Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 25.10.2016 in all areas

  1. 4 points
    Obawiam się, że strumień światła z tyłu kasku może dać jakiś odrzut przy hamowaniu i wtedy siła hamowania może spadać, bo jednak jest to rodzaj napędu fotonowego. Wiem, bo oglondałem "Gwiezne wojny" i "Star Trek". :lol:
  2. 4 points
    No to jazda. Rano wstajmy, zapoznajemy się z towarzyszami podróży, jemy śniadanko i ogarniamy motóry. Przekonani, że pozostała ekipa jest już zatankowana szybko się zwijamy i ciśniemy w miasto na tankowanie i wymianę kasy. Błądzimy chwilę po Skopje. Długo to nie trwa, błyskawicznie znajduje się osoba, która nas poprowadzi do kantora. Jedna sprawa załatwiona. W drodze na stacje paliw Wiciowi kończy się paliwo. Generalnie coś wspominał, że ma opary byle tylko do stacji dojechać. No nie dojechał a dopchał bidny. Wracamy na bazę, dopinamy bagaże, ubieramy się i w końcu w drogę :) Ruszyliśmy i po jakiś 3 km stajemy. Myślę sobie, że ktoś coś zapomniał. Jednak nie. Ekipa Warsaw musi zatankować... To tylko małe nieporozumienie. Głowa do góry, będzie dobrze. Ruszamy i próbujemy się wydostać ze Skopje. W końcu się udaje, w końcu mamy pierwsze szutry. Trochę nas męczy tempo grupy, teren nie jest trudny. Czekam aż coś zacznie się dziać. Trochę się kurzy. Brud zapchał mi oczy dlatego gdy tylko stajemy szybko myję soczewki a że pauza chwilę się przedłużyła to i kilka zdjęć udało się cyknąć. Wiciu musi również naprawić wiatraczek w katełemie. Nauczyciel przekazuje cenną wiedzę... A uczeń pilne słucha :) Ekipa trochę jakby zmęczona Uzgadniamy z Neno, że wyrywamy się do przodu. Chcemy trochę poszaleć. Ekipa Warsaw traktuje pierwszy dzień jako rozgrzewkę my jednak mamy napinkę na jazdę. Zaczynają się fajne połoninki. Niestety miałam za nisko kamerę więc efekt jest słaby a droga zaczynała się robić coraz ciekawsza. Pojawiały się kałuże, trochę piachu, trochę gliny. Były też spore koleiny. Można było sobie fajnie pojeździć i pokombinować z doborem ścieżki. W pewnym momencie źle obrałam trasę i trochę mną zamotało. Byłam pewna, że glebnę. Na szczęście udało się wyprowadzić motocykl na prostą. Wiciu jadąc za mną nie miał tyle szczęścia. Pomieszał się widząc moje problemy i sam tam stanął. Zauważyłam go dopiero po chwili. Kosmal z Wojtkiem zdążyli już odjechać, ja natomiast wróciłam do Wicia. Udało się podnieść katełema, zdążyła nas też dogonić ekipa Warsaw. Ogarnęliśmy się i dzida. Droga zaczęła się robić coraz ciekawsza, ostre zakręty, ostro pod górę, ostre luźne kamienie, ostre koleiny. Czujemy, że żyjemy! Powoli wyprzedzamy wolniejszą ekipę i gonimy naszych. W pewnym momencie jednak nie ogarniam jednego zakrętu i omsknęła mi się noga. Koło znaczy. Kilka metrów przede mną stoi Macedończyk z chęcią pomocy. Coś tam do niego mówię po Polsku, generalnie, że raczej sobie poradzę. Materiał videło z trasy. Udało się wyjechać i