Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 19.04.2014 in all areas

  1. 6 points
    To może ja dodam coś bardziej związanego z F650gs, bo fajnie ćwiczyć ale najfajniej podróżować :)
  2. 2 points
    Instalacja całkowicie niezależna załączane w dowolnym momencie
  3. 1 point
    http://www.larsson.pl/index.php?c=r&no=MTIxMDEzNQ==&t=XD01F
  4. 1 point
    he, he, jak to co?- odfelernisz sie ;-)
  5. 1 point
    Gdy byś czytał "ze zrozumieniem", w skupieniu, to dużo ważnych rzeczy byś mógł się dowiedzieć z tego forum. ;-)
  6. 1 point
    Przełącznik jest ;) Bezpiecznik 5 A też (zalecany przez producenta)Wysłane z mojego Lenovo B8000-H przy użyciu Tapatalka
  7. 1 point
    Jak dla mnie troche kiszka... Jesli juz tak robic to nie umieszczac wylacznika na wierzchu albo dac gdzies drugi schowany odlaczajacy napiecie. Wiem, ze te LEDy nie pobieraja zbyt wiele ale jesli zaparkujesz motka i zostawisz na dzien a ktos sprytny wlaczy swiatelka to mozesz juz nie pojechac dalej. To samo jesli chodzi o gniazdko zapalniczki. Po drugie primo - mimo, iz te LEDy nic prawie nie biora to przy zastosowaniu przelacznika tego typu dalbym jednak przekaznik.
  8. 1 point
    Zadnych specjalnych przelacznikow nie trzeba. Wystarczy dwupozycyjny on plus off czyli w sumie 3 pozycje.
  9. 1 point
    . Wersja DRL czyli z opcją świecenia jednej (dolnej ) diody rozproszonej i w opcji trzech jednocześnie, z tym, że te dwie górne już ze światłem skupionym. W praktyce, na tej pojedyńczej w słoneczny dzień super są widoczne i nie rażą. W nocy świetnie doświetlają pobocze, w zupełności taki zestaw wystarczy do normalnej jazdy, jeszcze nikt wieczorem nie mrugał z puszek jadących z przeciwka. Dodatkowo są jeszcze długie w moto i długie z "lampek" Dzięki temu, że podłączyłem z odzielnej wiązki mam kilka opcji świecenia: same mijania, same drogowe, mijania plus 1(2) dioda, mijania plus 3(6) diody, to samo drogowe. I to, że świecą z aku jest fajnym rozwiązaniem np. opcja biwakowa itp .Max zestaw to 55+5+2x30 W = 120 W Polecam.
  10. 1 point
    Nie chciał walić wprost, a tak sam się prosisz ;)
  11. 1 point
    Doktoratu na ten temat nie robiłem, ale nie wydaje mi się, żeby coś miało nie pasować. Z tego co wiem to jest też amor ze zwykłej (normalnej) wersji - nie z obniżanej. Leży u mnie - mogę spojrzeć czy jest nalepka z numerem - jak jest to to powinno wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Tylko nie każ mi iść teraz ;)
  12. 1 point
    Oj, BARDZO Cie reklamowal :-) Wrecz zabronil mi kupowania motocykla bez wczesniejszej konsultacji z Twoją osobą..! ;-)
  13. 1 point
    Cześć. Rękawice podrożały? Poprzednio były za 140? ReddyS >tapatalk
  14. 1 point
    Zjedz snickersa bo zaczynasz gwiazdorzyć ;-)
  15. 1 point
    Odcinek 11, czyli od odrobiny luksusu jeszcze nikt nie umarł Das Esel. Tego niemieckiego słówka nie zapomnę nigdy. Odmienianego przez wszystkie cztery niemieckie przypadki oraz po przetłumaczeniu przez siedem polskich. - Jagna, zapłaciłaś już Germańcowi za ten kemping? - Jeszcze nie… - Bo ja myślę, że to on powinien nam zapłacić, że tu śpimy… - Przecież nie śpimy, tylko słuchamy jak się osły pie…, znaczy kopulują ... Zagroda z kilkoma osłami była tu za płotem kempingu. I mniej więcej od połowy noc na przemian wysłuchiwaliśmy odgłosów biegania, ryczenia oraz przedłużania oślego gatunku. A z nami para Szwajcarów rozbitych obok. Rano Szwajcarka z podkrążonymi oczami stwierdza: “Takiej nocy to jeszcze w Namibii nie przeżyłam”. Rano właściciel stwierdza: “ojej, no może faktycznie troszkę było je słychać“ ;) Pytamy się go, jak wygląda podrzędna dość droga, którą chcemy jechać dalej, bo w przewodniku ostrzegają, że po opadach bywa trudno przejezdna, a padało. Niemiec oburzony stwierdza: “To nie jest żadna Botswana czy inna Afyka, tu jest kolonia niemiecka ,tu się OD RAZU drogi naprawia.” Hm. Bez komentarza… Jesteśmy uparci i nie słuchamy niedobrego