Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation on 10.04.2014 in Posty
-
6 pointsMeldujemy się z Argentyny :). Fajnie zapowiada się relacja, czekamy na ciąg dalszy... My zdecydowaliśmy sie na swoje, choć nie nowe już motocykle. Czasem mamy z nimi kłopoty, ale jest za to element przygody. Dziękuję tu Jarkowi za cenną pomoc :) No i mamy sporo więcej czasu na samą podróż. Zaczęliśmy 10 grudnia 2013r. Relację prowadzimy na bieżąco na naszej stronie. Zapraszamy chętnych do śledzenia... Na razie niestety brak czasu na wstawienie jej tutaj. :) Rano trzeba wstać i jechać dalej. Za nami jak dotąd 12500 km. Nie zaśmiecam więcej wątku. Dzięki Hubertuz za link... :)
-
6 pointsDotarcie do Osorno zajęło nam kilka dni. Po drodze było Buenos Aires z fikusami wielkości Dębu Bartka i Santiago ze spoglądającą smutno z góry Matką Boską. Z Santiago pojechaliśmy nocnym autobusem, co jest przygodą samą w sobie, bo Chilijski autobusy znacząco różnią się od naszych. Otóż siedzenie w takim autobusie można rozłożyć do całkowitego poziomu i wyciągnąwszy nogi smacznie przespać tysiąc ponad kilometrów. Dzięki temu wypoczęci o poranku mogliśmy zgłosić się po odbiór pojazdu. Choć zasadniczo kierować się mięliśmy na południe, na początek ruszyliśmy ku północy by przejechać przez Lake District. Tutaj lato było w pełni, słoneczko przyświecało radośnie, droga wiła się wśród wzgórz, a wyłaniające się tu i ówdzie wulkany dodawały egzotyki. Pierwszego dnia dla wprawki przejechaliśmy pierwszym kawałkiem szutrowej drogi. Miło się na sercu zrobiło, bo gs pod pełnym obciążeniem jechał nie zauważywszy zmiany. Naprawdę fajne to moto. No to w drogę: Góra ze śniegiem to wulkan Villarica.
-
6 pointsNic podobnego nie napisałem :) Proszę bardzo. Oto początki. Zamówiona 700 gs okazała się 650-ką, na oko nieco już przechodzoną, ale technicznie w nienagannym stanie. Po objuczeniu wyglądała tak: Nie było łatwo spakować się na ten wyjazd mając w pamięci jeszcze i późniejsze żeglowanie. A po załadowaniu czas ruszać! Tytułem wyjaśnienia: 700-kę zamieniono na 650-kę, bo te pierwsze były tylko z obniżonym zawieszeniem. Drobne nieporozumienie.
-
3 pointsJakiś czas temu znów czytałem ten artykuł: http://www.motoautostrada.pl/artykul/wypowiedzi-fachowc%C3%B3w-na-zam%C3%B3wienie Dziś znów mam wrażenie, że oto pojawia się "powtórka z rozrywki". Znów z powodu kilku jednostek ucierpi wizerunek całej grupy: Motocyklistów u ignorantów i Policji u motocyklistów. Próbują znów robić z nas debili, a sezon dopiero startuje. Nie wrzucili jeszcze na YT, więc wklejam link do publicznego filmu FB: Oto mój komentarz do spotu- pomijam w nim już takie absurdy, że nie jeździmy wzdłuż po przejściach dla pieszych, czy ścieżkach rowerowych. Jeżeli coś się zmieniło w przepisach, to proszę o wytłumaczenie mi tego: Obejrzałem to "coś" i nie jestem w stanie dobrać słów adekwatnych do tego, co czuję. Jest to dziwna mieszanka rozgoryczenia, zażenowania i smutnej refleksji, że ktoś znów kieruje się stereotypami. Co gorsza, w tym filmie Polska Policja przekazuje także informacje niezgodne z PoRD, Konwencją Wiedeńską. W okolicach 3-ciej minuty mamy "nieprawidłowe" wyprzedzanie jadących samochodów. Wskaże mi ktoś podstawę prawną dzięki której taki manewr miałby być nieprawidłowy? Dzieje się tak dopiero w momencie najechania linii ciągłej. Przy pasach ruchu oznaczonych dozwolone jest przecież wyprzedzanie zarówno z prawej, jak i lewej strony. Wróćmy jednak do pierwszych scen- w czasie tych 8 lat, od kiedy poruszam się po drogach także w roli kierującego, nie widziałem jeszcze żadnego motocyklisty, który doturlał się do czerwonego światła, by od razu przejechać. Tylko jedna okoliczność może zmusić do takiego manewru- sygnalizacja z pętlami indukcyjnymi- z powodu błędnego wykonania "nie widzą" one motocykli i rowerów, więc po kilku przestanych minutach, nawet drogówka zaleca przejazd na czerwonym, traktując przejazd, jak spod znaku STOP. Na zakończenie polecam coś, co dużo bardziej i przy okazji poprawnie wpływa na bezpieczeństwo ruchu: Program oddziału TVP z Krakowa-Jedź Bezpiecznie - TVP Kraków.
