Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 26.04.2014 in all areas

  1. 8 points
    *) blond - to nie kolor włosów, to stan umysłu! :) Maroko. Myślałam, że kiedyś, może, jakoś... Nadszedł kryzys egzystencjalny... Jedna ciężka, bezsenna noc zmieniła wszystko. Dzięki Wilczycy dowiedziałam się o wycieczce. Dzięki AdzeWu, która kopnęła mnie w odpowiednim czasie w odpowiednie miejsce, zabukowałam bilet na samolot. Już nie było odwrotu... Pozostały wątpliwości: - czy w mojej sytuacji powinnam? - czy mogę? - czy ja, wilk samotnik, dogadam się z uczestnikami? - jak wytrzymam tyle czasu w takim tłumie [6 osób!] - jak sobie poradzę jako blondynka wśród starych wyg? - jak sobie poradze jako kobieta na DRce wśród facetów na lekkich moto? - jak sobie poradzę na moim moto, na którym przejechałam 20km [sic!]? - jak sobie poradzę w terenie, przecież ja nie umiem jeździć? - czy jako zjadacz minimalnej ilości mięsa nie umrę tam z głodu? - czy zdążę ogarnąć DRkę? Przecież jej silnik cieknie! - czy wytrzymam z jedną osobą 3 dni w zamknięciu? a jeśli będzie dużo gadał? Czy stopery okażą się skuteczne? A jeśli będzie słuchał debilnej muzyki? A jeśli będzie palił w aucie? - czy będzie zimno, czy gorąco? - czy będa komary? - Nifuroksazyd 100, czy 200? - jaką sukienkę? No i najważniejsza wątpliwość: jakie opony do Afryki? Wybór był między starymi kostkami, a nowymi Scoutami. Wydawało mi się, że Motozy przeciez nie są takie złe. Aż zrobiłam zdjęcie... Wyglądały jakby gorzej, niż w rzeczywstości ;) Kupiłam Savy, wymieniłam, nakręciłam jeszcze 100km. Poklepałam ją w zadek. I DRka odjechała na zachód... A po 4 dniach podążyłam za nią....
  2. 4 points
    Nie kroimy tępą stroną , nie będziemy się dziwić podczas naciskania że coś piecze
  3. 1 point
    w modelach rodziny G 650 X brakowało tylko Xmoto - teraz będzie już cała germańska familja :) - silnik – jednocylindrowy, czterosuwowy, DOHC, 4 zawory, wał wyrównawczy, chłodzenie cylindra i głowicy cieczą, wbudowana pompa wodna, 5 stopniowa skrzynia biegów, sucha miska olejowa, - pojemność 652 cm3 - średnica cylindra 100 mm - skok tłoka 83 mm - stopień sprężania 11,5:1 - moc 39 kw przy 7000 obr/min - moment obrotowy 60 Nm przy 5250 obr/min - maksymalne obroty 7500 obr/min - obroty na biegu jałowym 1480 obr/min - elektroniczny wtrysk paliwa do rury ssącej, podwójny zapłon - regulowany katalizator trójdrożny, norma emisji spalin EURO3 - pojemnoś zbiornika paliwa 9,5 l - rezerwa paliwa < 2 l (szybko się psuje, więc i tak trzeba jeździć na liczniku dziennym – u bliźniaka jest tak samo) - ilość oleju silnikowego 2,3 l (ze zmiana filtra) – 0,25 l różnica między oznaczeniami MIN i MAX - zalecany olej przez producenta mineralny 15W-40 - sprzęgło wielotarczowe mokre, luz dźwigni sprzęgła przy zimnym silniku 2-3mm - skrzynia biegów 5-stopniowa kłowa - przełożenie pierwotne 1,946 (37:72 zębów) 1 bieg 2,750 (12:33 zębów) 2 bieg 1,750 (16:28 zębów) 3 bieg 1,313 (16:21 zębów) 4 bieg 1,045 (22:23 zębów) 