Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 25.05.2016 in all areas

  1. 7 points
    a znaczki bmw Jasinek już kiedyś zużył do agrotuningu Piotruszowego xch :D teraz na tylne koło to i przy 160 km/h pójdzie
  2. 6 points
    było tak: desert rose później trochę się zagotowało i wyszło tak moto miało chyba dachowanie bo wgniotki i szpachla są od góry
  3. 5 points
    a dzisiaj skrzynia biegów rozebrała się do czyszczenia i malowania tylko jedna urwana śruba - od niewiadomo czego więc zapewne jest nie potrzebna :lol: aha i zamówiono sporo uszczelniaczy, śrubek, podkładek, oringów, itp - do środy mają być :-D dobrze tato :D jesień, tam jest dopiero jesień, więc jeszcze sporo czasu ;)
  4. 2 points
    Ja patrze - nowy temat. Jezier - przeprowawa. Już miałem wizję relacji z ekstremalnej wyprawy Jeziera a tu ot co. Dobra, jak się będę przeprowadzał to może skorzystam. :D
  5. 1 point
    Kićnięty, szyba? Patrzta jaki przebieg!!
  6. 1 point
  7. 1 point
    Iiiiiiiiiiii jedziemy dalej!
  8. 1 point
    tak mi się coś zdaje, że Ci co im się zdaje, że umieją jeździć to jakoś gorzej na egzaminach wypadają ;-)
  9. 1 point
    Kurde, chyba nie składam tego silnika... Albo se zostawię tylko tryby od jedynki i dwójki, będzie bezpieczniej :D
  10. 1 point
    To się na czwórce jedzie ;) Nie przemawia do mnie argument "muszę zapierdalać, bo mi się silnik dusi", sorry. To że gość był pod wpływem alkoholu nie zmienia drogi hamowania jego auta raczej, jakby był trzeźwy to może by nie hamował tak ostro, ale tego się nigdy nie dowiemy. Tak czy inaczej zgodzę się z jednym co napisałeś: nie zapłaciłeś za taką naukę wysokiej ceny.
  11. 1 point
    uff. dzisiaj udało się rozłozyć sprzęgło do końca, wyciągnąć olbrzymia obudowę łączacą silnik i skrzynię biegów - jest gotowa do piaskowania i malowania, wieloklin na wale korbowym i koszu sprzegła w bdb stanie, zębatki od rozrusznika i alternatora w bdb stanie, wszystkie lementy wyglądaja tak jakby nie były nigdy ruszane, sprzęgło też chyba jeszcze oryginalne, zdjęć mało bo robota pali się w rękach :),
  12. 1 point
    tydzień temu: cześciowo rozłożona tylna przekładania – w środku stan idealny, niestety zabrakło narzędzi i nie udało się rozebrać do końca, oprócz tego zdjęte jeszcze półki – łożyska główki ramy mocno wybite, wczoraj i dzisiaj: układ elektryczny całkowicie odłączony od ramy, rozłożona centralka, wyssane ze zbiornika paliwa resztki benzyny, częściowo rozłożone sprzęgło, zdjęta pokrywa łańcucha rozrządu i oczyszczona z farby, kierownica, rama, centralka i boczna, koła, wahacz, pokrywy: zaworów, wału korbowego i łańczucha rozrządzu – zawiezione do malowania proszkowego tylna przekładnia – zawieziona do rozłożenia, jeszcze nie wiem czy się uda :( w między czasie zamówione: łożyska wahacza, filtr paliwa i osłona gumowa linki sprzegła wchodzącej do skrzyni biegów mam nadzieję, że za 2-3 tygodnię skończę rozkładać i zacznę składać :D ps. jakiś pomysł na kierunkowskazy?
