Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 28.06.2014 in all areas

  1. 10 points
    ...I wróciliśmy z Karlskrony do Gdyni Steną. W czasie całej wyprawki nocowaliśmy na kempingach. Nie jest to najtańsze rozwiązanie (400-900SEK za domek) ale mieliśmy kiepską pogodę i nie chciało nam się wystawiać namiotów na deszcz. Dla tych co wolą namioty jest i dobra wiadomość - w Szwecji można namiot rozbić dosłownie wszędzie. Łącznie z prywatnym terenem. To jest Allemansrätten - każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą i nie można mu tego ograniczać. Nie naruszając prywatności właściciela terenu (nie rozbijaj namiotu przed tarasem) możesz korzystać z jego dóbr natury. Mówi to bardzo wiele o mentalności Szwedów i jak bardzo różni są od Polaków. Nie ma tu płotów betonowych, zbrojonych stalą, prawie nie ma ogrodzeń. W domach nie ma zasłon. Kierowcy są dla siebie znacznie milsi. Prawdziwe dzieci z Bullerbyn ;) A co do pogody - my mieliśmy sztywny termin wyjazdu. Ale jeśli jesteś w stanie dopasować wyjazd pod pogodę, obserwuj czy nie utworzył się wyż skandynawski. To jest takie coś, że na mapie typu sat24.com nad półwyspem skandynawskim nie ma chmur, i wtedy masz gwarantowane tygodnie pięknej bezchmurnej pogody. Nie zapomnij jednak, że to jest północ i a) nie jest tu za ciepło - nawet w lipcu, od Sztokholmu wzwyż, 20 stopni Celsjusza to raczej max. Mają dobrze przesuniętą wegetację.: Kwitnąca pozioma (u nas już praktycznie zbiory) B) jest masa komarów, więc weź coś do czyszczenia szyby. Dużo tego czegoś. Ogólnie czerwiec to najfajniejsza pora do jazdy po Szwecji. Bardzo długie dni (na północy białe noce!), raczej ciepło. W lipcu Szwedzi uprawiają swój sport narodowy i porzucają domostwa pakując się w swoje Volvo z przyczepą i ruszają w podróże jak kraj długi i szeroki. A w sierpniu dzień się już skraca dość poważnie i noce są już bardzo chłodne. O pozostałych miesiącach nie wspominam, chyba że ktoś lubi spać w kasku :) Stacje benzynowe, szczególnie na północy nie są częstym widokiem ale za to jak są to najczęściej są to automaty - nie ma pieprzenia czy może zbiera Pan punkty, a może płyn do spryskiwacza etc. Raczej dobrze mieć kanister, szczególnie jak się ma 200km zasięgu (jak bielizna hehehehehe). Za to nie ma obaw co do jakości paliwa nawet w najgorszej dziurze. Paliwo jest cacy nawet na takich stacjach: Jednym słowem - polecam! My dojechaliśmy jedynie do Värmland, czyli tak 1/3 wysokości Szwecji. Ale w przyszłym roku, planuję powtórkę z dojechaniem za Kirunę.
