Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 22.12.2014 in all areas

  1. 12 points
    Kiedyś tam: - Jezier jadziem? - Jadziem. -Tak ze dwa dni wcześniej? -Może być. Jakiś plan? -Jak kowboje -OK, słońce w plecy? - Nie, tak z dzień po lewej, potem w plecy. Wtorek, przed środą ;-) -Radek, na południu dyszcz ma lać, jedziem na zachód, potem skręcimy w lewo -OK!
  2. 11 points
    Środa Od rana ciężkie chmury. Zgarniam po drodze z Warszawy Jeziera i ogień na trzy tłoki. Śwagier ma nową nawigację, testujemy, typ trasy : droga kręta czy jakoś tak. Jeździmy ze dwie godziny, jest fajnie, dużo zakrętów, w końcu docieramy do......................... Kampinosu Parę foci i dalej, kręcimy się po tych zakrętach znów ze dwie godziny, przecinamy trzy razy tą samą drogę i docieramy nad .........Bzurę Nawigacji mówimy stanowcze nie, w tym tempie to Paszków osiągniemy w 2016. Jedziemy nad Wisłę, tam se pomyślimy co dalej Plan jest. "Jolkę" przestawiamy na trasę terenową. Kierunek Licheń. Przed z alkoholizowaniem się w Paszkowie najpierw się pomodlimy :-D , a po drodze wstąpimy coś przekąsić. flaczki prima sort :slina: posileni lecimy dalej cel osiągnięty, wrażenie marne, jakieś te złoto wyblaknięte, a ja im tyli grosza wysłałem ;-) nawet w świętym miejscu można się na loda załapać Dalej kierunek Poznań, gdzie biuro turystyczne "Jezier company" zapewniło nam nocleg, skromny to skromny ale pod dachem :-D Po drodze wpadamy do Kórnika Poznań zdobyty, zakwaterowani brykamy coś zjeść na miasto (w tle nasz skromny penthouse) i kolacja w wykonaniu nadwornego kucharz, jegomościa Jeziera :beer: ustalenia trasy na czwartek trwały długo w noc........ nawet podobno tańce były :shock: i takim to miłym akcentem zakończyliśmy dzień pierwszy naszej małej włóczęgi. A może to już rozpoczęliśmy dzień drugiiiiiiiiiiiiiiii, któż to teraz wie....... może ochrona???? i monitoring???? ale czy to ważne :-D
  3. 3 points
    Czwartek po środzie. Jezier ma takie urządzenie, co jak się dmuchnie to mówi (bez podtekstów zboczuchy), czy można już jechać, czy nie. Ale musi byś popsute, bo ja nigdy nie mogę jechać. Więc jedziemy, jedziemy do Dżyzusa, tam mamy spotkać się z kolegą z Mazur. Pogadalim i jedziemy, czas na fortyfikacje MRU Pan przewodnik tłumaczy nam gdzie w okolicy są fortyfikacje naziemne, wchodzące w skład MRU, no to jedziemy. Pierwszy napotkany most "składany", przęsło chowało się, wsuwało pod drogę. Tak to Niemcy bali się ataku ze wschodu: i przerwa na obiad Aga rusza na Wrocław , my bardziej na zachód, gdzie napotykamy następną architektoniczną ciekawostkę. no i tak sobie jedziemy..... aż dojechaliśmy do Odry, przeprawa w Połęcku, o dziwo po drugiej stronie też Polska :shock: Komorów, najstarszy i najgrubszy wiąz w Polsce. Przejeżdżamy obok krzaka i nawet nie zwracamy na niego uwagi. Dopiero miejscowy nam tłumaczy że to to. no i gdzieś, nie wiem gdzie, chyba Brody Trzebiel i ruiny szubienicy z XVIw. Henryków Lubański i Cis, najstarsze drzewo w Polsce Lubomierz i muzeum "Samych Swoich" Robi się wieczór, czas kupić coś do jedzenia i szukać noclegu. Zakupy temat prosty, kawał mięcha, czteropaczek........... hmmmm ......... to jeszcze po browarku na rozruch ........... hmmmm .....to może od razu kupimy coś mocniejszego do Paszkowa........ Ruszamy nad zalew Leśniański, tam podobno jest jakieś pole namiotowe. Szukając noclegu trafiamy na zamek Czocha Przemiły pan agent ochrony kieruje nas na camping, strzał w dziesiątkę :-D na rozruch :drinkbeer: domek pobudowany, kolacyjka się robi piwko, piwkiem, a wieczór długi....... 0.5 rozeszło się po kościach, ogniseczko przygasa, czas na....... spańsko ot taka sytuacja :-D
  4. 3 points
  5. 3 points
    dodam swoje 3 grosze od dziecka marzył mi się boxer, gdy tylko zobaczyłem R75 Sahara przygodę z BMW zacząłem od małego GS, czyli singla... i ten motocykl do dziś mnie urzeka :-) a z dużych motocykli wyleczyłem się podobnie jak z dużych samochodów, dużych domów itp itd. zastanowiłem się do czego tak naprawdę będzie potrzebny mi motocykl? sprawnego przemieszczania się, wygodnego przemieszczania się, dalekie podróże, codzienne użytkowanie, podbudowanie własnego ego? postawiłem na użyteczność, poręczność. "wielka podróż" to się zdarzy jeden może dwa razy w roku, w codziennym użytkowaniu ze względu na gabaryty jest niezastąpiony, singiel daje radę nawet we dwójkę, z bagażami w trasie. Zawsze można chcieć więcej, szybciej, na autostradzie się trochę zmęczy, ale za to mam fun jazdy bocznymi drogami i przy moich umiejętnościach dojadę wszędzie tam gdzie chcę
  6. 2 points
    No nie powiem... wypasiona ta (foto)relacja.
