Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 08.05.2012 in all areas

  1. 5 points
    Dzień III- pogubiłem się, nie wiem jaki to dzień. Jak mawiał mój ojciec i ojca ojciec i ojca ojca ojciec i ojca ojca ojca ojciec i zapewne wcześniejsi ojcowie ojców: "ranek panek" - zakołatało mi w głowie. Szybka pobudeczka, kąpiel w jeziorku, śniadanko z puszeczki, pakowanko ii w drogę. Kierunek Augustów i tankowanie maszyn, następnie tama na kanale Augustowskim w Studziennicznej. Tam spotykamy bardzo fajną parę z pod Białegostoku na motorku (pierwszy sezon), wymieniamy opinie, spostrzeżenia i odjeżdżają w siną dal. Ruszamy dalej wzdłuż kanału do następnej śluzy "Gorczyca". Jest to bardzo efektowna śluza, składająca się wyjątkowo z dwóch spiętrzeń wody. Po krótkim odpoczynku kierujemy się dalej na wschód do następnej śluzy w Mikaszówce. Na miejscu w Mikaszówce niemiła niespodzianka, śluza w remoncie. Zatrzymujemy się na skwerku by odpocząć w cieniu, w pobliży mało efektownego kościoła... jedni odpoczywają inni udają niemieckich turystów zaglądamy do środka a tam.... no..... cud miód malina, zresztą sami zobaczcie: Lecimy dalej na północ, po drodze zwiedzamy kościół w Gibach. Szybka akcja bo nie chcemy przeszkadzać w przed komunijnych przygotowaniach. Z Gib kierujemy się na Sejny, gdzie dla odmiany zwiedzamy synagogę na dzień dzisiejszy znajduje się w niej centrum kultury żydowskiej jedziemy dalej na Wiżajny, po drodze foto pamiątkowe dla : Dojeżdżamy do Wiżajn. Jest to punkt w którym nasza "czasoprzestrzeń" się załamuje, od tego momentu kierujemy się nieuchronnie w kierunku domu. Robimy szybkie fotki i obieramy kierunek na Węgorzewo, bo tam gdzieś czeka na nas nocleg u koleżanki forumowej "agawu" po drodze zatrzymujemy się na "trójstyku", gdzie schodzą się granice Litwy, Rosji i Polszy Stałym punktem programu Suwalszczyzny są wiadukty kolejowe w Stańczykach. Mimo iż bywałem tu jaszcze za czasów jak nie trzeba było kupować biletów wstępu, to nie mogliśmy się oprzeć żeby ponownie tu zajrzeć. Ze Stańczyk szutrami przejeżdżamy do następnego wiaduktu w Żabojedach Następnym punktem naszej tułaczki jest Rapa, gdzie znajduje się grobowiec rodzinny baronów von Fahrenheid w kształcie piramidy. Wnętrze grobowca to szara Polska rzeczywistość, ograbione i zrujnowane. Z Rapy ruszamy już prosto do "agawu". Po drodze jeszcze kupujemy coś do jedzenia w płynie (jak dobrze że zabrałem lodówki). Na miejscy wita nas przesympatyczna, uśmiechnięta (już nie "agawu") Agnieszka. I to wita nas tak, jak każda kobieta powinna witać mężczyznę powracającego do domy : żarełko na ogniu i wódeczka w lodówce... liczyliśmy na kawałek trawnika pod namiot i kałużę żeby umyć zęby, a tu: Nie będę tu się rozpisywał bo nam Agnieszka obrośnie w piórka, po prosty "JEDYNA TAKA". Słoneczko chyli się ku zachodowi, czyli biesiadę czas zacząć i tu ujawnia swoje kulinarne zdolności Dawid, zwany dalej Gesler Robi się chłodno, impreza przenosi się do domku, gdzie są śpiewy, tańce i inne zgadywańce. Im dłużej trwa biesiada, tym więcej się dowiadujemy o naszej gospodyni. Okazuje się że