5 bieg 0,875 (24:21 zębów) - napęd łańcuh o-ring, zwis łańcucha 25-30 mm gdy motocykl stoi na podpórce bocznej – ustawienie fabryczne (przy takim napięciu łańcuch po obciążeniu motocykla moją masą łańcuch jest napięty jak struna więc mam ustawione trochę więcej zwisu :-D ) - w tylnej piaście tłumik szarpnięć - zawieszenie przód widełki teleskopowe Upside-Down, śr. 45 mm z regulacją tłumienia i odbicia, skok na kole 270 mm - zawieszenie tył dwuramiennny wahacz z odlewu aluminiowego, hydrauliczna kolumna amortyzująca z regulacją tłumienia i odbicia, skok na kole 215 mm - hamulec przód (brembo) hydraulicznie uruchamiany hamulec jednotarczowy ze stałymi zaciskami 4 tłoczkowymi i pływająca tarcza hamulcową o śr. 320 mm, materiał klocków hamulcowych organiczny, - hamulec tył (brembo) hydraulicznie uruchamiany hamulec jednotarczowy z jednotłoczkowym zaciskiem pływającym i stałą tarczą hamulcową o śr. 240 mm, materiał klocków hamulcowych organiczny, - płyn hamulcowy DOT4 - opona przód fabrycznie montowana Pirelli Diablo 120/70 R 17 (58H) - opona tył fabrycznie montowana Pirelli Diablo 160/60 R 17 (69H) - przednie koło odlew aluminiowy MT H2 3,50“ x 17“ - tylne koło odlew aluminiowy MT H2 4,50“ x 17“ - ciśnienie powietrza w przedniej oponie – 1,8 bar jazda solo / 1,9 bar jazda z pasażerem lub ładunkiem - ciśnienie powietrza w tylnej oponie - 2 bar jazda solo / 2 bar jazda z pasażerem lub ładunkiem (z instrukcji), z naklejki na wahaczu wynika że powinno być 2,1 bar gdy się jeździ z pasażerem lub ładunkiem - obciążenie elektryczne gniazda 5 A - akumulator ETZ 10 S AGM (absorptive glass matt), 12 V 10 Ah - alternator trójfazowy 280 W - świece zapłonowe HGK DR8 EB 0,6 – 0,7 mm stan fabryczny, max 0,9 granica zużycia - żarówka świateł mijania i świateł drogowych H4 / 12V / 55-60 W - żarówka świateł postojowych W5W / 12V / 5W - żarówka kierunkowskazów RY10W / 12V / 10W - żarówka podswietlania tablicy rejestracyjen W5W / 12V / 5W - bardzo czesto się przepala nie warto wymieniać - rama rurowa z profli stalowych z przykręcanymi elementami bocznymi z odlewu aluminiowego, przykręcana aluminiowa rama tylna - długośc motocykla 2180 mm - rozstaw osi 1500 mm - wyprzedzenie sworznia zwrotnicy 98 mm - kąt główki ramy 61,5 st. - wysokość 1184 mm bez lusterek, 1435 mm z lusterkami - szerokość 907 mm z lusterkami - wysokość siedzenia 900 mm - masa własna 159 kg z bakiem pełnym w 90% i z ABSem - dopuszczalna masa całkowita 335 kg, maksymalny załadunek 176 kg - w PL z homologacją jako motocykl jednoosobowy, można uzyskać odstepstwo na dwuosobowy - przyśpieszenie 5,5 sek do 100 km/h - prędkość maksymalna 167 km/h - w warunkach laboratoryjnych z górki i z wiatrem może jest to do osiagnięcia – mój maks to 165 km/h - zużycie paliwa 3,5l na 100 km przy prędkości 90 km/h - katalogowe - zużycie paliwa 5,0l na 100 km przy prędkości 120 km/h - katalogowe - moje minimalne zużycie paliwa 3,2l na 100 km, maksymalne 6,8l na 100 km - serwis podstawowy co 10 000 km