dojeżdżam do Kosmala i Wojtka. Po jakimś czasie dojeżdża reszta Pałeczkę prowadzącego przejmuje Neno i wprowadza nas na mega polankę. Na zdjęciach nie robi na mnie wrażenia ale na żywo to było coś. Robimy tam chwilę pauzy. Dowiadujemy się też, że dalej nie jedziemy bo mało czasu i ogólnie wracamy tą samą drogą. Trochę słabo. No to zjazd w dół. Dla niektórych równie problemowy jak pod górę :D Mi się tam podobają takie drogi Mojej drzetce też To co dobre szybko się kończy. Czas na biwak. Uwielbiam biwaki, w dodatku w takich okolicznościach przyrody to mniam. Chłopaki jadą jeszcze do wioski po piwo. Wracają po godzinie albo więcej bez piwa. Wioska muzułmańska, piwa w sklepie nie uświadczysz. Odprowadzając motocykl bliżej namiotu wpadam na pewien pomysł. W pobliżu są kuszące skałki, postanawiam spróbować sobie skoczyć. Nie było to odpwiedzialne dlatego, że ani kasku, ani butów już nie ubrałam. Zdjęcie za to ze skoku wyszło zajebiste. :) I nie jest to to zdjęcie. To zajebiste wstawie jak otrzymam je w dobrej jakości :D Nastał wieczór, zaczęły się rozmowy. Tych o polityce nie słuchałam. Ale fajnie posłuchać jak się wszyscy razem nabijamy z Giejesów. Trochę początkowo podchodziliśmy do żartów z pewną rezerwą. Jak się później okazało właściciele Giejesów mają spory dystans i żartują razem z nami. I o to chodzi!
  3. 3 points
    Heja, W 2016 roku za cel postawiłam sobie gdzieś pojechać. To ,,gdzieś'' miało być w innym kierunku niż wyszło, miało być też dalej. Miał być daleki wschód- nie wyszło. Gruzja miała być- nie pykło. Jakoś wiosną Wiciu zaproponował Albanię. Eee, no dobra. Może to mi wyjdzie. Jadymy. Wyjazd lawetowy -,- Totalnie nie w moim stylu. Staram się o tym nie myśleć. Wszystkiego trzeba spróbować. Przekonuje mnie brak czasu na dojazdy. Z drugiej strony dojazd drzętką 1400 km? Kiepsko dla tyłka. Start. 16.09.16 Spotykamy się w pociągu. Z Wiciem i Kosmalem trochę się już znamy natomiast z Wojtkiem mamy pierwszy raz. Integrujemy się zatem w Warsie. Potem samolot, nawet dwa i lądujemy w Skopje. W hotelu pusto i cicho. Ekipa już poszła spać. Towarzyszy podróży poznamy dopiero rano. Zerkniemy chociaż na ich motocykle. Dakarówka, jakieś GSy 800, drz400s, xtzty, xtrka, 950, i ja. Wszystkie motocykle wacacane, obładowanie tjuratechami, rotopaxami, z nowymi oponkami. Tylko ja na starych kapciach z sikającą lagą. Fajnie się zaczyna :) Integrujemy się chwilę z organizatorem, przepakowujemy i kładziemy spać. Jutro zaczyna się przygoda. Podekscytowanie nie pozwala szybko usnąć. Wyobraźnia pracuje. Będzie dużo offu, będzie niezła orka po kamienistych szlakach, będą biwaki, ognisko, rozmowy, nie będzie miętkiej gry. No, fajnie będzie. Na pewno :)
  4. 3 points
    Kto Tobie takich głupot naopowiadał? :shock:
  5. 3 points
    Dlatego dla zrównoważenia z przodu kasku zawsze w takim wypadku zaczepia się lampkę górniczą. Może być zwyKła karbidówka.