Niemca, tylko wybieramy nieco główniejszą drogę. Czyli kategorii C zamiast D ;) Krajobraz jest zupełnie inny, niż przez ostatnie 2 tygodnie. Płasko, zielono, rolniczo, dużo domów, ludzi, zwierząt. Nie ma wielkich farm, są skromne domy, a bydło lata luzem. I coś co jest cudowne - każdy mijany człowiek jest wesoły, uśmiechnięty i macha do nas ;) Niektóre odcinki są dość dziurawe po deszczu, sporo jest też kolein. Coś różnie to bywa z naprawianiem dróg w tej “kolonii niemieckiej” ;) Jak już wjechaliśmy na porządny kawałek, to zaczęliśmy lawirować między śpiącymi krowami, opalającymi się kozami oraz produktami ich przemiany materii. Nazwaliśmy to “gówniana droga” Całe podwozie, nadkola oraz progi Hiluxa po kilku kilometrach pokryte były szczelnie śmierdzącą warstwą… Fajna nazwa miejscowości ;) W końcu zjeżdżamy z C47 na D2512, którą polecał Niemiec. Zdecydowanie mieliśmy rację. Owszem, są odcinki już wyrównane po ulewie: Ale były to tylko miłe i krótkie przerwy ;) Dojeżdżamy do dzisiejszego celu: Gór Waterberg, które zupełnie nie pasują do otaczającej je równiny: Skusił nas opis w przewodniku i mamy ochotę (no przynajmniej w ⅔) rozprostować w końcu nogi. Zajeżdżamy do pustego zupełnie centrum informacyjnego parku, pytamy o ścieżki trekkingowe i czy można o tej porze roku (czyli przy +38 stopniach) chodzić po górach i nie przypłacić tego odwodnieniem czy zawałem. Pani poleca dwie kilkugodzinne ścieżki, płacimy za wstęp do parku i kemping. Andrzej ma tylko jedno pytanie: czy jest obiecany w przewodniku basen? Ośrodek jest wręcz luksusowy, wszędzie trawniczki, przycięte równiutko żywopłoty, a sam basen… Andrzej wpakowuje się na leżak i stwierdza: “to wy sobie idźcie w te góry. I nie musicie się za bardzo śpieszyć z powrotem” Wszyscy są zatem szczęśliwi ;) Ubieramy więc wysokie buty (węże!), bierzemy wodę i suniemy do góry. Ostro do góry. Gdzieś po pięciu minutach spaceru w pełnym słońcu mam spore wątpliwości, czy trekking w tej temperaturze jest mądry. Ale na szczęście szlak pięknie oznaczony rysunkiem białej stopy skręca w bok, między drzewa, czyli w cień. A w cieniu jest całkiem znośnie ;) Choć twarzyczki nabrały rumieńców: Ścieżka biegnie głównie po blokach skalnych i bardzo się cieszę, że mam coś stabilniejszego na nogach niż sandały ;) Po jakiejś godzinie marszu jesteśmy u podnóża szczytu: Na tej czerwonej piaskowcowej ścianie skrobiemy pamiątkowy napis, podziwiamy panoramę i zaczynamy schodzić w dół ;) Andrzej smaży się na słońcu oraz tapla w basenie jak z folderu i ani trochę nie ma dość. Co zrobić, musimy dołączyć ;) Oj, tego było nam trzeba. Podróżowanie podróżowaniem, droga, namiot i tak dalej , ale czasem fajnie jest poleniuchować na leżaczku ;) Nigdzie się nam nie śpieszy, spędzamy na basenie resztę popołudnia, na całym ośrodku oprócz nas i małp buszujących po drzewach nie ma żywej duszy. I żeby już tak całkiem burżujsko zakończyć ten dzień, wieczór spędzamy w restauracji jedząc steka z jakiejś antylopy i popijając zimnym Windhoek Lager ;) cdn.
  16. 1 point
    A tu proszę, po co się kamyczki z podróży przywozi: Kolejne do kolekcji ... to na zdjęciu to tylko Namibia ;)
  17. 1 point
  18. 1 point
    .....w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi, zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia. Wiosną wprowadzono "białe" tablice, jesienią zakończono produkcję Fiata 126, zaś zimą - pękło serce Dzwonu Zygmunta.... Toteż wszyscy na Rusi zwracali niespokojne umysły i oczy ku dzikim polom, które ciągnęły się od brzegów Dniepru niemal aż ku morzu Czarnemu, ku Tatarskiemu Krymowi.... Zaś oczy nasze i umysły skierowane były ku dalekiej północy .... dzikim ostępom tajemniczej Mazurskiej krainy....... decyzja zapadła.... ruszamy!!!
  19. 1 point
    Co ja zrobię, że ksywa popularna. Bednar może tez być.
  20. 1 point
    Witaj No ale Marychę forumowego to my już mamy, musisz się nazwać jakoś inaczej: "trawka" na ten przykład. ;-)


×