  7. 1 point
    Krótki fotoreportaż z wypadu pod granicę chińska w Wietnamie. Razem ze znajomym długo czekaliśmy na lepszą pogodą żeby się wybrać na dwu dniowy wypad do Ha Giang i wynająć motocykle enduro i pojeździć po górach. Wyjazd z Hanoi o 20.30 w piątek - jak to znajomy określił "Disco Busem" w kierunku północnego zachodu do miasta Ha Giang. Disco Bus nie byłby zły gdyby kierowca się trochę zlitował i jeździł w nieco bardziej "europejskim stylu" - trudno, szczęście że jesteśmy cali w Ha Giang o 4.40 nad ranem. Tam miał na nas czekać hotel zorganizowany przez naszego przyjaciela Johnny'ego (typowe wietnamskie imię), krótka drzemka i w drogę. Jak to w Wietnamie Johnny nam oświadczył że hotel jest pełny i zaproponował małe krzesełka w swoim garażu - lepsze to niż nic. Johnny stanął na wysokości zadania (jego zdaniem przynajmniej) i dotrzymał nam towarzystwa do świtu. No cóż liczyliśmy na dwie Hondy Baja XR250R, ale Johnny stwierdził że już dawno ich nie ma i że zostały mu do wynajęcia skutery Honda Wave albo SYM Wolf 125 który jest kopią ni to mińska ni to Hondą CB125, ni to - bierzemy SYM. Znajomy ma wersje Adventure czyli podniesiony przedni błotnik opony "dual-sport". Przed trasą zjedliśmy jeszcze tradycyjne Pho Bo czyli zupę z makaronem i wołowiną. Trasa została podzielona na dwie część. Część pierwsza: Ha Giang - Meo Vac; dystans 170 km, nawierzchnia: asfalt Nocleg w Meo Vac, rano w niedziele spacer po targu gdzie sprzedawali tubylc..... Część druga: Meo Vac-Ha giang; dystans 150 km asfaltu + 30 km nawierzchnie górskiej. Tutaj zrobiliśmy jeszcze dodatkowe 70 km po asfaltach wietnamskich. Powrót w niedziele wieczorem z Ha Giang do Hanoi ogodzinie 21:00 i na miejscu o 5:00. Krótki filmik i kilka zdjęć http://vimeo.com/92732089
  8. 1 point
    Kurde, żeby oni tą nazwę zmienili, to by było całkiem inne moto... A tak to... Ni to cipka, ni to burza...
  9. 1 point
    Jakbyście sobie kupili V-Stroma to nie mielibyście żadnych dylematów. ;-)
  10. 1 point
  11. 1 point
    Trzyma w napięciu, pierwsza fotorelacja bez jednego zdjęcia :)
  12. 1 point
    Może za dużo sobie nalał i relacja zdechła a zdjęcia były zamazane? ;-)
  13. 1 point
  14. 1 point
    7:50 mój ulubiony fragment. Nieźle się ubawiłem. ;-)
  15. 1 point
    Ewa wie że ćpiesz? :lol:
  16. 1 point
    Za te 6 stów to ja już sobie poprzestawiam ten motocykl na kołach ;-)
  17. 1 point
    2009r - wersja polowa - polonina Krasna (UA) skrzynki niestety nie bylo :D
  18. 1 point


×