  13. 1 point
    Dodam moze mały epizod do tej opowiesci. Na pewno nie wyjdzie mi to tak jak Seb'owi ale - spróbuje. Seb podczas jednej z rozmow poinformował nie ze na forum poszly niemalze zaklady kto pierwszy dojedzie nad "jezioro ktore jest ale ktorego nie ma" O dziwo nie ma ono nazwy. Sprawdzalem rozne źródła - nazwy brak. Stwierdzilem zatem ze nazwe nada odkrywca - zdobywca jeziora czyli.. JA :D Bo tak być nie będzie ze jezioro ktore jest ale ktorego nie ma odkryje ktoś inny niz Wilk... Jak powiedział tak zrobił. Bladym świtem, sporo przed wschodem słonca.. obudzony przez córke ktora domagała sie "nocnego cyca".. postanowiłem... JADE... 4.30 bylem juz na wylocie z Piły.. podązajac w kierunku Wałcza. Niestety asfaltem - trase trzeba było "zrobić" zanim moje damy wstaną na dobre. Opony nie podzielały mojego entuzjazmu - wyjąć wściekle przypominały ze kontakt z asfaltem baaardzo je boli. Trudno. Sa rzeczy wazne i wazniejsze. To co zajeło nam offem caly dzien jak zrobilem w nieco ponad godzinke. ( opony.. wybaczcie :D ) Atakowalismy to jeziorko dokladnie o tak - to zapis z gpsa. Za kazdym razem trafialismy na płot - siatke. Nawet centralnie przez droge. Dziwne bo samochód google maps tamtedy przejchal i płotu nie było. Juz jest. Ja postanowilem zaatakowac jeziorko od góry. Zaczął sie szuterek wiec zaczeło być miło. Opony odetchneły z ulgą.. Nagle z obu stron pojawilo sie to co widzielismy juz wczesniej - ogrodzone plantacje wierzby energetycznej.. źle to wróżyło.. Postanowilem jechac po jakichś dziwnych znakach. Strzałka ..Niebieska.. Jak woda w jeziorze :) NO to ognia! Ploty znikneły.. sttrzałki nadal kieruja.. dobrze jest.. W pewnym momencie przez zrąb.. JEST!!! JEST JEZIORO! ale jak tam dojechac.. w pojedynke z moja terenią sie w zrąb nie pchamy.. Jade wiec dalej... nawi pokazuje ze niestety oddalam sie od jeziora. Strzałki kieruja nadal - na co? tego nie wie nikt. Kolejny temat do zbadania :) Droga zaczeła sie meeeega pogarszac co nie martwilo mnie tak jak brak wizualnego kontaktażu z "przeszkodą terenową o wilgotnosci 100%" :( Odbijam w lewo.. w nawi pokazuje ze jade wprost na jezioro.... jade... I tak dwa razy. Juz chcialem jechac do wsi pytac czy istnieje jakakolwiek mozliwosc ominiecia tych pierdzielonych płotów. Jednak.. do 3 razy sztuka :D HA! Na twarzy usmiech zaczynał rysowac sie coraz mocniej - na mysl o tym ze skrzynka browara za dojechanie do jeziora jest na WYCIAGNIECIE REKI!!! Wjazd w krzaki..Górka.. Dołek.. Ciemność.. Widze ciemność!! I nagle... Cale jezioro ( od dziś Wilcze Jezioro ) jest ogrodzone. Z kazdej strony. Nawet w lasach sa siatki. Dziekuje. Dobranoc :) O 8 byłem juz z powrotem do domu ze świeżymi bułeczkami dla moich dziewczyn Niet :) Nie chwalac sie ( bo nie o to chodzi ) wydaje mi sie ze znalazlem wade fabryczną wszystkich silnikow xtz660. ( tych starszych - nie o moim mowa ) Stukał łancuch rozrzadu - dlaczego? O tym w innym temacie jesli Seb bedzie chcial takowy tu zalozyc.
  14. 1 point
    Koledzy są na tym forum :) Ja moge przedstawic sie za siebie - TheMbol vel Biały Kieł - "automapa lover" haha!! Biała Yamaha Xt660Z tenere. - w stadzie mam status - NAWIGATOR
  15. 1 point
    Ten odcinek dedykuję Enlilowi, nie żeby był ku temu jakiś specjalny powód, po prostu chłopak ma dziś urodziny, a innego prezentu nie mam, więc zamiast odcinek za tydzień jest odcinek za dzień :) "Jezioro którego nie ma"... Po wyjeździe z wiochy od Pani Sołtys (sprawdziłem, Tarmno), kierujemy się nad jezioro w okolicach wsi o dumnej nazwie Kocury. Dlaczego tam? Bo jakoś tam mniej więcej w połowie drogi jest, a drugi i główny powód, to nasz nawigator, Biały vel TheMbol vel Dębol vel Dębiak jest zapamiętałym miłośnikiem Automapy, na której to niby wszystko jest i jest najzajebistsza na świecie. Otóż, w Automapie tego jeziora nie ma :) Nie ma. Koniec kropka. A ono jest, no istnieje, na Map Factor moim jest, na mapach Google jest, a na Automapie na której wszystko jest - jego nie ma. No więc jaki był plan? No prosty - nocleg nad jeziorem którego nie ma! Qrwa, jak tytuł jakiegoś horroru :D Jak pamiętacie, musieliśmy