Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 07.12.2015 in all areas

  1. 3 points
    Przemknęliśmy przez interior jakoś tak nie wiadomo kiedy. Wyjechaliśmy rano, w dalszym ciągu jest przed południem, a my znowu wylądowaliśmy na północnym brzegu wyspy. Skręcamy w lewo i jedziemy w kierunku na Reykjawik. Tradycyjne tankowanie wypadło nam w Blonduos, gdzie zjechaliśmy w kierunku dużej wody poszukać miejsca do łapania ryb. Jadąc wzdłuż nabrzeża, w oddali dostrzegamy idealne miejsce. Stary opuszczony port którego falochrony wychodzą w głąb zatoki. O tym, ze miejscówka jest dobra utwierdza nas obecność miejscowych dzieci (10-12lat), które łapią ryby. To znaczy z czwórki łapie tylko jeden, reszta raczej się obdzyndala. Dzieciak super połowów nie ma, ale co jakiś czas coś tam wyciąga z wody. Uzbrajamy nasz sprzęt. I kicha. U mnie zaraz na początku, dosłownie „w rękach” rozleciał się kołowrotek. Skutecznie. Poszedł na śmieci. Z multiplikatorem jednak mi jakoś nie po drodze. Albo niedoloty, albo splątana linka. Po godzinie rozplątywania żyłki mam już dość takiego łapania. Przemkowi też coś dzisiaj nie dopisuje. Jak niepyszni zwijamy bambetle. Dobijają nas dzieciaki, które proponują że sprzedadzą nam swoje ryby. Honorowo odmawiamy. Nie! Nie potrzebujemy. My tylko tak. Dla sportu. Dla zabicia czasu. Chyba nie do końca nam uwierzyli. Przejeżdżając przez miasteczko, zatrzymujemy się na chwilę przy banku i kupujemy pieniążki. Okazuje się, że w bankach faktycznie jest kawa za free. Jedziemy znanym nam już odcinkiem 1 w kierunku Reykjawiku. Widać, ze zbliża się wolne. Na drodze wyraźnie większy ruch. Dojeżdżamy w końcu do miejsca, w którym wczoraj rano skręciliśmy z 1 na 50. Wczorajszego ranka widzieliśmy tam kilka miejsc z parą buchająca prosto z ziemi. Znak, ze tu muszą być gorące źródła. Wczoraj wydawało nam się, że są i miejsca kempingowe i gorące źródła. Przy bliższych oględzinach, okazało się, że gorące źródła są w rowach, a noclegownia jest jedna, ale jakaś taka dziwna. Skręciliśmy w bok i zatrzymaliśmy się na płatnym polu namiotowym, obok którego są gorące źródła. Tyle że w rowie melioracyjnym. Miejscowy, wiejski basen owszem jest, tyle że nieczynny. Zaleta jest taka, ze właściciel kempingu prowadzi sklep, więc mamy co jeść. Cena za nocleg 1000pieniążków/osobę. Prysznice z ciepłą wodą gratis. Ale koedukacyjne. Nigdy nie wiadomo, co się komu trafi. Brunetka, blondynka, ruda, czy łysy. Przejechane GPS 399 KTM 415km https://www.google.pl/maps/dir/64.3132253,-20.2858842/64.314248,-20.1513885/65.0828772,-19.6346663/65.5240574,-19.8678039/64.6742214,-21.6666435/64.6957281,-21.4077781/64.6581721,-21.3984226/@65.0065329,-21.5783237,8z/data=!4m2!4m1!3e0
  2. 2 points
    Jakaś taka nowa tradycja Wam się na jesień za tym oceanem zrobiła, wszyscy BMW kupują :-D Gratulacje dla Edyty :)
  3. 1 point
    Taki trend... Chłopcy i dziewczęta sie rozszaleli i kobieta mi sie zaraziła. Wszystkie cztery motocykle zakupione w przeciągu ostatniego miesiąca A tak naprawdę zaraziła sie tok temu w Bieszczadach. Miała wtedy wypożyczona F700 i pojeździła tez na DR Mygosi. DR juz kupiła, ale wymienia na F700. A F800 pozostaje niedoścignionym marzeniem Sent from my iPhone using Tapatalk
  4. 1 point
    Nie OEM i co ciekawe dealer tez nie wiedzial co to jest. Wygladalo calkiem znosnie, zreszta caly motocykl byl w niezlym stanie. Przechowywany jednak pod chmurka co widac bylo na tarczach hamulcowych. Przy jego cenie i kilku dodatkach nie bylo to problemem, Problem pojawil sie jednak z wysokoscia motocykla. Dla mnie z niska kanapa bylby idealny. Dla Looksgoodinred jednak nie. Za wysoko srodek ciezkosci i pojawialy sie problemy z podniesieniem motocykla do pionu. Jako, ze motocykla jest wyposazony w ESA po dlugich konsultacjach wybilismy sobie z glowy zamiar obnizania. I tak wlasnie biedna Edytka obeszla sie smakiem i znalazla motocykl, ktory bedzie pasowal do jej nick'a. Looksgoodinred? Jutro jedziemy dobijac targu. Jedyna wada to wyglad szyby akcesoryjnej Madstad i troche wiekszy przebieg - 13,5 tys mil.
