Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 18.04.2014 in Posty

  1. 4 points
    Jak będziesz się wybierać po motek "forumowy" to powiedz, że przyjeżdżasz ze mną. Uwierzą. Zaczną się jąkać i mówić prawdę, jak nie to sprawę się opisze ... i będzie pimp 2 :lol:
  2. 3 points
    ... skoro świt przekręcam się na drugi bok, wyjeżdżam dopiero rano. Daje sobie dzień na dotarcie do Sarajewa. Nie liczę ile to kilometrów, bo na mapie wygląda niedaleko. Ładny poranek nie zwiastuje daszczu- to będzie piękny dzień pomyślał paweł. Wjeżdżam do Chorwacji i całkiem sprawnie zostawiam ją z tyłu, gdyby nie przejście graniczne nie zauważyłbym chyba, że jestem juz w innym kraju. Wjazd do Bośni, długa kolejka na przejściu- przekraczam granicę, wymieniam walutę i ruszam dalej. Mam dobry czas, nie spieszę się. Pierwsza droga, w którą zjeżdżam chcąc uciec od ruchliwej ulicy prowadzi do opuszczonej wsi, domy udekorowane dziurami po kulach. Kończy się asfalt. Ponury krajobraz prowokuje moja wyobraznię, zaczynam zastanawiać się co widziały mijane domy i czy wszsytkie miny zostaly już odnalezione, może przyczynie się do likwidacji jednej. Decyduje się zjechac spowrotem na drogę, gdzie są ludzie i samochody. Błądze z GPSem, nie takich okoliczności przyrody się spodziewałem. Nareszcie trafiam na górską drogę- okoliczności zaczynają sprzyjać dalszej podróży. Asfaltowe droga robi się co raz węższa, zaczyna padać. Asfalt się kończy, jest mokro. Przestaje padać. Woda nie wiedzieć czemu dalej spływa. Zaintrygowany tym wydarzeniem przyrodniczym jadę w jej kierunku- tam wyżej musi być sucho. Towarzyszą mi piękne krajobrazy, teren staje się co raz cięższy, nawigacja nie wie, gdzie jestem. Napotykam ludzi wycinających drzewa- wjechali tu samochodem, więc ja na pewno wyjadę ciapkiem. Pokazują mi kierunek Sarajewa. Widoczność się pogarsza, opada mgła, jestem w partii gór, w której występuje jeszcze normalna roślinność. Zatrzymują się przed rozjazdem dwóch ledwie widocznych dróg, albo dobrze widocznych ścieżek pieszych. Wzdłuż trasy jakieś czerwone tabliczki z czaszką- chyba wysypali tutaj trutkę na szczury. Muszę być czujny. Zaczynam się zastanawiać, czy wszystko ze mną ok- jak to się stało, że znalazłem się sam pośród czerwonych tabliczek we mgle w obcych górach, w których jeszcze nie tak dawno prowadzono działania wojenny- ja na motocyklu z wielkimi kuframi wyładowanymi rzeczami, które nie były mi tak na prawdę potrzebne. Moje obawy potęguje teren, który jest co raz cięższy, kałuże coraz szersze i głębsze. Przez kolejne dwie godziny nie spotykam żywej duszy. Motocykl gaśnie i nie chce wystartować- akumulator. Udaje się za trzecim razem, taraz już całą wiedzę i umiejętności zdobyte przez całe swoje życie wykorzystuję na kontrolowanie manetki gazu i klamki sprzęgła. Spotykam duże ciężarówki z łańcuchami na kołach wywożące drzewo- jestem już blisko. Droga zaczyna się odróżniać od terenu, jest co raz lepiej. Dojeżdżam do drewnianego szlabanu i chatki chyba leśnika, przy chatce tubylcy- leśniczy, gajowy i sołtys. Ze zdziwieniem podchodzą i zaczynają się witać, oglądają motocykl i mówią coś między sobą. Pokazują palcem na sarajewo, widzę asfalt... Dawno już tak nie cieszyłem się na widok drogi z czarną nawierzchnią. Zaczyna się ściemniać, jadę przez wioski, które dla odmiany są zamieszkałe i pełne ludzi. Poprawia mi się humor. wjeżdżam na autostradę niepewnie przyśpieszam do 120- odwykłem od tak zawrotnych prędkości- boję się, że otworzę tunel czasoprzestrzenny i zwalniam do 110. Zaczyna padać... padać na prawdę. Dojeżdżam do Sarajewa i kieruję się do centrum. Jest późny wieczór, jestem zmęczony. Dlaczego Ci ludzie o tej porze jeżdżą samochodami? Dlaczego mają tyle samochodów? Czwarty hotel przy centrum okazuje się mieć pokój wolny dla strudzonego wędrowca, zostawiam motocykl na parkingu, ładuję wszystkie możliwe baterie i ruszam na miasto zgłębiać tutejsze zwyczaje alkoholowe. Ludzie bawią się całą noc, jest głośno i wesoło. Wchodzę między budynki, gdzie na schodach gra DJ, w knajpie obok kupuję piwo, siadam na schodach i celebruję kolejny udany dzień...
