Jako cały czas jeszcze początkująca kierowczyni też może parę słów na ten temat napiszę. Niektórzy wsiadają na moto i jeżdżą, inni potrzebują więcej czasu żeby się z tą piekielną maszyną oswoić. Ja od razu jak poszłam na kurs zażyczyłam sobie motór. Padło na YBR. 250-tka wtedy była trudniej dostępna kupiliśmy więc 125 i od tej strasznej maszyny zaczynałam. Fakt, że dosyć szybko zaczęło brakować mocy. Pojeździłam na niej jeden sezon i stwierdziliśmy że przyszedł czas na następne moto.
Ale powiem tak. Dzięki temu, że zaczynałam od tego małego i lekkiego motoru, nie zraziłam się do jazdy, i sprawia mi coraz większą przyjemność.
A znam parę osób, które zaczynały od dużych motorów o dużych pojemnościach i skończyło się albo tragicznie, albo końcem przygody z dwoma zmotoryzowanymi kółkami.
Wiele zależy więc od umiejętności, jak są można większy motorek, jak są mniejsze, lepiej zacząć od małej i lekkiej maszyny, pojeździć jeden sezon i wymienić na większą.
Wszyscy starsi motocykliści zaczynali od motorynek, 125-tek itp. A teraz pierwszy moto musi być 1000ccm.
Koniec bo się rozpisałam.