Rano klasyczna rutyna wycieczkowa, mycie, śniadanie, pakowanie.
Przy czterech osobach, nie opłaca się rozstawiać namiotu jest w tej samej cenie co hytka.
Żegnam się też ze Stevenem, który ma jeszcze ponad rok podróży przed sobą, ich plan to dostać się do Rosji przez Finlandię. Tak szczerze to nie zazdrościłem, na tę chwilę tak długie podróżowanie to dla mnie totalna męczarnia, w każdym razie tak to sobie tłumaczę.
Przed nami długi pełen atrakcji dzień, jak doskonale wiecie mam bardzo mało znajomych, więc muszę się ich słuchać. @MrBodek kazał przed wjazdem do tunelu wypatrywać czy jest jakaś droga w bok, jak tak, to koniecznie w nią skręcać. Wiele tuneli budowanych jest pod starymi drogami z których dalej można korzystać. Tak też zrobiliśmy, na początku było tak
A zaraz tak
Co tu można napisać, no wina Pana Bodka. Wąsko tam generalnie, chcieliśmy odsapnąć, był spadek w prawo, nogi zabrakło i bum, pierwsze co do mnie dotarło to śmiech w interkomie. Na szczęście zatrzymała się parka amerykanów i pomogła dźwignąć to wszystko do pionu. Może porozmawiajmy przy tej okazji o pakowaniu, motocykl nie był przeładowany ale w najcięższej konfiguracji jakiej kiedykolwiek jeździłem. Mieliśmy ze sobą pełny sprzęt kempingowy łącznie z namiotem, sporo jedzenia, ciepłe ciuchy i to wszystko dla 2 osób. Jeżeli miałbym cokolwiek zmienić to nie zabierałbym namiotu, przy tych temperaturach oraz lokalizacji większości kempingów przy dużych zbiornikach wodnych śpiwory muszą być profesjonalne. No dobra koniec marudzenia jedziemy dalej, a nie, jeszcze jedna ciekawostka, do fjordów wpływało dużo wycieczkowców, kusząca oferta, drogi wiją się wśród fjordów tu można być w środku tego wszystkiego.
Od czasu do czasu na nawigacji pojawiała się „główna” droga, gdzieś tam głęboko pod nami. Kolejny przystanek to nasz pierwszy lokalny prom, czyli po prostu przedłużenie drogi.
Zjeżdżamy z promu i kierujemy się na “Śnieżną Drogę” (Snøvegen lub Aurlandsvegen) biegnie przez górski grzbiet oddzielający miasteczka Lærdal i Aurland położone u końca dwóch odgałęzień Sognefjordu, najdłuższego fiordu świata. Jej nazwa pochodzi od śniegu, który spotkać można na jej poboczach nawet w środku lata.
Był też obiecany śnieg, później była też słynna droga Troli, tam generalnie wszędzie jest tak ładnie, że łatwo przejechać coś co ktoś uznał za jeszcze ładniejsze, dlatego wrzucę trochę zdjęć bo już nie wiem które skąd dokładnie są.
Zjedliśmy też ekskluzywny norweski obiad na najlepszej stacji benzynowej, za który można by mały zlot zorganizować. Na wielu stacjach dla podróżnych kawa serwowana jest za darmo a już w większości wypadku do „posiłku”.
To jest chyba to co wszyscy każą oglądać, na mnie o wiele większe wrażenia zrobiła „śnieżna droga”, jest tuż obok drogi Troli, warto nią przejechać.
To chyba tyle, pamiętam jeszcze, że jak dotarliśmy to nieźle lunęło i nie przestało do rana. Załapaliśmy się na promocję nowego domku, który był w cenie kempingowej hytki.