  3. 2 points
    To wersja na 30-lecie. Owijali manetki tasma izolacyjna bo sie w schowku nie miescila ;)
  4. 2 points
    W męską chyba też nie specjalnie. :D
  5. 2 points
    no przecież napisane, że zadatkowane ;) ja bym tak nie mówił, to wredny człowiek i słaby mechanik (niektórzy tak twierdzą)- nikt nie będzie chciał Ci sprzedać moto :lol:
  6. 2 points
    Hej Jacek, fabua raczej prosta. Z uwagi na trudności związane z zapanowaniem nad czasoprzestrzenią decyduję się na samotny wyjazd do Chorwacji w terminie mi odpowiadającym. Założenie jest proste- dotrzeć bezpiecznie na Korcule, zobaczyć po drodze jak najwięcej poruszając się po niekoniecznie dobrze przygotowanych drogach. Przed wyjazdem spędziłem dużo czasu na dokładnym przygotowaniu trasy wybierając punkty, które fajnie wyglądają na google satelicie. Dzień przed wyjazdem po nieudanych próbach przeniesienia trasy decyduję się na wyjazd we 'właściwym' kierunku. Podróż zaczynam w gęstym deszczu, myśl o słonecznym południu nie pozwala mi się zatrzymać. Pogoda poprawia się po kilku godzinach, z Polski wyjeżdżam korzystając z tras rowerowych wyznaczonych przez google, skręcam w drogi, które zwiastują trasę wśród drzew i pól, a ich kierunek geograficzny mocno nie odbiega od celu. Pierwsza wpadka- wywrotka w lesie na piachu. Spada kufer, wygięty trzpień mocujący. Nie dopuszczając myśli, że to początek końca kolonii zakładam kufer- pasuje. Jest luźniejszy niż w oryginale, ale się trzyma. Mocuję wszystko trokami i ruszam dalej. Momentami zmuszony jestem na jazdę bardziej uczęszczanymi trasami. Cierpliwie pokonuję kilometry, pierwszy nocleg na Słowacji. Rozbijam namiot na kampingu przy rzece, stoi jeden namiot, nie ma właściciela, który niestety nie zdążył przed moim rannym wyjazdem na zebranie opłat. Słowację i trasy górskie z pięknymi widokami pokonuję szybko. Pogoda tym razem dopisuje. Wjeżdżam do Węgier. Tutaj żałuję, że nie przygotowałem się z trasami. Wjechałem w okolice Budapesztu, gdzie spędziłem o dwie godziny za dużo w korkach. Może poszłoby mi szybciej bez kufrów, ale trochę było mi ich szkoda zostawiać w lesie. Później długa trasa przez obszar zabudowany, który wydawał się nie mieć końca. Mało przyjemności miałem z jazdy do momentu aż trafiłem w końcu na wąskie drogi otoczone bezkresnymi polami. Mój dzień został więc wynagrodzony, w okolicznościach zachodzącego słońca dojeżdżam do campingu tuż przed granicą z Chorwacją- Harkany. Tutaj kupuję lokalne piwo i celebruje je rozbijając namiot na polu namiotowym myśląc o kolejnym dniu i przeprawie przec Chorwację i Bośnię... Sorry za przekolorowane zdjęcia, ale klisza była przeterminowana. Kilka fotek z nowej. Icoo kilka fotek ciapka w terenie, poszukam czegoś więcej.
  7. 1 point
    Sprawa rozwiązana Wczoraj motocykl przypomniał, że kiedyśtam instalowałem w nim kupiony na licytacji alarm BMW. Po instalacji nie działał - a jako, że nie chciało mi się wszystkiego wyciągać, zostawiłem instalację Przy próbie bujania motocyklem zaczęły świecić się awaryjne, także pomyślałem, że ów alarm się aktywował Po wypięciu całej instalacji wszystko wróciło do normy Także temat do zamknięcia, dzięki :)
  8. 1 point
    Jarku, bardzo Ciebie reklamowałem jako naj i w ogóle i ever i takie tam ;)
  9. 1 point
  10. 1 point
  11. 1 point
    Nie przesadzajmy, rzut okiem w lusterko za zakrętem wystarczy, raczej nikt nie skręca patrząc w lusterko. Z resztą nawet "Motocyklista doskonały" raczej sugeruje rozdzielenie grupy i jazdę własnym tempem niż gonienie w grupie.