lub raz w roku -- połączenia śrubowe: - nakretka przy osi koła z przodu M20 x 1,25 80 Nm - zacisk przedniego koła M6 10 Nm - płytka adaptera na rurce ślizgowej przy zacisku przedniego hamulca 50 Nm - nakretka przy osi koła z tyłu M20x1,25 80 Nm - nakretka kontrująca do śruby zaciskowej łańcucha napędowego M8 25 Nm - nakretka złączkowa lusterka 20 Nm - śruba zaciskowa lusterka 21 Nm ilość wyprodukowanych sztuk 2692 zamienniki części oryginalnych opisane bardzo ładnie przez MTBikera tutaj - uwaga tylko na tylne zawieszenie i przedni układ hamulcowy spore różnice między Xmoto i Xchallenge, prawdopodobnie mogą również różnić się łożyska kół
  4. 1 point
    Ponieważ mam nowy kask i stary uchwyt na specjalnej podkręcanie gąbce uległ zniszczeniu , to zmodyfikowałem nieco urządzenie. Potrzebujemy kawałek rzepa 3M , noża i odłuszczacza. Pozbywamy się wystających elementów Kroimy taśmę na odpowiadające odcinki Uważając aby nie kroić tępą stroną Tak wygląda zamontowany interkom A taki jest obraz naszego kasku bez urządzenia
  5. 1 point
    A moje sam "wydziubałem" jakis czas temu do obydwu F-ek Taką archaiczną maszyną :) Wyszło coś takiego. Nie mam pod ręką lepszej fotki.
  6. 1 point
  7. 1 point
    Ven, bawisz się. Ogarnij się i w końcu przerób go na R1200GS wodniaka. A tak, to się rozmieniasz na drobne :)
  8. 1 point
    KRS, z tą jedną kamerką po całej Polsce jeździsz? :-o więcej wydasz na paliwo, niż za nią dostaniesz :D
  9. 1 point
    Nie lubię tego topiku. Poprzednim sezonie w zasadzie nie miałem żadnych przygód. A dziś proszę. Jadę sobie w lewym pasem na rondzie, właściwie to się toczę bo na sygnalizatorze czerwone i podjeżdżam do poprzedzającego mnie samochodu. Nagle koleś z prawego pasa wpadł na pomysł, że też zjedzie na lewy i pakuje się na mój pas. Na szczęście w ostatniej chwili obejrzał się i mnie zauważył. Ja zauważyłem jego manewr właściwe gdy już hamował. Mimo parkingowej prędkości nie było czasu na żadne manewry, przy okazji próbowałem znaleźć przycisk klaksonu ale jakiś debil z BMW umiejscowił go w takim miejscu, że gdy jest potrzebny nie można go znaleźć :evil:. Kilka świateł dalej... . Znów jadę lewym pasem, żeby nie było 50 jak Bóg i kodeks drogowy nakazuje. Powoli mijam samochody wlokące się jeszcze wolniej prawym W pewnej chwili gdy mniej więcej byłem na wysokości tylnych drzwi C-maxa widzę, że jego przednie koło zaczyna skręcać w moją stronę :shock:. Tym razem trafiłem w klakson jednocześnie zmykając w lewo i do przodu. Kontem oka przyuważyłem, że prowadziła jakaś kobietka koło 40. Na następnych światłach podjechałem do niej ale nie udało się nawiązać kontaktu bo oscentacyjnie gapiła się do przodu udając, że mnie nie widzi. W sumie to chciałem tylko powiedzieć, żeby trochę uważała... Widać z tymi na motorach się nie rozmawia. A poza tym: zgubiłem ulubione zatyczki do uszu a podczas jazdy po ekspresówce do kasku wlazła mi osa (na szczęście rozstaliśmy się pokojowo, chociaż musiałem się zatrzymać) :cool:.
