Piłsudski, który nie jest akurat moim idolem: Polska jest jak obwarzanek: tylko to coś warte, co jest po brzegach a w środku pustka...

Edytowane przez KaeS
  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Oczywiście, że można i nawet koniecznie trzeba, bo tak naprawdę jest mało przez Polaków odwiedzana. Mniejsza o zabytki, krajobrazy, czy Leninów, jednym się podobają innym przeszkadzają, ale ludzie, szczególnie na wsiach są życzliwi, ciekawi każdego kto ich wieś odwiedza, wspaniali i otwarci, zawsze podzielą się tym czym mają, a bywa też tak, że jak poprosi się o możliwość rozbicia namiotu na posesji, zaproszą do domu.

Dwa filmiki z cyklu "motocyklem po Białorusi" znalezione w sieci

Świat jest mały, ten pierwszy filmik i ten koleżka od KTM-a to mój kolega od lampek led :-D

  • Like 2

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Ten pierwszy film właśnie dwa lata temu "przyklepał", że wracam dziś na motorek. Nie mogę jednak rozszyfrować, co to za drugi motór obok tego KTM? Za krótko jestem w temacie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Wot, takaja systema

Grzegorz Dąbrowski

24.03.2016

Ostrzeżenie dla podróżujących: Białoruś to piękny kraj, tylko ma bardzo drogie autostrady

Punkt BelTollu, gdzie można zapłacić za przejazd autostradami na Białorusi, jest na pierwszej stacji benzynowej, zaraz za przejściem granicznym w Bobrownikach. Płaci się z góry. Pani z punktu za podróż do Witebska ponad 600 kilometrów policzyła mi półtora miliona białoruskich rubli (ok. 70 euro), w tym 20 to kaucja za czytnik, który zgodnie z instrukcją montuję na przedniej szybie pod lusterkiem. Wszystkie rozliczne bumagi: umowy, ubezpieczenie, deklaracje, paragony itd. pakuję w teczkę i ruszam w trasę. Droga przypomina raczej naszą krajówkę z Białegostoku do Lublina, a nie autostradę, ale innej nie ma. Dalej, do Mińska prowadzi już "Olimpijka", wybudowana w 1980 roku z okazji XXII Letnich Igrzysk Olimpijskich, zbojkotowanych przez większość krajów zachodnich.

Ze strony ambasady Republiki Białoruś:

" PO CO JECHAĆ NA BIAŁORUŚ?

PO WRAŻENIA. Nietknięte zakątki przyrody, tysiące jezior i rzek, unikalne krajobrazy, rezerwaty naturalne, w których zachowały się zanikające gatunki flory i fauny. To wszystko można spotkać w białoruskich zakaźnikach i kompleksach przyrodniczych, każdy z których jest niezapomniany i jedyny w swoim rodzaju. I nie tylko zobaczyć".

Zobaczyłem ich jeszcze przed rondem. Zatrzymywali wszystkich. Inspekcja drogowa w śmiesznych czapkach, jak wszyscy mundurowi na Białorusi.

- Dobryj dzien. Dokumenty - wyglądali jak Flip i Flap, z tą różnicą, że ten grubszy zamiast charakterystycznego wąsika nosi bródkę a la Dzierżyński. Zapraszają do swojego samochodu i wyświetlają film. Flip robi za lektora: - Ponimajetie po ruski? Smatritie. Wot eto pierwyj raz, eta wtaroj. Znaczyt dwiesti jewro - tłumaczy. Za każdą bramkę po stówce, uściśla jeszcze.

- O i jeszcze za 2014 rok też 200 euro - ucieszył się. - Razem 400.

- 400 euro? - nie zrozumiałem.

Byli na to przygotowani. Działają na zasadzie: nie wdawać się w dyskusję, pobierać kasę. Dokumenty już są skanowane, mandaty drukowane, a z małej szufladki wydobyty został czytnik do kart kredytowych.