  5. 1 point
  6. 1 point
    raczej nie oem, moze jakies akcesoryjne na wzor zrobione. zreszta nie waz bo i tak nie kupili, znaczy chyba kupili ale cos innego. ;)
  7. 1 point
  8. 1 point
    27.06.2014 Piątunio Poprzedniego wieczoru pojeździliśmy palcami po mapie i wyszło nam, ze trzeba nam jechać kolejną, tym razem dłuższą drogą „interioru dla każdego”. Podczas wieczornych obserwacji przez okno – obczailiśmy, że z okien mamy widok na gejzer. Naszą uwagę przyciągnęła również pusta łąka naprzeciwko z jakimiś dziwnymi słupkami. Teza, że są to słupki ze skrzynką pocztową upadła. Po cholerę komuś na polu kilkadziesiąt skrzynek na listy. Ciekawość przeważyła. Łąka była przygotowana pod kemping, a owe „skrzynki na listy” były pojemnikami z doprowadzonym prądem elektrycznym. Przejeżdżamy obok zwiedzanego wczoraj wodospadu i grzejemy dalej. „Duży interior” jest taki sam jak ten „dla ubogich”, tylko dłuższy i więcej widoków. Pierwsze 18 km asfaltem, później szuter, momentami nieco kamienisty. Po 80 km jest „Dolina gorących źródeł”. Następne 114km do Blonduos (najbliższa stacja benzynowa przy 1) – ostatnie 24km asfaltem. Planowaliśmy w połowie drogi odbić w bok na jeden z opisanych w przewodniku i zaznaczonych na mapie kempingów. Przy drodze stoją, kierujące na poszczególne kempingi, tablice informacyjne. Marudni jesteśmy, każdemu czegoś brakuje. Jedziemy więc dalej, robiąc co jakiś czas przerwy na fotki. W punkcie widokowym robimy popas, kawka, jedzonko, fotki. Nawinął się Niemiec na Trampku. Załapał się na kawę i kabanosy. Udzieliliśmy kilku niewątpliwie bezcennych wskazówek odnośnie drogi i rozjechaliśmy się każdy w swoim kierunku. Zmiana krajobrazu i kolorów oznacza,ze wyjeżdzamy z interioru. Dojechaliśmy do 1.