Agnieszka to tak naprawdę Agata, a tak naprawdę naprawdę to Renata :-D Objedliśmy i opiliśmy naszą chlebodawczynię z wszystkiego, nawet żywemu co po podwórku chodziło nie przepuściliśmy. Jak wszystko co dobre, to i na nasze nocne czuwanie nadszedł kres.Jako że kór zapiał po raz wtóry, a Agnieszka rano szła do pracy czas było przyciąć komara. Opowieść dnia III dobiegła końca... Stop, stop - jeszcze podziękowania. Agnieszka wielkie dzięki za gościnę, co złego to nie my, a za żyrandol pieniądze Ci oddamy (ale dopiero po pierwszym) ;)
  2. 3 points
    Nie jesteś wiarygodny w Swojej opinii bo po 5 minutach Zaliczyłeś zjazd, wszystko na co Zdążyłeś zwrócić uwagę to stół, Mirka cytrynówka no i standardowo kiełbasa z grilla :lol:
  3. 3 points
    Tu malzon tej co jej niezle w czerwieni... Tak po krotce z wlasnego doswiadczenia. Offem zaczalem latac po dluugiej przerwie najpierw na Suzuki DL 650 V-Strom. Poczatkowo na zwyklych oponach, potem na TKC i po jakims czasie dawalem sobie w miare rade powtarzajac jak mantre porady kolegow z doswiadczeniem w lataniu po bezdrozach: stoj na pegach, utrzymuj rozped, no i jak trwoga to gaz... Pierwsze dwa szybko sobie ulozylem, ale z trzecim to jednak czesciej bylo hamulec i nizszy bieg bo czlowiekowi jakos odwagi brakowalo, a jak juz odkrecil to zazwyczaj bydle nie w ta strone wyciagalo. Po tym jak przesiadlem sie na pomarancze 450 EXC zaczela sie jazda i dotarlo do mnie ze dodawanie gazu trzeba polaczyc z balansem ciala, "sterowaniem" podnozkami i wyczuciem. Po dwoch latach ganiania po piachu i w kamiorach na KTMie wzialem na probe V-Stroma w trudniejszy teren i dopiero doswiadczenie nabyte na lzejszym i lepiej przygotowanym sprzecie zaprocentowaly bananem przy jezdzie w piachu. Dalo sie nawet w kopnym na trzecim i czwartym biegu chociaz pewne watpliwosci zwiazane z waga motka pozostaly, ale waga juz nie przeszkadzala tak jak kiedys. Zgadzam sie z przedmowcami, ale pozwole sobie dodac moja technike jazdy ciezkim motkiem w terenie Piach: Na stojaco, szeroko rece i jak tylko ruszycie to patrzec przed siebie i nogi na podnozki. Jak najszybciej drugi bieg i jedziemy. Dla mnie najwazniejsze bylo podlapac, zeby nie patrzec pod kolo i nabrac rozpedu. Potem juz jakos idzie. Jesli chodzi o ratowanie sie gazem to jak najbardziej, ale pamietajmy zeby to bylo modulowane, a nie na zasadzie "GERONIMOOO". Gaz, dupsko do tylu, odciazamy przod i staramy sie skierowac przednie kolo w kierunku gdzie my chcemy jechac a nie tam gdzie motek ciagnie. Predkosc zdecydowanie pomaga! Woda/bloto: Pozycja jak wyzej. Zwalniamy przed, a jak juz wjezdzamy to delikatnie gazem tak zeby pomoc motkowi pojechac tam gdzie chcemy. Przednie kolo wyznacza kierunek. Jesli wyladujemy w koleinie to nie walczymy tylko troche gazu i jedziemy, az sie nadarzy okazja wyskoczenia. Raczej powoli. Kamienie (male, duze, srednie) Jak jest luzno, albo kamienie sporawe i duzo ich to nie mam sposobu, trzeba zapier... Jedyne co mi sie powtierdzilo to raczej najezdzac na przeszkody niz omijac. Tak wiec czy gaz w terenie na ciezszym motku to mit? Moim zdaniem nie.