Łapię za teczkę z dokumentami, choć już czuję, że wpadłem w jakąś kafkowską dziurę. Wyszarpuję bumagi: - O, tu umowa z BelTollem, tu potwierdzenie wpłaty za przejazd z góry, zaproszenie, paszport

Flap nie ma zamiaru ich oglądać. Z powagą wskazuje ustrojstwo pod lusterkiem.

- Nie działa, mandat się należy, kłóć się pan dalej z BelTollem.

- A jak nie zapłacę? - stawiam się jednak.

To rekwirują prawo jazdy i dowód rejestracyjny. I idi pan pieszkom.

Ze strony ambasady Republiki Białoruś

" PO CO JECHAĆ NA BIAŁORUŚ?

PO AUTENTYCZNOŚĆ. Białoruskie odległe prowincje warto zwiedzić osobom, które lubią wypoczynek klasy "LUX", a także tym, którzy chcą mieszkać w warunkach spartańskich, lecz autentycznych. Do zaoferowania są rozrywki: wycieczka na pasiekę, mistrzowska klasa z piekarnictwa, produkcja walonków i miótł, a także wyjazdy konne, strzelanie z kuszy i łuku, wycieczki wioślarskie".

Z pierwszą reklamacją jadę do punktu BelTollu w Witebsku. Znajduję go na obrzeżach miasta, w obskurnym, śmierdzącym farbą olejną budynku. Na końcu korytarza drzwi z charakterystycznym logo. W okienku blondynka z agresywnym makijażem i paznokciami w kolorze gwiazdy czerwonej. Na kwiecistą bluzkę ma narzuconą żółtą, firmową kamizelkę.

Pokazuję urządzenie, rachunki za przejazd, na końcu... mandaty.

- Chyba urządzenie zepsute - zagajam.

- Reklamacje w Mińsku przyjmują - słyszę.

- To poproszę sprawne urządzenie, żeby do Mińska dojechać - nalegam.

Znużona bierze ustrojstwo. Po pięciu minutach stwierdza: - Niet prablema. Wsjo charaszo.

- To skąd mandat 400 euro?

- Ja nie znaju.

- To jak mam wrócić? Innej drogi niż płatna nie ma - nerwowy się robię.

- Rękę z czytnikiem można przez okno wystawić - radzi zupełnie serio.

- O żesz - nie powstrzymałem się, ale mój towarzysz trąca mnie i pokazuje kartkę przyklejoną do ściany: "Uprasza się o grzeczne odnoszenie się do obsługi punktu. W przypadku naruszenia regulaminu grożą wysokie kary". Regulaminu nie ma. Ale jest dopisek mniejszą czcionką: "Uwaga! Pomieszczenie monitorowane".

Około północy trafiam do kolejnego punktu BelTollu w miejscowości Lepel. Chcę wymienić urządzenie, żeby bez mandatów wrócić do Mińska. Już wiem, że potrzebuję czytnik "wzmocniony", że coś z szybą mojego auta nie tak, że chyba nie przepuszcza sygnału.

- Dobry wieczór, chciałbym wymienić czytnik - zaczynam.

- Chcecie zdać? - za wysokim kontuarem starsza kobieta. Nad nią, w okiennej wnęce Aleksander Grigoriewicz Łukaszenka.

- Nie. Chcę wymienić, żeby działało.

Po drugiej stronie niezrozumienie, zdziwienie. Pokazuję mandaty. Zza lady słyszę: - No da.

Piętnaście minut poszukiwań, cztery telefony i dwa pudełka lądują na blacie: ustrojstwo dla tirów i wozów pancernych. Powinno zadziałać. Teraz trzeba urządzenie wprowadzić do systemu. Pani upewnia się, że nie kieruję ciężarówką ani czołgiem. Po kolejnym kwadransie purpurowieje. Westchnięcie i... łzy w oczach. Nie może zarejestrować urządzenia dla tirów w osobowym samochodzie. Wychodzę na papierosa. Mija godzina, druga. Tworzy się kolejka. Tirowcy klną, mimo pisemnego ostrzeżenia o karach za niewłaściwe odnoszenie się.

