Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 13.08.2016 in all areas

  1. 3 points
    To jest porządne forum a nie szkółka niedzielna, Nie ma że grzecznie :-D Wysłane z...
  2. 1 point
    zaraz zaraz, na tamtym forum wątek założony dokładnie takiej samej treści?
  3. 1 point
    Pierwszy post pod wątkiem na innym forum i to na temat. Moszna? Moszna ;) wytapatalkowano
  4. 1 point
    A ile osób miało by powiedzieć, że taki klimat Ci nie odpowiada, żeby było dobrze? ;) Fakt jest taki, że na tym forum nie wszyscy się odnajdują i albo je kochają i się odnajdują, albo się uważają za męczenników, odrzuconych, ignorowanych ... Ja tam mam dystans do siebie, nie jestem zakompleksiony ... i tylko czekam na zaczepkę - wtedy odżywam :D
  5. 1 point
    Nie, nie jesteś wyjątkowy. Napiętnowany jak my wszyscy. Taki klimat tutaj mamy ....
  6. 1 point
    Bardzo proszę: Choć nie można podać wszystkich linków gdzie można kupić wymienione elementy to są one ogólnie dostępne, ale skoro jest takie oczekiwanie, aby podać "pod nos" to czemu nie. Mam dobry humor więc: - http://www.bmwstore.pl/pl/ - http://sklep.olekmotocykle.pl/ - http://allegro.pl/ - http://olx.pl/ Do tego też ebay, inter cars, inter motors, larsson .... Potrzebne linki do konkretnych pozycji? :roll:
  7. 1 point
    A ja już kupiłem popcorn i colę i chcecie teraz skończyć ? Wysłane z garażu
  8. 1 point
    no i bez komentarza :beer: . jestem chamem , idiotą , do tego jeszcze starym . pozdrawiam .
  9. 1 point
    Długo nie pisałam, ale to nie znaczy, że się poddaję ;) Odcinek ze specjalną dedykacją dla Rola, za pewną majową ogniskową rozmowę ;) Odcinek 6, czyli mała przerwa w braku cywilizacji Wieczorem przy ognisku omawiamy dalsze omańskie plany, czyli przemieszczenia się do innego kawałka kraju, nad Ocean Indyjski. Liczymy ile dni mamy do „zagospodarowania” i uświadamiamy sobie, że NIKT nie wie, o której odlatujemy. Kart pokładowych nie mamy, bo nie ma jak wydrukować , biletu też nie ;) Pada propozycja, aby po drodze zajrzeć na lotnisko i się dowiedzieć (wydało się nam to prostsze od kupowania karty do telefonu z dostępem do sieci) , ale na szczęście okazało się, że przewidujący Stach wysłał maila z danymi do kumpla i tenże kumpel nam odczytał ;) Przemieszczamy się jakieś 200 km na wschód, po drodze musimy i tak przejechać przez stolicę. Postanawiamy się zajrzeć do jedynego otwartego dla obcokrajowców meczetu w Omanie. I przy okazji największego w kraju. Wielki Meczet zbudowano na życzenie sułtana w latach 1995-2001, czyli to całkiem świeży zabytek ;) W zasadzie to całkiem spory kompleks. Otwarty dla „niewiernych” zaledwie kilka godzin dziennie, za to za darmo. Oczywiście obowiązuje „skromny strój” dla obu płci, a kobiety muszą mieć zakryte nogi, ręce oraz włosy. Na wszelki wypadek przy wejściu stoi Omanka, która pomaga we „właściwym” owinięciu głowy. Nie powiem, żebym była zbytnio zadowolona z efektów  Choć nie lubię barokowego przepychu i złotych zdobień, to muszę przyznać, że meczet robi wrażenie. Sala dla kobiet, oczywiście skromniejsza io mniejsza niż męska, bo kobiety rzadziej zaglądają do meczetów: Dziedziniec chroniony przed słońcem: wejście do meczetu głównego, czyli sali męskiej. Oczywiście bez butów. Na czas zwiedzania przez turystów rozwija się niebieski dywan: Podeszła do nas przemiła młoda Omanka – wolontariuszka i poopowiadała o meczecie i zapraszała na kawę w „przymeczetowej” kawiarni. Mnóstwo zdobień, ornamentów, złoceń, ale mimo wszystko jakoś to do siebie pasuje i ma styl: w takim zagłębieniu przemawiał kiedyś imam, dzięki temu jego głos lepiej się rozchodził: Meczet ma sporo „naj” w sobie: największy dywan, o wymiarach 60x70, ważący 21 ton, utkany przez 600 Iranek w ciągu 6 lat, oraz największy żyrandol z kryształami Swarovskiego ;) Nasz przewodniczka z niekrywanym żalem stwierdziła, że w Emiratach rok temu sprawili sobie jeszcze większy… Fota po wyjściu: miejsce do ablucji przed modlitwą: Męczące te zabytki ;) po wyjściu szybko zmieniamy ciuszki na lżejsze ;) nie mam pojęcia jak tutejsze kobiety dają radę w tych czarnych abajach… A przecież mamy zimę! ruszamy na wschód autostradą: do miasta Muttrah, które słynie z suku, czyli arabskiego targu przy okazji ma port dla „skromnych” prywatnych łódek: a tu tradycyjna omańska łódź: Suk niestety mocno „pod turystów” choć ciut miejscowych też było ;) ale przynajmniej sprawnie zakupiliśmy prezenty dla rodziny ;) oraz najbardziej omańską rzecz na świecie – kadzidło. to na pierwszym planie przypominające ziemniaki