  12. 1 point
    Uślizg na tym czarnym 'czymś' wg mnie. Zobaczcie sobie jeszcze jedno - przy takim gonieniu ten przed nim nie ma szans zauwazyc, ze cos sie dzieje, bo patrzy tylko w przod. A potem czeka i czeka na drugiego bo moze odpuscil na zakrecie i przyjedzie za chwile. A koles moze lezec i umierać.
  13. 1 point
  14. 1 point
    hehe. to ja zaproponuję coś jednak nieco bardziej w klimacie ADV oczywiście jako wierny propagator pomarańczowej zarazy musi być ORANGEPOWER :) no ale pan jest ten sam.. :D
  15. 1 point
  16. 1 point
    Do mojego kąta w sam raz! Ale w damską emke nie wejdę :-D wysłano z wodoszczelnego
  17. 1 point
  18. 1 point
    Zajebioza :-D :beer: a z tyłu testowa skocznia :?: :-)
  19. 1 point
    No dobra... W poprzedni piątek pościemniałem trochę w robocie, po czym wsiadłem na moją maszynę i ruszyłem chyżo na południe kraju. O 16.00 byłem już w Bielsku, na miejscu czekała ekipa gotowa na kolejny remont mojego niespotykanego egzemplarza. Jarek - człowiek który potrafi naprawić i przerobić wszystko, w jego słowniku nie ma pojęcia "nie da się zrobić". Mechaniczne przeciwności losu traktuje jako wyzwanie, a widok mojego motocykla nie zawsze poprawia mu humor, szczególnie jak zauważy, że samodzielnie go serwisuję. Twierdzi wtedy zupełnie dla mnie niezrozumiale, że wydłużam mu pracę. Zawsze jak przyjeżdżam to na początku wydaje mi się, że mnie nie lubi, szczególnie jak zobaczy mój wypasiony motocykl. Może to zazdrość Witek - człowiek nie udzielający się na forach motocyklowych. Jeździ również na BMW ale nie jest to jego ulubiona marka. Stroni od forów motocyklowych, twierdzi, że bywają tam ludzie, którzy lubią przechwalać się byle czym. Patrząc na mój wątek stwierdzam, że ma trochę racji. Ja - człowiek stojący najniżej w hierarchi mechaników, dwie osoby wymienione wyżej traktowały mnie z dużą nieufnością i rzadko powierzały mi jakiekolwiek narzędzia. Nawet Żona w rozmowie telefonicznej prosiła żebym niczego na miejscu nie popsuł. Poprawiało mi humor to, że przynajmniej polubił mnie Jarka pies. Obiekt Jaki jest miś każdy widzi. Niebanalny motocykl z bogatą historią serwisową, jedyna jego wada to to, że nigdy nie był wersją Dakar. Postanowiłem to w końcu zmienić. Obiekt wzorcowy Losowo Terenosowy Dakar, ex Klansmanowy. Rozpoczynamy rozbiórkę Tylny amor wywalony (!!!!!!!!PROMOCJA!!!!!!! do sprzedania w atrakcyjnej cenie!) Zamiennik gotowy I na miejscu Następnie montaż rolki łańcucha Pimp maj rajd :lol: No i siedzi.. Wymiana przodu (!!!!!!PROMOCJA!!!!!! do sprzedania w atrakcyjnej cenie) Wyważenie koła Wymontowanie starej chłodnicy Zamontowanie nowej, oraz widelca z kołem ( w międzyczasie tarczy hamulcowej do koła i tarczki abs) wahacza i tylnego koła wymontowanie ponowne widelca po stwierdzeniu luzów w główce ramy Wymiana łozysk, zlutowanie klaksonu, załozenie widelca, założenie nowych przewodów hamulcowych i odpowietrzenie hamulców, wymiana sondy lambda, poprawa układu wydechowego po glabech, podwyższenie kierownicy 30mm, skręcenie wszystkiego do kupy i w zaledwie 2 dni..... Voila Zostało jeszcze tylko przedłużenie stopki centralnej i zamontowanie panelu z przełącznikami od ABS i grzanych manetek bo na razie jest na trytki :-)
  20. 1 point
    Panowie miastowi! Jak mi będzie pasowało skrzydła zamontować do swojej maszyny, to "se" zamontuje, bo mnie się podoba:):)
  21. 1 point
  22. 1 point
    Każdy zainteresowany dostaje możliwość zapłaty dopiero po odbiorze i oględzinach. To pierwsza zaleta.Druga, to taka,że nie ma dwóch takich samych osłonek(wersje:rally,........ ....) :-P Się nie podoba się nie kupuje. :cool: Bardziej fair chyba się nie da ;-)
  23. 1 point
  24. 1 point
    Przyznaj się, że tęsknisz. Wysłane z mojego Lenovo B8000-H przy użyciu Tapatalka
  25. 1 point
    Bo my są jak rodzina ...- gorzej traktowana i kasę się doi jak się da, a oferuje co zostało ;)


×