- Technicy w Mińsku pracują - zapłakana pani chowa się za komputerem.

- Job twoju mać. Panie, tak się pracuje na państwo! - narzekają tirowcy. Jeden to Polak. - Jakby u nas taki system wprowadzili, to plan Morawieckiego w pięć lat byśmy mieli, a emerytury po 50. Ile to razy mi się te ich punkty w szczerym polu skończyły i nie ma gdzie dokupić. Co robić, jedzie człowiek dalej i tylko słyszy: "pik" przy każdej bramce. Kolejna stówka nabita. Całe szczęście szef płaci.

Około trzeciej w nocy sukces.

- Tylko słuchajcie, czy będzie pik, pik. Jak nie, to dalej jechać nie wolno - mówi z ulgą pani na pożegnanie.

Montuję jedną część urządzenia taśmą dwustronną na dachu, drugą przy desce rozdzielczej. Po kilkudziesięciu kilometrach pojawia się stalowa konstrukcja. Przed bramką zwalniam do 10 km na godz. Ściszam radio, wstrzymuję oddech. Rozlega się ciche: "pik".

Ze strony ambasady Republiki Białoruś

" PO CO JECHAĆ NA BIAŁORUŚ?

PO CUDA. Na Białorusi są przynajmniej pięć siedzib, gospodarzami których są postacie sylwestrowe. Zwiedzić białoruską siedzibę Dziadka Mróza można w zimie i w lecie. Można skorzystać z okazji zapoznania się z jego białoruskim przodkiem Ziuzią Pooziorskim, a także odwiedzić muzeum lasu, wycieczkę do którego przeprowadza Leszy. Na Białorusi troskliwie zachowywane są bajki i ich bohaterzy. Kiedy dziecko dorośnie, zaznajomienie z przyrodą może stać się dla niego prawdziwym cudem".

Gdyby mnie nie zaprowadzono, to w Mińsku nie znalazłbym punktu, w którym składa się reklamacje. Zresztą "systemie" o to właśnie chodzi. Biuro na obrzeżach, schowane między innymi budynkami. Znowu do wypełnienia stosy bumag cyrylicą. Bez tubylca bez szans. Umawiamy się na następny dzień na badanie techniczne... szyby. Badanie rozpoczyna sesja fotograficzna auta. Uczestniczą w nim trzej technicy. Potwierdzają podejrzenie, że szyba metalizowana jest, dlatego urządzenie nie działało. Nie wiedziałem. Ten na miejscu pasażera chwyta w dłonie mały odbiornik i przesuwa go po całej powierzchni szyby. Drugi, na zewnątrz robi przysiady, podnosząc kamerę w górę i w dół. Trzecia osoba bacznie obserwuje całą operację z boku.

- Wot jest! - ten w środku wskazuje z triumfem mały prostokąt w miejscu mocowania lusterka. - Zdieś nada - pokazuje palcem. Badanie skończone.

Protokół z badania technicznego jest dostępny tylko dla urzędników, nie mogę go przeczytać. W pokoju nr 12 składam reklamację. Odpowiedzi można się spodziewać za dwa tygodnie. Przychodzi po tygodniu. Konkluzja: "Wasza kierowco wina". Czytać umowy i instrukcje, rosyjski trzeba znać! To nic, że nie ma tam słowa o metalizowanych szybach. Nie ma znaczenia, że kierowca nie musi wiedzieć, że szyba w jego aucie jest jakaś inna. Nieważne, że za przejazd zapłacił z góry. Cóż z tego, że sprzedający w BelTollu dokładnie wiedzą, w których markach takie szyby mogą być i mogliby ostrzec. Ale po co, skoro inspekcja drogowa złapie frajera i skosi go na grube "jewro". Dzięki temu wszyscy są syci, na dodatek w zgodzie z przepisami.

Ze strony ambasady Republiki Białoruś

" PO CO JECHAĆ NA BIAŁORUŚ?