  6. 2 points
    Niby z Ciebie taki alien z numerkiem, a zupełnie dobrze kombinujesz... :lol: Zaraz do odbytu. Dzieci mogą czytać coś na Forum. Plus i minus idą do kasku, a uziemienie z tyłu w linii bioder. :beer: Jak to jeden? Po jednym przewodzie, to tylko światło płynie, a prąd potrzebuje dwóch drucików... zaraz, zaraz, zaraz... jeden powiadasz?! Znaczy się musi być światłowód, ale jak wchodzi w tyłek, to już nie da się powiedzieć, że ciemno jak w dupie. W takim wypadku raczej wychodzi, że widno jak w dupie. :lol:
  7. 2 points
    Troter nam się jąkać zaczął. Kropka przestrasz go jakoś. :)
  8. 2 points
    To dlatego jest obowiązek jeżdżenia na światłach cały rok :P skoro z przodu mocniej świeci, to są lepsze hamulce, a więc bezpieczniej ;) wysłane z magicznego pudełka :)
  9. 2 points
  10. 1 point
    Jest jeden "bolec" na środku siedziska ;-) Wysłane z mojego GT-I9506 przy użyciu Tapatalka
  11. 1 point
    a jak to współgra z lampą stopu? podłączone są do odbytu jakieś kabelki i dwa bolce z siedziska, czy jak?
  12. 1 point
  13. 1 point
    30k i połowa naciągu łańcucha, czyli co wytrzyma do 60k? Niesamowite są te DLe.
  14. 1 point
  15. 1 point
    Dakarowy: spóźniłeś się :lol:
  16. 1 point
    Brawo.Widzę,że do formy wracasz. ;) :D
  17. 1 point
    Jak widać nudy na wyjeździe były ;) Normalnie przyklejasz mocowanie tak jak "na" kask, tylko potem w kamerce ustawiasz żeby filmowała do góry nogami, bo jest zamontowana odwrotnie. ja tak nie mogłam, bo miałam normalny wizjer, ale GaGatek i Aśka w swoich kaskach bezproblemowo zamontowały. Podobno nie ogranicza pola widzenia, a nie zahacza o krzaki i nie ma problemu, ze kawałek daszka wpada w kadr itp.
  18. 1 point
  19. 1 point
    Przejechaliśmy offem (no dobra, lajtoffem ;) ) całkiem spory kawałek i szczerze mówiąc jesteśmy całkiem zmęczeni. Ja ogólnie, a Raf narzeka na kanapę (było sprzedawać Afrykę?), a dokładniej na stan swoich czterech liter. Podczas wieczornych zakupów w Kartuzach zapada decyzja. Szukamy czegoś pod dachem i zostajemy na 2 noce, żeby jutro polecieć na pusto na Hel. Hel jest niespełnionym marzeniem człowieka z południa, czyli Rafa ;) Znajdujemy pierwszy lepszy nocleg na Google Maps i okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Ładny pensjonat na skraju Kartuz, a właściciel enduro-maniak ;) Bardzo podoba nam się śpiewny kaszubski akcent (choć z kaszubskiego słownictwa słyszymy tylko „jo” na końcu każdego zadania ;) ) Wieczorem stwierdzamy, że DR nie ma już w zasadzie z przodu kostek. W teren może jeszcze, ale na asfalcie katastrofa. A tu planowane odwiedziny w Białej i asfaltowy powrót do domu, czyli jakieś 1000 km razem. A w domu opona wyglądała na taką, co jeszcze pożyje… Co robić? Kombinujemy, myślimy, googlujemy, piszemy na forum. Tymczasem rozwiązanie czai się za rogiem w postaci sklepu Hard Enduro w Kartuzach ;) Jo! Rano zamawiamy oponę i ruszmy na Hel. To co jest musi starczyć ;) W pięknych okolicznościach przyrody i pogody postanawiamy wyregulować łańcuchy DRkowy wygląda ok., ale szarpie. Po podciągnięciu przestaje ;) Problem braku klucza 24 rozwiązujemy z pomocą 2 złotych: Słaba ta polska waluta, naprawdę ;) Teraz czas na KTMa, prosto po pierwszym przeglądzie. Nie wiemy, czy panowie z serwisu sprawdzali napęd i czy używali przy tym klucza dynamometrycznego. Wiemy natomiast, do czego nadaje się KTMowy klucz z narzędziówki ;) Tak więc KTM pojechał dalej bez regulacji ;) Jo!


×