  2. 7 points
    albo tak: A szutry wyglądają tak: Główniejsze drogi zaś tak: Czasem droga się kończy:
  3. 6 points
    No i stało się. eFcia (moja F650), kawa (W650) i bielizna (Bonneville) postanowiły odwiedzić daleki kraj zamorski. Cóż zrobić, trzeba im było potowarzyszyć. Skład znany tym co mokną w dolinie kłodzką w maju :) - Kaśka, Przemek i moja skromna osoba. Dość długo zastanawialiśmy się, czy nie pojechać do Danii. Jako że ja mam dość silne związki z tym krajem, optowałem za tą opcją. Ze względów logistycznych, wygrała jednak Szwecja. W niedzielę, 01.06 musieliśmy być w Szczecinie, a w następną 08.06 nazad we wulkanie Warszawie. Tak więc uwzględniając dojazdy, na Szwecję mieliśmy 5 dni. Na Danię mielibyśmy 4. Szwecja to zupełnie dziki kraj - mają równe, puste drogi, ich szuter jest równiejszy niż nasza DK7. Ludzie też są dzicy - wrzucasz kierunkowskaz, że będziesz wyprzedzał a ten ci zjeżdża tak żebyś nie musiał wyprzedzać po przeciwległym pasie - to wszak niebezpieczne! Na głównych drogach i w miasteczkach mają nas*ane fotoradarami jak obornikiem po polu. I niech Ci się nie wydaje, że na dwóch kółkach jesteś bezkarny - większość masztów jest on-line i potrafią wysłać radiowóz na spotkanie śmiałkowi, co by wyjaśnić niejasności. Mandaty są kolosalne, mogą przekroczyć wartość motocykla. Odradzam też z całego serca, "dogadywanie się" - to co Tobie może wydawać się próbą negocjacji, dla nich jest próbą korupcji. A jest to jeden z krajów o najniższym wskaźniku korupcji na świecie! Spokojnie można wylądować za kratkami (inna sprawa, że te kratki bywają wygodniejsze niż nasze ośrodki wypoczynkowe...) i bez wsparcia konsulatu/ambasady nic dobrego nie wróżę. Ponadto, policjant w Szwecji zarabia ok 10 tys złotych, więc czym ich niby korumpować? W drodze do Szczecina, na S3, eFka rzuciła picie i palenie Niestety, zabrakło narzędzi żeby się dobrać do gaźnika. Odholowywaliśmy się do najbliższego MOPa i tam czekałem na lawetę. 300pln zasiliło budżet pewnego sympatycznego holownika w Szczecinie. Tak swoją drogą, znaleźć holownik dla motocykli nie jest łatwo i ostatecznie eFka przyjechała zwykłym - dość ciekawe metody mocowania motocykla zaobserwowałem tego wieczoru. Znajomi u których się zatrzymaliśmy, podjęli nas chlebem i solą. Następnego dnia (niedziela), rześcy przystąpiliśmy do planu naprawczego Winowajcą okazał się oczywiście gaźnik, a w zasadzie to polskie paliwo. Nie żeby eFka (jak każda porządna kobieta) nie wysyłała sygnałów ostrzegawczych - zdarzało jej się krztusić. A ja głupi ignorowałem to, że TTTM. Żadnych faflunów nie zlokalizowaliśmy ale po przedmuchaniu eFka wróciła do starych nałogów i mogliśmy wrócić do konsumpcji chleba i soli. Następnego dnia (poniedziałek), zerwaliśmy się świtem bladym i pognaliśmy na prom do Świnkowa. Stąd odchodzą promy do Ystad (Polfreries i UnityLine) oraz Trelleborga (TTline). My wybraliśmy Polfferies ze względu na najkrótszy czas jaki trzeba być przed odpłynięciem promu (1,5h). I od razu taka rada - motocykliści są z reguły wpuszczani jako jedni z pierwszych i dobrze jest być na początku załadunku, bo później może być problem z miejscem. Tak wygląda mocowanie motocykli na promie. Szczerze to na 12B albo inaczej je mocują albo nie biorą motocykli na pokład :) My mieliśmy gładką wodę Uważny obserwator spostrzeże, że prom zostawia nie tylko solidny kilwater (co mówi że do najszybszych nie należy) ale także "kilsmog" (co mówi że do najnowszych też nie należy). Obecnie jest sporo promocji dla motocyklistów na połączenia ze Szwecją. Pod każdym względem Stena bije na głowę Polferries i Unity - cena, cena posiłków na promie i standard promu. Tyle że Stena nie pływa ze Świnkowa :( Dopłynęliśmy i zatrzymaliśmy się na kempigu w Sätofta: Standard rewelacyjny, cena akceptowalna - 700SEK za domek. A dalej to już było jeżdżenie, moknięcie, jeżdżenie moknięcie i tak bez końca. Jeździliśmy drogami jak najbardziej pobocznymi, które wyglądają mniej więcej tak:
  4. 6 points
    Ale promy są bezpłatne - wszak to dalszy ciąg drogi a te w Szwecji są bezpłatne i koniec kropka. Droga (tym razem w słońcu): Fabryka tamponów: Ostatni dzień poświęciliśmy na Olandię która jest zdecydowanie inna niż Szwecja kontynentalna:
  5. 4 points
  6. 3 points
    Ben, chalimon, Centrino, ahela, dziękuję :beer: JacekJ ludzie w Szwecji są grzeczni, pomocni, ale nie ma co liczyć na Słowiańską gościnność :drinkbeer: . Alkohol jest tu dobrem bardzo luksusowym i każdy przychodzi na ognisko z własnym. Nawet na weselach alkohol kupuje zainteresowany wypiciem. Nie są też zbyt rozmowni - do Włochów im trochę brakuje ;) Natomiast każdy Szwed mówi po angielsku - spotkaliśmy tylko dwóch nie mówiących w języku Shakespeare'a: Serba i Bośniaka :) Na stacji benzynowej nikt Cię nie wygoni jeśli chcesz się tylko wysuszyć. Tu ludzie podróżują po 3000 kilometrów, często w bardzo trudnych warunkach. Społeczeństwo jest świadome trudów podróży i podróżnik (szczególnie z dalekich stron) jest traktowany z pewnym szacunkiem. Im bardziej na północ tym bardziej to widać. szefuncio, enlil, nie mam żadnego podsumowania (nie robię takowych co by nie zwariować). Promy kosztowały 450zł. Na noclegi każdy wydał ok 800SEK czyli jakieś 350zł. Paliwo jest po ok 6zł. Jedzenie - zależnie gdzie się stołujesz: w Lidlu jest mniej więcej 1,5x drożej niż u nas. Restaurację ciężko znaleźć otwartą po 19tej, z pomocą przychodzą niezawodni Turcy i Włosi: kebab kosztuje ok 20zł, pizza 40-50zł. Najgorzej sprawa się ma z alko - na stacjach i w sklepach jest dostępny tylko browar do 3,5% (generalnie woda i zanim się urżniesz to prędzej wykitujesz z przebomblowania), kosztuje 7-8zł. Mocniejszy alkohol można kupić jedynie w ichnich monopolach (Systembolaget), tyle że tych sklepów na CAŁĄ Szwecję jest całe 426, więc znaleźć jakiś nie jest łatwo (szczególnie na północy). A jak już znajdziesz, to zapewne będzie zamknięty, bo godziny otwarcia są niezwykle atrakcyjne, np. 9-11 i 12-14... Tutaj mała dygresyjka - jest to celowy element walki rządu o trzeźwość narodu. Godziny pracy są celowo tak ustawione, żeby nie było Ci za łatwo kupić alko. :roll: Do tego dochodzi rejestracja sprzedaży (Szwedowi jest liczone ile kupił flaszek i zapisywane w centralnym rejestrze) i niebotyczne ceny - 0,5l polskiej wódki kosztuje 80-100zł (im dalej na północ tym gorzej). To i tak nic niż np. w północnej Norwegii, gdzie 0,7 wyborowej widziałem za 500NOK czyli 250zł. ARG, człowiek zatrzymywałby się na focenie co chwila, ale wtedy byśmy nie zrobili nawet połowy tej trasy :( tutaj są wszystkie zdjęcia z wypadu: https://picasaweb.google.com/108124123779612736609/Szwecja2oo06_2014
  7. 1 point
    Jasne że to samo , tylko ja bym nie dał 10ciu dych , dałem co najwyżej pięć. Co do airmana to może środek jest inny , ale nie był bym tego pewien. Najdziwniejszy sprzęt jaki miałem okazję testować , to był kompresor zrobiony przez pracownika hotelu Kadyna , gdy to przemoknięci i wyziębieni , o poranku mieliśmy ruszyć dalej w naszą podróż dookoła polski , a tu kicha . Zużyłem cały zestaw bmw , wszystkie naboje i koło nienapompowane a dziura nie do końca uszczelniona. Ów pracownik dał drugie życie sprężarce ze starej ruskiej lodówki i koło było napompowane wystarczająco aby dojechać do warsztatu w Elblągu
  8. 1 point