jeszcze po drodze zrobić zakupy, nie było już czasu na szukanie, podjechaliśmy więc do miasteczka Barwice, tam dwóch poszło do Biedry, my z Kudłatym zostaliśmy przy motocyklach. Tamtych dwóch po dłuuuuższej chwili wyszło. Kupili same niezbędzne rzeczy - chleb, kiełbasę i cytrynówkę, dużo cytrynówki. Dziś Łukasza, a jest ich w stadzie dwóch. Na dzisiejszy wieczór plan był prosty i krótki - najebka. Zapakowaliśmy wszystko gdzie kto miał miejsce, no i dzida, w stronę jeziora, znów pełen przegląd nawierzchni, wszystkie tak samo kurzące... W stronę zachodzącego słońca Tak właśnie borem lasem dojechaliśmy do wsi Kocury, tam po krótkiej naradzie który brzeg jeziora będziemy okupować, udaliśmy sie w tamtym kierunku. Najpierw przypuściliśmy atak z zachodu, trzykrotnie cofając się, przegrupowując siły i atakując w innym miejscu, widać to na mapce, jak również widać - jezioro tam jest i to jebitne! Niestety, wszystkie trzy ataki od zachodu zakończyły się totalną klęską... Okazuje się że kiedy już prawie, mieliśmy je na wyciągnięcie ręki, już prawie, za każdym razem drogę zagradzał nam... płot! Tak, płot, taka rzadka siatka. Okazuje się że wszystkie okoliczne pola są obsadzane wierzbą energetyczną czy czymś podobnym, w każdym razie jakimiś drzewkami i wszystkie te pola są grodzone żeby chronić przed zwierzyną owe uprawy. Jak widać na mapce, zarządziłem taktyczny odwrót i atak od wschodu, powrót do wsi, kawałek asfaltem i atak. No i wszystko szło idealnie, dzidujemy przez ten las, wszyscy już zmęczeni, głodni, i szczęśliwi że zaraz się rozbijemy, rozpalimy ognicho, będzie fajnie. No iiiii... Płot! Qrwa!!! Ogrodzili jezioro bydlaki czy co??? Niebieska strzałka pokazuje dokąd dojechaliśmy, tam kończył się las, zaczynał płot, normalnie w poprzek drogi, po drugiej stronie płotu drogi już nie było, było pole z drzewkami. No to jesteśmy w czarnej dupie, robi się ciemno, do jeziora nie dojechaliśmy, nie mamy pomysłu na miejsce noclegowe, jest lipa. Ktoś zauważył że jakieś 200 metrów wcześniej mijaliśmy przy drodze miejsce takie "biesiadne", wiata, palenisko, pieńki do siedzenia, w środku lasu. Po co to? W środku lasu? Nie ma co się zastanawiać, wracamy. Tu widać to miejsce Decyzja była szybka - zostajemy. W miarę rozpakowywania wpadło mi do głowy pewne zasadnicze pytanie - czy kupili wodę? Czy jak poszli do tej biedry to kupili wodę? Czy tylko wódę, chleb i kiełbę? - E, asy, kupiliście wodę? - Ooooo qrwa! - Nooo qrwa :D Biały i ja na moto i powrót do wiochy, pozostała dwójka rozbija obóz. Dojechaliśmy do Kocurów (Kocur?), w pierwszej chałupie poprosiliśmy o wodę, dostaliśmy, wróciliśmy, a tam już obóz jak malowany! Ale byliśmy obserwowani, bankowo Na początku, jeszcze w Pile, dokonałem zakupu siekiery, takiej małej, no bo jak? Survival bez siekiery??? Musi być siekiera! No i Kudłaty wziął się za rąbanie, ale tak jak skakać dużą teresą nie powinien, tak rąbać też nie powinien, ale znów - nikt mu nie powiedział... Jak nie za*ebie!!! Jak nie u*ebie!!! I po siekierze... Kurde, ależ tam było pięknie... Najbardziej uderzająca była cisza, a właściwie dźwięki lasu... Z tego wzruszenia popełniłem kilka "nocnych" fotek. [/url] Fota dla Stonera :) To prezent od żonki, żebym nie zapomniał na włóczędze, jaki jest mój stan cywilny :) Ta fota mi się podoba, prawdziwie "wilcza", z tą pełnią... I tak siedzieliśmy, trunki wszelakie takie jak cytrynówka, domowej roboty śliwkówka, pigwówka chyba też dodawały nam humoru, grzały od środka, ogień grzał od zewnątrz. Było magicznie. Ale ja wyznaję zasadę że przychodzi taki moment każdej biesiady że "lepiej nie będzie" i czas pójść siku i już nie wrócić. Więc kiedy doszliśmy do etapu zwierzeń i wyznać jacy to nie jesteśmy zajebiści, ile to lat już ze sobą nie przeżyliśmy, ile za nami i ile jeszcze przed nami, oraz jak to bardzo się kochamy - dla mnie nadszedł ten etap że lepiej nie będzie. No i poszedłem siku. W drodze powrotnej napatoczył mi się namiot. Ba, zaatakował mnie wręcz. Nie żebym walczył. Poddałem się. W nocy okazało się że już nic nie grzeje, ani trunki, ani ogień... Ale o tym później ;)


×