Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 11.01.2016 in all areas

  1. 6 points
    Taka zima to, h.... nie zima :-D
  2. 1 point
    Wczoraj mnie naszło, pierwszy sezon z motkiem i pierwsza z nim zima (od 10 dni) , a raczej bez niego… Te kilka miesięcy uzależniło, przeglądałem dziesiątki zdjęć wspólnego szwędania – Bieszczady, Mazury, Beskid Niski, nad Narwią, Bugiem, wzdłuż Liwca, Kostrzynia… Wrzucam kilka fotek i … byle do wiosny! Zapraszam do dołączania swoich fotek, by łatwiej było przeczekać zimę...
  3. 1 point
    No ja nie wiem, na co Ty jeszcze czekasz. Chyba na porządne zaspy, a nie śnieg po podeszwy.
  4. 1 point
    Albo jak się zna niby na wszystkim a jednak na niczym ;-)
  5. 1 point
    Po trudach zwiedzania starożytności inkaskich przyszedł czas na obiad. Mamy okazje spróbować narodowego dania Peru (i nie jest to pyra ;) ) - ceviche. To kawałki surowej ryby (w zasadzie dowolnej, byle idealnie świeżej), zamarynowane sokiem z limonki. Kwas zawarty w soku ścina białko w rybie i nie jest ona zatem surowa. Krzychu próbuje odwodzić od konsumpcji surowej ryby (Jagna, będziesz rzygać dalej niż widzisz), ale co tam ;) Ceviche okazało się być smaczne, delikatne i nietrujące ;) Po obiedzie wspinamy się wyżej i wyżej, w głowie znów niemiłe kręcenie, a pełny żołądek nie jest ułatwieniem... Jesteśmy znów powyżej 4000 m n.p.m. powietrze przejrzyste, błękit nieba niepowtarzalny. Poniżej fotki strzelone w czasie jazdy, zza szyby: Zatrzymujemy się na granicy prowincji Cusco i Puno. Widoki nadal obłędne, ale zrobiło się zdecydowanie chłodniej. W dole jeden z tych extra-super-hiper drogich pociągów dla zagraniczniaków, jakieś 600 $ (serio) za kilkaset km. No cóż, wszędzie gdzie zatrzymują się turyści, musi być cepelia. Ale przynajmniej kolorowa ! Może zdjęcie z lamą? Futerko z totemem? Wiadomo, dlaczego kręci się w głowie: Wjechaliśmy niniejszym na Altiplano - ogromny, ciągnący się przez całą Boliwię do Argentyny płaskowyż, w całości położony na ponad 3000 - 3500 m n.p.m. W zasadzie można tu jedynie wypasać owce i lamy, klimat jest bardzo surowy. Jesteśmy w środku lata, a widać resztki śniegu... Mieściny rzadkie i biedniutkie... Tak do niedawna wyglądały wszystkie domy: chyba tylko lamom tu dobrze: Ktoś wspominał o drezynie, to proszę: wysokość i pełny żołądek powodują, że wszyscy zapadają w drzemkę...
  6. 1 point
    Za oknem załamanie pogody. Gwałtownie wzmaga się wiatr i zaczyna padać śnieg. Zadymka. Z każdą minutą spada temperatura, prognozy synoptyków nie są pocieszające. Taka pogoda to wyzwanie dla prawdziwego mężczyzny. Na to czekałem. Pakuję śpiwór, namiot i wyruszam na szlak przygody… Z każdą minutą warunki się pogarszają, śnieg sypie w oczy i nic nie widać, powoli zapada zmierzch… Znajduję jakieś drzewo, rozbijam w pobliżu namiot, rozpalam ognisko… Mam nadzieję, że zgromadzone zapasy picia pozwolą mi przetrwać nadchodzącą, mroźną noc… Ogrzewając przy ognisku zmarznięte ręce przerzucam strony kolejnej książki, to inspiracja do wypraw nadchodzącego sezonu. Tym razem po bezdrożach Rosji…może po mordzie nie dostanę…Szlak motocyklowo - historyczny czeka…
  7. 1 point
    Naoglądaliśmy się z góry, czas ruszyć w miasto ;) Machu Picchu małe nie jest: I chyba nadal do końca nie wiadomo, co to było. Za Wiki: Machu Picchu zbudowano w II połowie XV wieku podczas panowania jednego z najwybitniejszych władców Pachacuti Inca Yupanqui. Pełniło funkcję głównego centrum ceremonialnego, ale także gospodarczego i obronnego. Zamieszkiwali je kapłani, przedstawiciele inkaskiej arystokracji, żołnierze oraz opiekunowie tutejszych świątyń. Miasto składało się z dwóch części. W Górnej, zwanej hanman, znajdowały się: Świątynia Słońca, Grobowiec Królewski, Pałac Królewski oraz