w dużym uproszczeniu działa to tak, taka jest historia ubezpieczeń które się zaczęły od tzw towarzystw ubezpieczeń wzajemnych
zrzucamy się w 100 osób po 100zł do jednego worka, gdy któremuś się coś stanie suma wystarczy na pokrycie szkód jego lub jeszcze kilku innych osób ,
to jest analiza ryzyka i rachunek prawdopodobieństwa
co do skali kombinatorstwa to czasem mam wrażenie że największy problem stanowi ogniwo warsztat-rzeczoznawca, że tam mogą być największe przekręty, sam podałeś dobry przykład
ostatnio zacząłem się zastanawiać czy nie było by uzasadnione aby obowiązkowe OC dotyczyło nie pojazdu, ale osoby posiadającej uprawnienia do kierowania. Masz prawo jazdy musisz wykupić OC bo nawet gdy nie masz samochodu, zawsze może się zdarzyć że będziesz kierowcą. Pozwoliłoby to rozproszyć ryzyko, ukróciłoby jeżdżenie bez OC. Choć system jest coraz bardziej szczelny i coraz częśćiej UFG korzysta z prawa do karania za jego brak
po pierwsze każdy by pracował sam na swoją historię ubezpieczeniową, szkodową, a nie że tracę zniżki bo pożyczyłem samochód komuś
po drugie wyeliminowana została by kwestia rejestrowania pojazdów na babcię która nigdy nie miała prawa jazdy ale ma wszystkie możliwe zniżki więc jeden czy drugi małolat może sobie poszaleć golfem 3 na dzielni wiedząc że niewiele ryzykuje