  9. 1 point
    Laska Seba? I jak silikon (a może to elastomery były)? ;-)
  10. 1 point
  11. 1 point
  12. 1 point
    Dakarowy, pytaniem na pytanie odpowiadasz? Średnio ładna. Jest na moto, ktore byc moze kupimy na dniach. Babska ciekawość mnie zżera. Nie widziałem takiej wczesniej Sent from my iPhone using Tapatalk
  13. 1 point
    Gejzer trudno przeoczyć. Duża atrakcja turystyczna, robi się tłoczno, większy ruch. Po lewej stronie drogi kemping i wejście do gejzerowi, po prawej stacja benzynowa, hotele, motele i duży, oczywiście bezpłatny parking. Wejście do gejzerowi również bezpłatne. Przy wejściu są tablice informujące o wejściu na własną odpowiedzialność. Do gejzeru prowadzi ścieżka i przemieszczający się sznureczek turystów. Po drodze mija się kilka innych gorących źródełek. Nad łączką snuje się chmura z pary wodnej. Jeśli ktoś jest zapobiegliwy, może w takim mniejszym „kociołku” - źródełku z gorącą wodą, w drucianym koszyczku ugotować sobie jajeczka (oczywiście kurzęce). Gejzer ogrodzony jest taśmą i wianuszkiem ciekawskich widowiska. Pośrodku kilkunastometrowego placyku jest zagłębienie wypełnione pulsującą wodą. Tworzy się bąbel, zapada, znowu uwypukla i znowu zapada, aż wodny bąbel zapada się bardziej niż zwykle i wtedy … . I wtedy przez dziurę w ziemi uwalnia się nadmiar ciśnienia, wyrzucający wysoki na kilka metrów słup wody. Zwykle następują po tym okrzyki radości i historia się powtarza. Gdy podziwiamy pulsujacą wodę w dziurze w ziemi, nad naszymi głowami lata śmigłowiec. Gdy już wracamy w kierunku parkingu mijamy pilota i jego pasażerów. Powiało luksusem. Było go naprawdę czuć. Takie niewymuszone, nie silące się na pokaz bogactwo. Przy gejzerze powstała miejscowość turystyczna Gejsir. Nastawiona na obsługę masowego turysty. Przepełniony kemping z mnóstwem kamperów i przyczep kempingowych, hotele (ceny wybitnie nieprzyjazne) i stacją benzynową – niestety przystacyjny sklep oferuje tylko souveniry – nie ma spożywki. Turystowozy. Robimy rekonesans w hetelach i jedziemy dalej. Około 500 metrów za gejzerem, po prawej stronie jest noclegownia. Ale nie dogadaliśmy się z nimi – jakieś abstrakcyjne ceny. Jedziemy dalej w kierunku wodospadu. Dosłownie po paru kilometrach (2?) po lewej stronie jest stadnina koni z pokojami do wynajęcia. Skręcamy. Na spotkanie wychodzi …… . Widać, ze dziewczyna dużo czasu spędza w siodle na świeżym powietrzu i ma kondycję. Błyskawiczne negocjacje i szybko dobijamy targu. Jeszcze tylko popatrzyła na nas i orzekającym tonem zapytała „ Oczywiście dwa oddzielne łóżka?”. Dwóch facetów na pomarańczowych motocyklach, to może budzić pewne skojarzenia. Do tej pory nie pomyśleliśmy o tym w ten sposób. Pokoje do wynajęcia znajdują się w przebudowanej stajni. Pokoiki niewielkie (były też większe, wielołóżkowe), kilka węzłów sanitarnych, jedna świetlica, ale bez kuchenki. Czysto i schludnie, a do tego ciekawa aranżacja wnętrza. Zostawiamy kasę za pokój i ponieważ jeszcze nie jest za późno a my jesteśmy niedojeżdżeni – jedziemy do pobliskiego wodospadu Gullfoss. Daleko nie musieliśmy jechać, raptem parę kilometrów. Znowu są dwa parkingi. Większy, przy centrum turystycznym, na górze. Drewnianymi schodkami schodzi się ze skarpy na poziom dolnego parkingu, a dalej ścieżką wzdłuż rzeki do wodospadu. Do tej pory byliśmy na sucho, po przejściu ścieżką do wodospadu – było już na mokro. Wielki, potężny wodny żywioł. Można podejść na skalna półkę- do samej krawędzi wodospadu. Ciekawe, że wodospad leży na prywatnej ziemi. Jeden z poprzednich właścicieli miał w planach zbudować w tym miejscu tamę i zlikwidować wodospad. Ale jedna z jego córek, zaszantażowała ojca. Że jeśli podejmie decyzję o zburzeniu wodospadu, to ona przedtem popełni samobójstwo skacząc w nurt rzeki. Mokrzy, z poczuciem spełnionego obowiązku udaliśmy się do stadniny na nocleg. Przejechane 224km https://www.google.pl/maps/dir/64.5672943,-21.988716/64.6747133,-21.6666793/64.7134562,-20.833435/64.3605774,-21.0001182/%C3%9Eingvellir/64.3132253,-20.2858842/64.314248,-20.1513885/@64.4467395,-21.3324188,9z/data=!4m19!4m18!1m0!1m0!1m5!3m4!1m2!1d-20.8659132!2d64.5341098!3s0x48d423651465ac1d:0x99cb08f04754a5ee!1m0!1m5!1m1!1s0x0:0x7b12e3a7b1a1e85!2m2!1d-21.079623!2d64.266283!1m0!1m0!3e0
  14. 1 point


×