    Kastankas bo fotorelacje z wypraw mają inspirować! Anie być świadectwem bałwochwalstwa. Ja to sobie dozuję przeglądanie tego działu, tak do jednej relacji dziennie. Po przeczytaniu każdej mam ochotę wystrzelić w pogoni za widokami i przygodami z relacji :) Kastankas, Icoo, ben dziękuję, staram się aby to było czytliwe :)
  9. 1 point
    długo... :D ratami trzeba iść i się upocisz bardziej niż na siłce.. :D
  10. 1 point
    Ukrainskie karpaty 2009 - era przed gopro ;) Moze byc na gorze Moze byc na szczece <p>&
  11. 1 point
    Dziś posłałem list ze 105-oma podpisami do red.Weissa. Czekam i jestem dobrej myśli. Do Trójki do audycji pt. ,,Za a nawet przeciw'' też posłałem :)
  12. 1 point
  13. 1 point
  14. 1 point
    Cześć, No to zaczęło się. Jak już pisałem w wątku powitalnym właścicielem F650 jestem od niedawna ale praktycznie z niego nie zsiadam. Jednak 19.06.2014 postanowiłem zrobić jakąś konkretną trasę dalej niż na śląsku. Padło na Szlak Orlich Gniazd: http://www.orlegniazda.pl/ Decyzja była dość spontaniczna dlatego wyruszyłem dość późno i nie udało mi zrealizować całej trasy. Ale do rzeczy. Startowałem z Gliwic i jak szybko się tylko dało chciałem się dostać do pierwszego punktu. Zacząłem od zamku w Korzkwi (nr. 15 na mapie), pominąłem oklepany Wawel a następnie podążając na północ starałem się odwiedzić jak najwięcej punktów mi się uda. Dość istotnym moim założeniem na ten wypad było zrobienie zdjęcia w każdym punkcie. I tutaj też trochę poległem bo w 1/2 trasy bateria z aparatu mi zaczęła padać więc robiłem po jednym ujęciu gdy się ostatkiem sił aparat uruchomił, a przy części musiałem się ratować smartfonem. Poniżej tylko najciekawsze ze zdjęć: #1 Zamek w Korzkwi (świetna miejscówka na jakąś zorganizowaną imprezę) #2 Zamek w Pieskowej Skale #3 Zamek w Rabsztynie #4 Zamek w Bydlinie (do tej pory nie wierzę, że tam wjechałem, mało co była gleba a wycofanie go kosztowało mnie nie mało stresu) #5 Zamek i rezerwat Smoleń #6 Pałac w Pilicy (tylko z za bramy, zaraz za wjazdem da się zauważyć kilka tabliczek ostrzegających przed wjazdem i wchodzeniem, tutaj nie ryzykowałem) #7 Zamek Ogrodzieniec (szybka akcja tuż pod same ruiny + wymazywanie gościa który stanął na linii strzału obiektywu) #8 Gród na Górze Birów (tutaj tylko z parkingu i do tego smartfonem, aż tak mnie nie ciągnęło żeby iść tam pieszo) #9 Zamek Bąkowiec (ile ja się go naszukałem a okazało się, że jest on częścią ośrodka wypoczynkowego i chowa się gdzieś między kortami tenisowymi a wyciągiem) #10 Zamek w Mirowie (wjechałem chociaż chyba nie było wolno) #11 Zamek w Bobolicach (niestety tylko z daleka i smartfonem, a sam zameczek prezentuje się super) #12 Zamek i rezerwat Ostrężnik (tyle szukania a tu kicha, niby zamek a tak naprawdę skały) W sumie przejechałem 380km a zajęło mi to jakieś 11 godzin. Niestety nie dorobiłem się jeszcze uchwytu na telefon/nawigację więc zbyt często się gubiłem i zatrzymywałem by przypomnieć sobie trasę do następnego punktu. Na pewno też nauczką jest dla mnie wyładowana bateria w aparacie (teraz już raczej będę pamiętał by ją wcześniej naładować). Ogólnie było super, najmilej wspominam trasę z Pieskowej skały wzdłuż skałek, po prostu się płynie. Pod koniec trasy niestety doskwierał mi ból 3 części ciała - lewa dłoń od wciskania sprzęgła, uszy od kasku oraz kręgosłup szyjny (jakieś rady jak tego unikać? czy to normalne objawy początkującego?). Poniżej jeszcze para fotek wykonanych gdzieś na trasie, a raczej obok. Polecam ten szlak i na pewno kiedyś go dokończę (Wawel zaliczyłem dzisiaj). Gav
  15. 1 point
    W Azji mieliśmy ze sobą cały szpej - łatki, kompresor, dętki, łyżki, wentyle, sznurki do wulkanizacji, naboje ... i wszystko, całe szczęście na nic :-) Tym razem na wszelki wypadek zabierzemy łatki, łyżki i kompresor, a nóż znowu NIE będą potrzebne :-)


×