Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 01.12.2017 in all areas

  1. 6 points
    A jednak się udało Chyba trafiłem na pierwszy dzień bezproblemowego działania CEPIKu Zegary "zeuropeizowane" No i jeszcze taki zimowy obrazek
  2. 1 point
    Jestem Michał. Od miesiąca jestem posiadaczem (szczęśliwym) motoru F650GS 2002. Jest to powrót do motocykla po kilku latach przerwy więc trzeba się uczyć od nowa :-). Wiedza z forum będzie z pewnością potrzebna i liczę na wyrozumiałość za "niemądre" pytania.
  3. 1 point
    Takie trochę podsumowanie co i jak: http://www.motocykl-online.pl/newsy/BMW-F-850-GS-Legenda-napisana-na-nowo,11794,1
  4. 1 point
    Heja, W 2016 roku za cel postawiłam sobie gdzieś pojechać. To ,,gdzieś'' miało być w innym kierunku niż wyszło, miało być też dalej. Miał być daleki wschód- nie wyszło. Gruzja miała być- nie pykło. Jakoś wiosną Wiciu zaproponował Albanię. Eee, no dobra. Może to mi wyjdzie. Jadymy. Wyjazd lawetowy -,- Totalnie nie w moim stylu. Staram się o tym nie myśleć. Wszystkiego trzeba spróbować. Przekonuje mnie brak czasu na dojazdy. Z drugiej strony dojazd drzętką 1400 km? Kiepsko dla tyłka. Start. 16.09.16 Spotykamy się w pociągu. Z Wiciem i Kosmalem trochę się już znamy natomiast z Wojtkiem mamy pierwszy raz. Integrujemy się zatem w Warsie. Potem samolot, nawet dwa i lądujemy w Skopje. W hotelu pusto i cicho. Ekipa już poszła spać. Towarzyszy podróży poznamy dopiero rano. Zerkniemy chociaż na ich motocykle. Dakarówka, jakieś GSy 800, drz400s, xtzty, xtrka, 950, i ja. Wszystkie motocykle wacacane, obładowanie tjuratechami, rotopaxami, z nowymi oponkami. Tylko ja na starych kapciach z sikającą lagą. Fajnie się zaczyna :) Integrujemy się chwilę z organizatorem, przepakowujemy i kładziemy spać. Jutro zaczyna się przygoda. Podekscytowanie nie pozwala szybko usnąć. Wyobraźnia pracuje. Będzie dużo offu, będzie niezła orka po kamienistych szlakach, będą biwaki, ognisko, rozmowy, nie będzie miętkiej gry. No, fajnie będzie. Na pewno :)
  5. 1 point
    No to jazda. Rano wstajmy, zapoznajemy się z towarzyszami podróży, jemy śniadanko i ogarniamy motóry. Przekonani, że pozostała ekipa jest już zatankowana szybko się zwijamy i ciśniemy w miasto na tankowanie i wymianę kasy. Błądzimy chwilę po Skopje. Długo to nie trwa, błyskawicznie znajduje się osoba, która nas poprowadzi do kantora. Jedna sprawa załatwiona. W drodze na stacje paliw Wiciowi kończy się paliwo. Generalnie coś wspominał, że ma opary byle tylko do stacji dojechać. No nie dojechał a dopchał bidny. Wracamy na bazę, dopinamy bagaże, ubieramy się i w końcu w drogę :) Ruszyliśmy i po jakiś 3 km stajemy. Myślę sobie, że ktoś coś zapomniał. Jednak nie. Ekipa Warsaw musi zatankować... To tylko małe nieporozumienie. Głowa do góry, będzie dobrze. Ruszamy i próbujemy się wydostać ze Skopje. W końcu się udaje, w końcu mamy pierwsze szutry. Trochę nas męczy tempo grupy, teren nie jest trudny. Czekam aż coś zacznie się dziać. Trochę się kurzy. Brud zapchał mi oczy dlatego gdy tylko stajemy szybko myję soczewki a że pauza chwilę się przedłużyła to i kilka zdjęć udało się cyknąć. Wiciu musi również naprawić wiatraczek w katełemie. Nauczyciel przekazuje cenną wiedzę... A uczeń pilne słucha :) Ekipa trochę jakby zmęczona Uzgadniamy z Neno, że wyrywamy się do przodu. Chcemy trochę poszaleć. Ekipa Warsaw traktuje pierwszy dzień jako rozgrzewkę my jednak mamy napinkę na jazdę. Zaczynają się fajne połoninki. Niestety miałam za nisko kamerę więc efekt jest słaby a droga zaczynała się robić coraz ciekawsza. Pojawiały się kałuże, trochę piachu, trochę gliny. Były też spore koleiny. Można było sobie fajnie pojeździć i pokombinować z doborem ścieżki. W pewnym momencie źle obrałam trasę i trochę mną zamotało. Byłam pewna, że glebnę. Na szczęście udało się wyprowadzić motocykl na prostą. Wiciu jadąc za mną nie miał tyle szczęścia. Pomieszał się widząc moje problemy i sam tam stanął. Zauważyłam go dopiero po chwili. Kosmal z Wojtkiem zdążyli już odjechać, ja natomiast wróciłam do Wicia. Udało się podnieść katełema, zdążyła nas też dogonić ekipa Warsaw. Ogarnęliśmy się i dzida. Droga zaczęła się robić coraz ciekawsza, ostre zakręty, ostro pod górę, ostre luźne kamienie, ostre koleiny. Czujemy, że żyjemy! Powoli wyprzedzamy wolniejszą ekipę i gonimy naszych. W pewnym momencie jednak nie ogarniam jednego zakrętu i omsknęła mi się noga. Koło znaczy. Kilka metrów przede mną stoi Macedończyk z chęcią pomocy. Coś tam do niego mówię po Polsku, generalnie, że raczej sobie poradzę. Materiał videło z trasy. Udało się wyjechać i dojeżdżam do Kosmala i Wojtka. Po jakimś czasie dojeżdża reszta Pałeczkę prowadzącego przejmuje Neno i wprowadza nas na mega polankę. Na zdjęciach nie robi na mnie wrażenia ale na żywo to było coś. Robimy tam chwilę pauzy. Dowiadujemy się też, że dalej nie jedziemy bo mało czasu i ogólnie wracamy tą samą drogą. Trochę słabo. No to zjazd w dół. Dla niektórych równie problemowy jak pod górę :D Mi się tam podobają takie drogi Mojej drzetce też To co dobre szybko się kończy. Czas na biwak. Uwielbiam biwaki, w dodatku w takich okolicznościach przyrody to mniam. Chłopaki jadą jeszcze do wioski po piwo. Wracają po godzinie albo więcej bez piwa. Wioska muzułmańska, piwa w sklepie nie uświadczysz. Odprowadzając motocykl bliżej namiotu wpadam na pewien pomysł. W pobliżu są kuszące skałki, postanawiam spróbować sobie skoczyć. Nie było to odpwiedzialne dlatego, że ani kasku, ani butów już nie ubrałam. Zdjęcie za to ze skoku wyszło zajebiste. :) I nie jest to to zdjęcie. To zajebiste wstawie jak otrzymam je w dobrej jakości :D Nastał wieczór, zaczęły się rozmowy. Tych o polityce nie słuchałam. Ale fajnie posłuchać jak się wszyscy razem nabijamy z Giejesów. Trochę początkowo podchodziliśmy do żartów z pewną rezerwą. Jak się później okazało właściciele Giejesów mają spory dystans i żartują razem z nami. I o to chodzi!


×