  10. 1 point
    różnice w wysokości siodła pomiędzy X'ami
  11. 1 point
    Odcinek 11, czyli wszystkie przygody kiedyś mają swój koniec Poranne śniadanie dobitnie świadczy o końcówce wyjazdu. Ostatnia torebka herbaty, końcówka masła, itp, itd… Na pocieszenie tuż przed odjazdem przez kemping przebiega stado guźców.Możemy w końcu porządnie się im przyjrzeć ;) Jesteśmy już całkiem blisko Windhoek, więc zupełnie nam się nie śpieszy. Z naszych planów została już tylko ostatnia rzecz: tropy dinozaurów. Fajna rzecz, ale na totalnym odludziu. W sumie - to nawet lepiej, mamy w końcu cały dzień na szwędanie się. Zbaczamy więc kolejny raz na drogi kategorii D. Są w nieco gorszym stanie, ponieważ właśnie zaczęła się pora deszczowa, a to dość konkretnie wpływa na stan dróg ;) Przejeżdżamy przez park Okonjima, gdzie podobno żyją stada słoni. Ale niestety, kolejny raz, słonie nie bardzo mają ochotę się nam pokazać. Na pocieszenie widzimy ślady słoni oraz kupy słoni… Po kilku godzinach dojeżdżamy do znaku “Dinosaur footprints” i zjeżdżamy na prywatną farmę. Właściciel, nieco zdziwiony naszym przyjazdem, robi nam króciutki wykład, zaleca wizytę w Muzeum Geologicznym w Windhoek i kasuje za wstęp. Do tropów trzeba się przespacerować koło 1 km by na piaskowcowym płaskowyżu zobaczyć to: Według paleontologów są to ślady Ceratosaura o wielkości ok. 3 m. Jakieś 180 mln lat temu jakiś osobnik przespacerował się po mokrym piasku, a następnie jego ślady zostały zasypane drobniejszym materiałem i z całością piasku zamieniły się przez kolejne miliony lat w piaskowiec. A tu dokładniej: Ślad Ceratosaura jest po lewej ;) Wracając do Hiluxa, Jagna znajduje na ziemi dwa długie na 30 cm kolce jeżozwierza i jednym uszczęśliwia Andrzeja. Podobno idealnie nadają się na spławiki ;) Postanawiamy przenocować w okolicy miasta Okahandia i ostatni dzień pozwiedzać stolicę. Tuż przed miastem łapie nas pierwszy w Namibii deszcz - przedtem widzieliśmy tylko jego ślady. To się nazywa mieć szczęście - pora deszczowa zaczyna się dokładnie z naszym odjazdem ;) Leje niesamowicie, więc postanawiamy na tę ostatnią noc wynająć domek, bo jakoś nie mieliśmy okazji sprawdzić szczelności naszych namiotów, a poza tym musimy się jakoś spakować. Domek okazuje się niewiele droższy od kempingu, więc nie ma nad czym się zastanawiać. Recepcjonistka zabija nas pytaniem: “a czy państwo jesteście małżeństwem? bo jeśli nie, to nasze prawo zabrania spania w jednym pokoju.” I w ten sposób kolejny raz zostałam czyjąś żoną ;) (pierwszy raz był w Albanii, gdzie zostałam żoną Bliźniaka ;) ) dobrze, że nie wymagają okazania aktu ślubu ;) Jesteśmy blisko miasta, łapiemy w końcu radio (wszystkie nasze CD znamy już na pamięć ;) ). Po wysłuchaniu pewnej reklamy społecznej w Hiluxie zapada cisza na dłużej. Brzmiała ona mniej więcej tak, jak u nas reklamy kleju do protez: “Mam na imię Josef i mam 50 lat. Od lat choruję, ale moja córka powiedziała mi ostatnio o leku xxx i poszedłem do lekarza, który mi go