To poczytaj chwile net w temacie, żebyś następnym razem nie musiał płacić. Bo z tego akurat można sie wyślizgać dość łatwo. Co do Austrii to lepiej zapłacić i to w miarę szybko bo potem zaczyna rosnąć. A ja kiedyś dawno temu zapłaciłem mandat na ... Romecie, jako nastolatek. Wracałem od lubej o jakiejś 1szej w nocy, puste ulice. Kamienice i łuk w prawo, a przed łukiem światła (przejście). Z racji oszałamiających prędkości wyciskanych z maszyny (30-40km/h) jechałem przy prawym krawężniku żeby nie przeszkadzać puszkom, wiec mialem ograniczoną widoczność, co jest za zakrętem. Gdy przed nosem zapaliło sie żółte światło odkręciłem na maxa (45km/h?) i wyłaniając się zza zakrętu zobaczyłem że jest tam kolejny sygnalizator ze względu na dochodząca z boku uliczkę. A zaraz za sygnalizatorem stoi radiowóz i uśmiechnięty pan milicjant z lizakiem gotowym do użycia. Oczywiście na tym drugim sygnalizatorze też już było żółte (nikt nie słyszał o "fali" w tamtych czasach, o wyłączaniu świateł na noc nie wspominam nawet), a ja uznałem że najlepsze co mogę zrobić to trzymać gaz. Ale światło oczywiście się zmieniło tuż przed nosem i lizak poszedł w ruch. Tłumaczyłem milicjantowi że zza zakrętu, jadąc przy krawężniku, nie widać drugiego sygnalizatora a hamowanie awaryjne mogło by być widowiskowe ;-). Ponieważ się przyznałem dostałem 1000zl (starych) mandatu. W tym samym czasie, na kolejnej zmianie świateł zatrzymany został kierowca Zastawy (ciekawe że człowiek pamięta takie detale), który się kłócił że jednak na późnym żółtym przejechał. I dostał 5000zl za dyskutowanie ;-) Przy czym jestem przekonany że będąc przy środku drogi kierowca widział oba sygnalizatory. Potem "chwaliłem" się kolegom, machając świstkiem, że dostałem za przekroczenie prędkości na Romecie ;-)