-
3 pointsOgraniczani jesteśmy, prawda? Długością urlopu, budżetem, zdrowiem, zobowiązaniami, psem, kotem... Zatem "jak żyć panie premierze?" jak zapytał paprykowy potentat spod Radomia, którego radość miał spotkać na stacji benzynowej mój osobisty kolega, ale to już inna opowieść... Jak? Trzeba zapomnieć o trudnościach i ruszyć przed siebie. Najlepiej pojazdem na dwóch kołach. Tylko skąd go wziąć? Wożenie swojego na kilka tygodni mija się z rozsądkiem, choć koszty byłyby zbliżone do kosztów wypożyczenia. Wypożyczalni jest kilka zarówno w Chile jak i Argentynie, ale sam wybrałem pośrednictwo pewnego zakręconego Amerykanina, który organizuje grupowe wyprawy z przewodnikiem. Udział w takiej wyprawie nie leży ani w mojej naturze, ani nie mieścił się w budżecie. Dostałem za to masę praktycznych wskazówek i świetnie przygotowanych materiałów dotyczących trasy i tego czego można się spodziewać po drodze. Podać namiary, czy nie wypada?
-
2 pointsJeszcze nie otrząsnąłem się z samolotowego zmęczenia i jeszcze wytrzęsione kości dają się we znaki. Pięć ostatnich tygodni spędziłem w Patagonii, z czego trzy w siodle. Oczywiście siodle GS-a 650. Chcecie więcej? :)
-
2 pointsNiby taki zły a jednak ;-) wysłano z wodoszczelnego
-
2 pointsA wiecie, że właśnie teraz po Argentynie i po Chile podróżują nasi na niemłodych już F650? http://www.ludziepodrozuja.pl/podroze/79 Zosta, nie spotkałeś ich? ;)
-
2 pointsMmmm HP2 :-D Prawie jak duzy KTM ADV Red - cos takiego chciales...? :)
-
2 points
-
2 pointsWolałem się upewnić. Eric u którego zarezerwowałem GS-a, prowadzi firmę Ride Adventures www.rideadv.com. Jest osobą bardzo kontaktową i mocno pomógł mi sprecyzować plany, rozwiać wątpliwości i przygotować się właściwie do wyprawy. Zajrzyjcie na stronę, bo sporo ciekawostek można tam znaleźć. Sam motocykl, który wynająłem był z firmy Moto Aventura, gdzie pewnie można wynająć bezpośrednio, ale nie wiem czy taniej. Obie firmy mogę z ręką na sercu polecić. Samą rezerwację trzeba było zrobić na kilka miesięcy przed planowanym wyjazdem, bo obłożenie jest niemałe. Sam zrobiłem to już chyba w sierpniu albo wrześniu. Sezon na Patagonię to tamtejsze rozszerzone lato, czyli od listopada do marca. Ponieważ miałem na koniec wycieczki przesiąść się na jacht, termin był z góry narzucony. Pytaniem otwartym był tylko czas, jaki będzie nam potrzebny. Eric zasugerował trasę z Osorno do Punta Arenas, którą w grupie przejeżdżają w 10 dni, ale jednocześnie zaznaczył, że to jest napięty plan. Stanęło na tym, że aby pojeździć bez spinania się potrzebne będzie nam 16 dni. Post factum mogę powiedzieć, że 10-dniowy przejazd to czyste wariactwo.
-
1 point
-
1 pointZależy o którego boxera pytasz :-Da poważnie w R1150R silnik jest bardzo elastyczny, i jak to mówią - idzie od samego dołu, nie potrzeba go kręcić, ogólnie moto bardzo wygodny. Fajny opis masz na stronie http://www.winiarscy-raciborz.pl/motocykle/ - tu też autorzy bardzo przychylnie opisują nasz F650.