PO PAMIĘĆ. Obcokrajowcy przyjeżdżają tutaj, aby na własne oczy zobaczyć miejsca, gdzie odbywały się znakomite walki, w których uczestniczyli ich przodkowie. Na miejscach bitw zakładane są pomniki historyczne i znaki pamiątkowe: ku czci żołnierzy poległych w czasie I wojny światowej, wojny 1812 roku, a także ku pamięci o zwycięzcach Francuzów i Szwedów, walkach dalekiego średniowiecza".

System BelToll wprowadzono w 2013 roku, nie w średniowieczu. Objął obcokrajowców i tirowców. Wkrótce potem w białoruskim Radiu Racja Dariusz Daniluk, ekspert w dziedzinie ekonomii, mówił o utrudnieniach na białoruskich drogach.

- Podróżni z zagranicy otrzymują informacje o nałożonych karach z dużym opóźnieniem. Często nie wiedzą, dlaczego zostali ukarani. Niektórzy kierowcy dowiadują się już na granicy w drodze powrotnej, że mają do zapłacenia od kilkuset do kilku tysięcy euro kar - ostrzegał.

System nie dotyczy Białorusinów, Rosjan i mieszkańców Donbasu. Parkingi inspekcji drogowej pełne są jednak zatrzymanych samochodów - głównie ukraińskich, ale zdarzają się też mołdawskie i rumuńskie. Tutaj "systema" działa tak: delikwent wjeżdża na teren Białorusi, nie kupuje urządzenia (albo ono nie działa), mija kolejne bramki (każda za 100 euro), nie słyszy magicznego "pik". Po przejechaniu Białorusi wzdłuż tam i z powrotem mandaty sięgają kilku tysięcy euro. Przy kilkunastoletnim aucie rachunek jest prosty. Przejście graniczne obcokrajowiec pokonuje pieszo. Samochody przejmuje inspekcja drogowa i wystawia na aukcję. Mandat na samochodzie wisi dalej. A kupujący nie zawsze zdają sobie z tego sprawę.

Tutaj zaczynają się dopiero opowieści o dzikim wschodzie, przekazywane przez kierowców w kolejkach i przez CB radio. O tym, jak jakiś gość po kupnie samochodu na aukcji nie przerejestrował go, tylko jeździł dalej na ukraińskich blachach. Kiedy wyjechał na odcinek płatny, zaraz dorwała go inspekcja drogowa. Okazało się, że mandat na aucie wynosi 3500 euro. Podobnych historii pełno jest na forach internetowych.

Na pytanie, jaka kwota z BelTollu wpływa do budżetu Republiki Białoruś, odpowiedzi uzyskać nie sposób. Nie wiadomo, ilu cudzoziemców przejechało się na autostradzie i za jakie pieniądze. Tajne. Wot, takaja systema.

Ze strony ambasady Republiki Białoruś

" WYCIECZKA NA BIAŁORUŚ. INSTRUKCJA DLA POCZĄTKUJĄCYCH TURYSTÓW:

1. Określić pożądany wypoczynek i ustalić trasę.

2. Wybrać środek lokomocji stosując części "Białoruś: dolecieć lub dojechać", "Wędrówka drogami Białorusi", po czym zamówić bilety.

3. Otrzymać wizę ( )

4. Spakować walizki po sprawdzeniu spisu rzeczy, które można przewozić przez białoruski urząd celny, uwzględnić rzeczy, których nie można brać ze sobą

5. Pozostawić miejsca na upominki.

6. Wybrać się w niezapomnianą podróż.

7. Wrócić do domu z jaskrawymi wrażeniami i żądaniem zwiedzenia Białorusi jeszcze niejeden raz".

Źródło.

Edytowane przez KaeS

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Rozumiem ze to dotyczy samochodów tylko?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na stronach

Żeby dodać komentarz, musisz założyć konto lub zalogować się

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze

Dodaj konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się tutaj.

Zaloguj się teraz

×