  4. 3 points
    Dzień II - poniedzielnik Ranek dnia poprzedniego zawsze jest wykładnikiem wieczoru wcześniejszego. Z zasady im trudniej wstać tym lepiej się bawiłeś wieczorem. Nasi gospodarze pojechali do pracy, a my powolutku dochodzimy do siebie. Śniadanko (wcześniej przygotowane przez Janusza) - flaczki, stawia nas na nogi. Jeszcze tylko małe dmuchanko z rana..... i możemy jechać, to jedziemy. Jezier dosiada dwucylindrowca, silnik rzędowy: żegnamy się z "Borysówką" i ruszamy w stronę Narwi po drodze odwiedzamy urokliwą cerkiew w Łosince, gdzie nasi gospodarze Agnieszka i Janusz powiedzieli sobie "TAK" Przed Narwią(miasto) odbijamy w kierunku Rybak, gdzie nad brzegiem Narwi(rzeka) pozostawiamy nasze rącze maszyny i kładeczką dostajemy się na drugi brzeg do przeuroczej samotni "Ordynki" do samotni można również dojechać drogą szutrową od miejscowości o tej samej nazwie - Ordynki było coś dla ducha, teraz coś dla ciała - popas i to taki jak ZWIERZ lubi najbardziej i tu ujawnia się nasz Przemo któremu zaczęło się marzyć coś ciepłego, chociaż zupka. I od tego to momentu uzyskuje przydomek "Dziadziuś" pojedlim, pogadalim i ruszamy dalej na siagę w kierunku miejscowości Siemianówka (lasami tylko drogami wyznaczonymi ;-) ) z Siemianówki musimy dostać się na drugi brzeg zalewu Siemianowskiego do Cisówki. Najkrótsza droga to tory i most kolejowy przecinające zalew. Co tu będę "memłał wełnę", specjalnie po to tu przyjechaliśmy żeby się tym mostem przeprawiać. A więc ogień na tłoki wjechać na tory od strony Siemianówki było łatwo, ale zjechać po drugiej stronie było dużo gorzej. Tory znajdowały się na wysokim wybetonowanym nasypie. Ale my młodzi gniewni jakoś daliśmy rady. po trudach przeprawy kolejowej mały odpoczynek, a w tle słychać "zupki mi się chce" ruszamy dalej do Królowego Mostu, miejscowości znanej z filmu "U Pana Boga za piecem" niestety poza nazwą nic jej nie łączy z filmem, nie warte zawracania głowy. Cerkiew w Królowym Moście dalej kierujemy się na Supraśl (bardzo fajna droga przez las), potem Krynki i do Kruszynian. W Kruszynianach znajduje się meczet i cmentarz muzułmański. Jest to miejsce bardzo klimatyczne, godne polecenia. nasz przewodnik "Tatar" z krwi i kości, no może troszku wyrośnięty, ale za to przefantastyczny gawędziarz cierpliwość Przemka zostaje wynagrodzona, udajemy się na tatarskie jadło jadło jak jadło, ale ceny słuszne. Najedzeni ruszamy dalej w stronę Bohonik, gdzie dla odmiany jest następny meczet Noc depcze nam po piętach, trzeba się zorganizować. Dawid daje cynka że minął Grajewo, ustalamy spotkanie na 664 pod Augustowem. kto znajdzie dobre lokum na nocleg ten czeka na resztę. Lądujemy nad jeziorem Sajno. Za 2min. słychać a potem widać motonitę mknącego na swej nowej, lśniacej maszynie. rozbijamy obozowisko w pobliżu "młodzieży wszech...obecnej", co później okarze się bardzo przydatne opróżniamy "lodówki" i z Przemkiem lecimy po prowiant do picia po powrocie z prowiantem, kontynuujemy "zagospodarowanie przestrzeni" My tu już sobie powolutku przechodzimy w stan "jak mi dobrze", a tu cóż za niespodzianka: przyjechali goście i to jacy goście szybka sesja zdjęciowa, życzenia, pogaduszki iiii...... i nic, nasz chytry plan, że chociaż takie malutkie 0,5l weselnej nas obleci skończył się na przełknięciu śliny słoneczko zachodzi, czas zacząć biesiadowanie i to przydali się nasi młodociani sąsiedzi, od których odkupiliśmy 4-ro paczek browarka. Rozmowy trwały długo w noc, były śpiewy , rozważania o życiu i śmierci, zaduma nad nicością (nic nam nie zostało alkoholu), dym zasnuł obozowisko, a sen zmożył nam oczy.... ...... zapadła błoga cisza, przerywana od czasu do czasy POCIĄGIEM TEŻEWE bo nikt nie zwrócił uwagi, że 200m dalej jest linia kolejowa!
  5. 2 points
    Normalnie jak nasza pływalnia w Poznaniu :-D wypisz wymaluj młody Rutkowski :-D No a zdjęcie z Agnieszką, to się pytam gdzie :mrgreen:
  6. 2 points
  7. 2 points
    już jest, z nudów nie mając motka, tak se kopał, kopał, kopał...