przepisał. Lek xxx przedłuża życie i jest bezpłatny. Pamiętaj - możesz przedłużyć swoje życie i dłużej cieszyć się swoimi bliskimi. Z HIV da się żyć!” Dla nas to jakaś abstrakcja - tu codzienność. Prawie 20% Namibijczyków jest nosicielami HIV… Wieczór spędzamy przy pakowaniu oraz komarach. Pierwszych w Namibii! Przynajmniej raz przydał się superśrodek na komary zakupiony za ciężkie pieniądze ;) Następny dzień to już tylko dojazd asfaltem do wypożyczalni w Windhoek. Robimy przegląd Hiluxa, zdzieramy naklejki: Do zmycia resztek kleju bardzo przydaje się jagnięcy zmywacz do paznokci ;) Mamy pewne obawy co do kaucji za Hiluxa. Tuż nad progami, które (idiotycznie zupełnie) nie są niczym zabezpieczone, jest chyba milion śladów po uderzeniu żwiru, do gołej blachy. Ale jak mieliśmy temu zapobiec?? Przecież w tym kraju są prawie wyłącznie drogi szutrowe i żwir skacze aż miło. I jakim cudem auto o przebiegu 100 000 nie miało takich śladów dotychczas? Czyżby po każdym wypożyczeniu brali spray z białą farbą i malowali?? Jeszcze przed oddaniem auta zajeżdżamy pod Ministerstwo Górnictwa, gdzie mieści się Namibijski Instytut Geologiczny z piękną kolekcją minerałów, skamieniałości i meteorytów. Wstęp bezpłatny. Instytut wygląda tak, że nasz polski może schować się ze wstydu ;) Panie w wypożyczalni oglądają Hiluxa ze wszystkich stron ale nic nie mówią. Czyli chyba teoria o farbie w spayu jest prawdziwa ;) Zostawiamy bagaże i idziemy w miasto. Windhoek jest duże, czyste i wcale nie afrykańskie: Najważniejszy zabytek: protestancki kościółek: Nie wiadomo dlaczego część ulic to Street, a część Strasse ;) Czas wracać do wypożyczalni, odwożą nas na lotnisko, samolot startuje punktualnie, punktualnie również ląduje we Frankfurcie (w końcu piloci niemieccy ;) ). Chłopaki po dwóch tygodniach jazdy lewostronnej jakoś nie bardzo chcą zasiąść za kierownicą, więc Jagna siada za sterami. I po 600 km jesteśmy w domu. Nikt nie zachorował na malarię. Nikt nie dostał rozwolnienia. Nie złapaliśmy żadnej gumy. Ani razu się nie zgubiliśmy. Mimo usilnych starań nikt się z nikim nie pokłócił. Czyli: było nudno i nic się nie działo ;) Dziękujemy za uwagę! Jagna, Raf & Andrzej
  12. 1 point
    O tym musisz pogadac z obecnym wlascicielem. Jako, ze gosc z Poznania to na wiele bym nie liczyl... ;)
  13. 1 point
  14. 1 point
  15. 1 point
    I jeszcze jedna rzecz. W tym kraju jest tak, że: spawać każdy może, jeden lepiej, a drugi trochę gorzej - i choć Polak zawsze wszystko robi zawodowo najlepiej to niestety najczęściej jest "trochę gorzej" Każdy fach ma swoje mistrzostwo, ale nie każdy potrafi się przyznać, że umie "napluć", a nie spawać. Spawanie "domowe", a konstrukcyjne to zupełnie dwa światy. Dlaczego o tym piszę? Bo uwielbiam spawać, mam uprawnienia spawalnicze, ale jak widzę spawy np. Merty to nachodzi mnie taka o to refleksja: cymbalistów było wielu, ale żaden nie śmiał zagrać przy Jankielu .... - dlaczego? bo on umiał grać, a nie tylko wydawało mu się, że umie ;)


×