-
1 pointPo to, zeby sie wykazac. Przyszedl rozkaz z gory to zabrali sie za krecenie....
-
1 point
-
1 pointHebla przedniego uzywac w terenie bo po to jest. Nalezy jednak robic to z wyczuciem :)
-
1 point
-
1 pointmiałem, mam okazję pojeździć teraz twinem, niewiele ale zawsze coś pierwsze wrażenia z jazdy 1. cudownie składa się w zakręty... prawie równie dobrze jak bieliźniarka, którą admin pomykał ubiegły sezon, poezja jeśli chodzi o prowadzenie w zakrętach 2. w trakcie wolnych manewrów mam wrażenie, że motocykl jakby jechał w szynie. Stosowne wyjaśnienia już uzyskałem, jednak muszę przyznać, że pewniej czuję się na moim singlu jadąc w korku, mając swobodny ruch kierownicą. Ania też stwierdziła, że jest mocno nerwowo przy wolnym manewrowaniu 3. popyrkaliśmy delikatnym szutrem, niezbyt głębokim piaskiem, przegoniłem chwilę prędkością autostradową na obwodnicy oraz oczywiście swobodna jazda okolicznymi wioskami i... kurde... nie czuję zbyt wielkiej różnicy w temacie komfortu, poręczności, czy kultury pracy pomiędzy twinem, a moim singlem :-) Ania wręcz stwierdziła, że nie ma mowy żeby zamienić jednego na drugiego, wyprofilowanie baku jej nie odpowiada jako pasażerce ;-) ale jeśli miałby to być drugi motocykl... to akurat jej to nie robi, bo ma singla hmmm... trzeba pomyśleć, rozważyć, jeszcze trochę potestować... i dalej będę się dzielił uwagami :-)
-
1 pointZosta zapodawaj,zapodawaj!!!!!miło będzie poczytać twoją relację z pięknego zakątka jakim jest Patagonia :drinkbeer: :beer:
-
1 pointTo jedziemy. Kraina wielkostopych leżała na rubieżach mojej wyobraźni. Pojęcie na tyle odległe i przestronne, by można tam wrzucić wszystkie smoki wymazane z map nawigacyjnych. Jeśli uciec, porzucić, zaszyć się i zapomnieć to zawsze w Patagonii. I nawet nie palcem po mapie, bo było by to zbyt oczywiste - w rozwichrzonych myślach. Przyszło mi zdemaskować ten zakątek świata nie całkiem z własnej winy. Minęło okrągłe lat kilka odkąd postawiłem stopy na ziemi i przy tejże okazji wręczono mi opłaconą rezerwację na rejs wokół złowrogiego przylądka Horn, gdzie okoliczne wody od wieków łakomie zabierają zapuszczających się tam śmiałków, po których, jak wieść niesie, jedynym śladem są szybujące nad oceanami albatrosy. Jestem z tych, co latania akurat sobie nie upodobali i wierzę, że druga moja połowa nie taki los dla mnie sobie wymarzyła. Pozostało mi zatem się odwdzięczyć, a że nasze okrągłości nie są od siebie zbyt odległe, okazja była ku temu. Tak to właśnie wyszukiwarka zaczęła się rozgrzewać w poszukiwaniu, miejsc, tras, możliwości, opcji i co tylko można było pomyśleć o antypodach, a nieokreśloność zaczęła być wypierana przez kształty i konkrety. Na horyzoncie pojawił się GS...
-
1 pointPanowie. O budżecie sie się nie gada. Bo budżet jest jak dupsko, każdy ma swój :)
-
1 point
-
1 pointno to może, żeby zbić masę motocykla to hp2 enduro - to jest lżejsze od 800 a ciągle 1200, mój plan na emeryturę to hp2 enduro tylko z felgami od megamoto, no i może jeszcze szybka
-
1 pointA tam od razu solidna :roll: Jak człowiek szuka pomocy czy informacji to mu się staram pomóc, a jak wpadają kozaki wszystko wiedzące nic nieumiejące to wtedy taką pomoc nazywamy spamem :lol:
-
1 pointAch ta wiara w komputery ... :roll: Są usterki, których komputer nie pokaże - i to nazywa się wyższość człowieka na maszyną ;)