  8. 2 points
    Biorę chłopaków, jedziemy z powrotem i ..... palimy, gwałcimy, rabujemy :-D A na serio, cóż poradzisz, na bombę zawszę można wpaść. Z natury obdarzam ludzi ogromnym zaufaniem, może to źle a może dobrze. Każdy robi jak uważa.
  9. 1 point
    W sumie to jesteście prawie jak rodzina, codziennie o was słyszę, znam twarze i zdjęcia, motki mi sie trochę tylko mylą bo większośc jednakowa poza Vengoshowym ten to jest wyyyyjątkowy :-o
  10. 1 point
    W US and A lewa w dol, "ukrzyzowani" chlopcy na Harleyach wyzej lapki nie podniosa... Dawno byl, tylko sie ujawnil
  11. 1 point
    A co Wy w tym Poznaniu, kąpiecie się w synagodzie? Co za miasto! ;-) W Zwierza aparacie :-)
  12. 1 point
    To ladnie tam witaja sie z klientami... Kazdemu z forum od razu sciagaja spodnie? :shock:
  13. 1 point
    Koncepcja jest bardzo dobra bo to jest nasza koncepcja...
  14. 1 point
    Ja tamu Ciebie byłem, tam nie ma zadnego jeziora :-)
  15. 1 point
    lewa w górę!! czarny wyszczupla ;-)
  16. 1 point
    Tomek, dzwoń do Zdunków i umów się, jako forumowicza nie powinni Ciebie zerżnąć.
  17. 1 point
    No i teraz Zwierz będzie wydzielał jak Jagienka :D
  18. 1 point
    ja tam nie wiem ale to jakbyś zamienił rozwolnienie na zatwardzenie
  19. 1 point
    Jeszcze tylko małe dmuchanko z rana..... niestety w w męskim gronie to była jedyna możliwość podmuchania z rana... ;)
  20. 1 point
    Pablo, Admieninie..jak to w czym lepszy:) o ironio...Dakar ma lepszy silnik, lepsza ramę, lepsza skrzynie biegów i sprzęgło mocniejsze. Pozatym napęd bardziej wytrzymały, wzpocnione hamulce i ogporniejsze wiązki elektryczne...to dopiero początek zalet...mam wymieniać dalej :mrgreen: edit: od czego lepszy...od zwykłego Gs-a znaczy się :?
  21. 1 point
    No i co ja mam jeszcze napisać jak już wszystko napisaliście :) Dodam tylko że ta czerwona gaśnie dopiero jak ruszysz (pewnie chodzi o poprawność działania czujników abs) a Tomasz do fotki odpalił tylko silnik nie jadąc stąd ona widoczna. A na kompa trzeba pojechać i zobaczyć co to za błędy i czy należy się niomi martwić czy nie.
  22. 1 point
    Wiedziałem, wiedziałem..... ze cos jest nie tak z tym kompresorkiem.... :-P Ale mam i na to rade. Jesli tylko Giselle uciagnie to zawsze mozemy podpiac kilkanascie aku od GSow razem i jakos sie uda... :beer:
  23. 1 point
    1. Pierwsza czerwona kontrolka to albo: wylaczony ABS albo uszkodzenie powodujace ze ABS nie bedzie dzialal 2. W instrukcji obslugi http://www.ascycles....2012/F650GS.pdf napisano ze zblizajac sie do planowanego przegladu przy uruchamianiu powinien na chwile wyswietlic napis serwis i albo pokazywac date - jesli mija czas od ostatniego serwisu, albo ilosc km - jesli dystans) Jesli pali sie wykrzyknik i napis service jest caly czas - oznacza to ze albo data, czy kilometry poprzedniego serwisu nie zostaly ustawione, albo przejechano wiecej km 3. Engine check - bez podpiecia kompa zeby odczytac i wykasowac bledy sie raczej nie obejdzie - blad komputera mogl byc chwilowy spowodowany/badz objawiajacy sie np opisywanymi przez Ciebie problemami z praca zwiazanymi z mala iloscia paliwa i przerywaniem
  24. 1 point
    sory Leff, ale Twoje moto jest dupną bazą do budowania "motoru marzeń", a zawiecha od Dakara w Dakarze to pierwszy punkt do wymiany w dążeniu do "motoru marzeń" :? jak nie masz co robić z kasą to odłóż do skarbonki, za czas jakiś pogonisz Giselle, cośniecoś dorzucisz kasy, ceny zejdą, roczniki się zestarzeją i kupisz normalną 800tkę jak człowiek...


×