to suszone cytryny: Muttrah oczywiście ma też fort: i małą promenadę nad Zatoką Omańską: woda idealnie czysta, mimo portu! Obiad w restauracji (pierwszej i ostatniej), zgodnie stwierdzamy, że jutro znów przydrożny bar ;) I ponownie kawałek autostradą. Z ograniczeniem do 120 km/h. Ciekawe, czy fota przyszłaby do Polski ;) Nuuudna ta autobana i pusta. w dodatku, nasza Toyka ma zamontowane (obowiązkowe, ale głowę dam, że każdy Omańczyk od razu to wymontowuje) urządzono, które piszczy przy przekraczaniu 120 km/h. Horror ;) OOO, ocean widać w końcu! Zajeżdżamy do jednego z „must see” w Omanie, czyli sinkhole, oficjalnie Hawiyat Najm Park. Sinkhole to po prostu dziura w ziemi. A geologicznie ;) tłumacząc: cenot, czyli jaskinia krasowa (w wapieniach), nad którą zapadł się strop. Z reguły okrągła. Ładne to: i dosłownie 100 m od brzegu oceanu, a ze słodką wodą. Można się kąpać, a wstęp free ;) jedyny minus to wycieczka szkolna, jak to szkole wycieczki – nieco jazgotliwa ;) Kąpie się niewielu, bo niewielu umie pływać ;) My umiemy ;) W końcu przydaje się ta maska do nurkowania, którą Raf wcisnął do walizki ;) Wycieczka szkolna, ale bynajmniej nie Omańczyków, tylko Pakistańczyków, których wielu mieszka w Omanie. Mają swoje szkoły, świątynie (niektórzy to Hindusi). Selfie musi być ;) Starczy tego tłoku, jedziemy w offa ;) Ruszamy w stronę Wadi Dayqah, gdzie chcemy znaleźć nocleg nad jakąś wodą. Na razie wody nie widac ;) Piękna droga kończy się w centrum wioski, dalej wadi można eksplorować tylko na nogach. Wycofujemy się więc, niestety wszędzie jakieś farmy, osły, zero fajnych miejsc na biwak w końcu widzimy ładną drogę w bok, jest nawet na gpsie, jedziemy. O, jest nawet woda i coś jakby kamyczkowa plaża. Tak, to jest to! Każdy od razy bierze ręcznik i rusza nad rzeczkę. Zakochałam się w tych rzeczkach: idealnie czysta woda o temp. 30 stopni ;) Jutro co prawda zakochanie mi dość gwałtownie minie, ale to dopiero jutro ;) I już w ciemności szybki grill z jagnięciną w roli głównej: Jagnięcina z kością na arabskim chlebku… Mniam! cdn (kiedyś ;) )
  10. 1 point
    Wracamy do domu, przed nami jeszcze 144km, jest 19.oo, troszkę po 20-tej wjeżdżam do Bełchatowa (S8 ;-) ) Na blacie przybyło ciut ponad 1300km.
  11. 1 point
    Wypadamy na 65-tke i rura na Twierdze Modlin, którą mamy jeszcze chęć zobaczyć w drodze do domu, droga na Warszawę paskudna, korki niemożebne, część pokonujemy jadąc poboczem, lub przeciskamy się na "wariata" Parę zdjęć przy twierdzy (korzystamy z okazji kręcenia jakiś scen, gość lata ze świecą dymną (przypomina mi się scena z Adasiem Miałczyńskim z Nic Śmiesznego: Miałczek w lewo!!) nie mogę powstrzymać śmiechu :-D Panorama Warszawy z Twierdzy Modlin
  12. 1 point
    ostatnie zdjęcie z gospodynią i w drogę Jeszcze meczet w Kruszynianach
  13. 1 point
    Rano śniadanko ( czy oni naprawdę mają za honor utuczyć gościa?!) jajecznica z boczkiem, talerz wędlin, pasztetów, talerz warzyw, masła, sery, herbata, dzbanek z mietą, kawa, jakieś pasty, smalczyk, dżem, szarlotka z nocnego wypieku, ciastka świeżo robione! - dosyć! wszystko swojej roboty,nawet masełko (pierwszy raz mam na talerzu wśród wędlin, pasztet z bobu i kostki wędzonej...słoniny! nie mogłem się powstrzymać i trzasnąłem ukradkiem zdjęcie ;-)
  14. 1 point
    Jest 20.oo właścicielka robi nam jeszcze posiłek i zostawia samopas w całym zajeździe;) było co w środku oglądać, tyle tam różnych staroci. stylowy pokój
  15. 1 point
    Niestety Robert daleko nie ujeżdża, stopa coraz bardziej boli i puchnie, odbija na Suwałki i wraca do domu. Ja z Przemem lecimy dalej, najpierw Sejny, potem Augustów, niestety znowu leje, przy kanale Augustowskim zakładamy deszczówki i uciekamy przed deszczem, temperatura spada poniżej 15st w dodatku straż blokuje drogę i kieruje nas objazdem przez las bo przed nami poważny wypadek, na dróżce kamienie, piach i mokra glina, koło parę razy łapie uślizg, jakimś cudem ratuję się przed glebą. Jedziemy podrzędnymi drogami na Lipsk wzdłuż jez. Sajno. Pogoda trochę się poprawia, już za Sokółką widzę pierwszy raz w życiu dużą, czerwoną tablicę "Zwolnij Uwaga Wilki" głowa chodziła mi na wszystkie strony, szukałem tych wilków :-D Dojeżdżamy do Kruszynian, szukamy noclegu (sporo jazdy terenowej co moja Rka nie bardzo lubi) Jednak zamiast w agroturystyce lądujemy w Zajeździe Tatarskim.
  16. 1 point
    jeszcze zdjęcia z wykopkami i w drogę na Augustów Jak by ktoś tam przejeżdżał to pamiętajcie, Żytkiejmy 17, Stasiek Sowul, nikomu gościny nie odmawiają


×