Intihuatana, największa inkaska świętość. W Dolnej mieściły się domy mieszkalne kryte strzechą oraz warsztaty produkcyjne. Na stromych zboczach otaczających miasto znajdowały się tarasy uprawne o szerokości 2-4 m. Miasto opuszczono ok. 1537 r. Ruiny miasta początkowo utożsamiano z Vilcabambą, ostatnią stolicą Inków. Machu Picchu zostało odkryte przez amerykańskiego profesora Hirama Binghama. Bingham trafił tam 24 lipca 1911 z władającym językiem keczua przewodnikiem. Odkryto tysiące zabytkowych przedmiotów, w tym mumie, srebrne posążki, złote spinki i naczynia ceramiczne. Łącznie Bingham wywiózł legalnie do Stanów Zjednoczonych 4000 zabytkowych przedmiotów, które trafiły do Yale University. Machu Picchu było jednak najprawdopodobniej eksplorowane w dziki sposób znacznie wcześniej. Widok na część „przemysłową” miasta: Pięknie się to zachowało – ściany liczą sobie prawie 600 lat! Po lewej część mieszkalna, po prawej przemysłowa: Powoli z chmur wyłania się Huayna Picchu, szczyt nad miastem. Można na niego wejść (za dodatkową opłatą, rzecz jasna) i zobaczyć podobno najładniejszy widok na Machu Picchu. Jedyne 360 m w górę ;) Huayna Picchu raz jeszcze: Widoki z okien mieli niezłe: Tarasy uprawne, i jednocześnie zabezpieczenie przez osuwiskiem: Przewodnika nie mamy, musimy zatem doczytać ;) albo przykleić się do przewodnika władającego hiszpańskim (to Krzychu) bądź angielskim (Raf z Jagną) ;) Jedno z niewielu zniszczeń wskutek trzęsień ziemi (a jest ich tu sporo, to teren aktywny tektonicznie) Świątynia trzech okien (nazwa raczej współczesna…) , widok od środka: (widać tu słynną inkaską obróbkę kamieni na tzw. styk) i z zewnątrz: podobno w czasie przesilenia światło z okien oświetla jakiś specjalny kamień. W ogóle mnóstwo tu kamieni odpowiednio zorientowanych geograficznie i astronomicznie… Pięknie zachowany mur: O, tam w dole most, którym szliśmy! To podobno podobizna kondora: I tak sobie łazimy po tym mieście sprzed 600 lat, wyobrażając sobie życie Inków… Spotykamy Polaka, który zwiedza wszystko w biegu, bo ma całe 2 godziny ;) Kupił bilety do Peru nieprzyzwoicie tanio (czyli w tej samej promocji co my) i teraz zwiedza 4 kraje w 2 tygodnie... Tu rekonstrukcja stropu: A nawet całych chatek: I bardziej w głąb, tym mniej turystów ;) Po pół dnia łażenia rzucamy ostatni raz okiem na całość: oraz tabliczkę pamiątkową na cześć odkrywcy: I schodzimy pieszo w dół, jedną z zachowanych ścieżek inkaskich. Schodzimy niecałą godzinę, a łydki bolą następne dwa dni ;) Czasem zdarzają się inkaskie schody (takie same, które pozwalały ominąć wyrwę w ścieżce opisaną wcześniej) Jeszcze krótki spacerek wzdłuż Urubamby: i jesteśmy z powrotem w Aqua Calientes, gdzie akurat pociąg przywiózł następną porcję turystów: Wieczór spędzamy w gorącej wodzie (po hiszpańsku… aqua caliente ;) ), czyli basenach, przez które przepływa woda ze źródeł geotermalnych, oczywiście o lekko siarkowodorowym zapaszku zgniłych jaj ;) A na kolację peruwiańskie owoce, czyli ananas, mini-banany i coś, czego nazwy nie pamiętam, bo nie okazało się szczególnie smaczne ;)
  8. 1 point
    Ja widziałem jednego dakara, cała szyba i lusterka w zabitych muchach, coś okropnego. Szczerze nie polecam.
  9. 1 point
    Pewnie w noc sylwestrową koledzy namówią go na puszkę - bo na pierwszy raz to zawsze lepiej na 4 kołach, a dodatkowo można mieć 2 opony na szosę, a dwie na teren ;)
  10. 1 point
    Na północy Do wiosny daleko
  11. 1 point
  12. 1 point
  13. 1 point
  14. 1 point
    Oglądając Wasze zdjęcia jeszcze bardziej zapachniało mi lasem i łąkami, dorzucam kilka ( niestety z jesieni) wygrzebanych fotek:
  15. 1 point
    Do Twoich się nie umywają, ale to moje "moje ulubione 2013": Podcienia na Picasa niestety nie stwierdziłam :(


×