Chyba już pisałem. Na dwupasmówce włączają się pojazdy wjeżdżające z wiaduktu, a ponieważ muszą to robić na bardzo krótkim odcinku drogi i do tego pod górkę, zajeżdżają drogę innym kierowcom, zwłaszcza ciężarówki. Takie miejsce i ok. W tym momencie musisz przyhamować gwałtownie, albo zmienić pas na lewy, po którym wszyscy mkną około 80 na godzinę. Wtedy radiowóz wsiada na zderzak i mierzy prędkość. Jeżdżę tą drogą od 5 lat wożąc dzieci do szkoły i nerwowe sytuacje, przepychanie, zajeżdżanie drogi są normą. Trzeba dostosować się do innych, albo liczyć z trąbieniem itp. sprawami. Zazwyczaj dla spokoju jadę prawym pasem, chociaż na końcu skręcam w lewo, ale nie zawsze się da. Policja powinna ścigać wariatów, którzy na innych wymuszają niebezpieczne zachowania, a nie sama je prowokowwć zbliżając się z dużą prędkością do jadącego pojazdu. Do sądu nie musiałem iść, wystarczył sensowny opis sytuacji w zeznaniach. Co ciekawe, policjantka spisująca zeznania powiedziała "takie życie, tym razem trafiło na pana", całkowicie i bezrefleksyjnie akceptując metody. Wyroki sądów potwierdzają, że policja nie powinna tak się zachowywać, a kierowca dla swojego i innych bezpieczeństwa musi dostosować prędkość do innych uczestników drogi, nawet przekraczając ograniczenia. To jest pozytywny sygnał ze strony wymiaru sprawiedliwości. Muszę też nadmienić, że przez te 5 lat obserwuję ogromny wzrost kultury jazdy, mając do porównania to samo miejsce, bez zmiany warunków. Wpychanie się, trąbienie, agresja stały się rzadkością, a jeszcze kilka lat temu były normą. Polacy nie są chamscy, wredni itd, o ile daje im się szansę i edukuje, daje przykład z góry, sensownie stosuje prawo. Wszyscy wolą spokój i uśmiech, jeśli jest to możliwe. Dlatego tak bardzo drażni mnie, kiedy politycy dzielą społeczeństwo, sieją nienawiść.