Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 10.06.2014 in all areas

  1. 6 points
    Jeżeli może być taniej niż 1zl, to polecam:
  2. 5 points
    Na kilku forach pojawiła się inicjatywa aby zrobić coś w sprawie jednoznacznych przepisów odnośnie legalnego wjeżdżania do lasu motocyklami (oczywiście na wyznaczone trasy, nie wszędzie). Uważam, że inicjatywa fajna więc przeklejam informacje z forum advrider.pl. Sprawę prowadzi Sowizdrzal http://f650gs.pl/user/3264-sowizdrzal/ , który ma również konto na naszym forum, jeżeli zgadzacie się z taką inicjatywą to ślijcie mu PW z waszymi danymi. Ja już wysłałem. "Koleżanki i koledzy, odkopuję temat. Na FAT założyliśmy sobie wątek o tym jak LEGALNIE pomykać off-em po tym kraju. Jest trudno, ale da się: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=21183 Teraz do rzeczy: szykujemy list do Polskiego Radia - do Red. Janusza Weissa z prośbą o zainteresowanie się sprawą. KTO CHCIAŁBY podpisać taki list, nadsyłajcie na mój priv imie nazwisko, miasto i e-mail (do uwiarygodnienia korespondencji elektronicznej powinno wystarczyć Szanowny Panie Redaktorze Zwracamy się do Pana jako przedstawiciele środowiska podróżników i turystów motocyklowych skupionych od ponad 10 lat na internetowym Forum Africa Twin (FAT), advrider.pl..... i liczącym ponad ... tys. użytkowników. Nasze pasje realizujemy najchętniej z dala od cywilizacji i dróg utwardzonych; ten rodzaj aktywności oraz jej pokrewne określa się także jako 4x4, enduro, adventure, itp. Ideą jest tu podróżowanie poza głównymi szlakami, odkrywanie wartościowych zakątków naszej Ojczyzny i innych krajów świata oraz aktywne spędzanie czasu na łonie przyrody. Temat, którym pragniemy Pana zainteresować wynika głównie z naszej dbałości o przestrzeganie prawa i poszanowanie środowiska w trakcie naszych wycieczek i podróży. Wielkim i nadal do końca nierozwiązanym problemem jest dla nas planowanie legalnych tras przejazdu w atmosferze niezwykle niejasnych, przestarzałych i nieuporządkowanych przepisów o ochronie przyrody, lasach itp. Główne przeszkody z jakimi się spotykamy to m. in. - brak w polskim Prawie zapisu o wyraźnym i jednoznacznym oznakowaniu dróg, miejsc i obszarów, na które wjazd pojazdem silnikowym jest zakazany i/lub karany (Ustawa o Lasach, Ustawa o Ochronie Przyrody); z punktu widzenia kierowcy poszukująego skrótów lub podrzędnych szlaków, odróżnienie dróg publicznych od leśnych jest praktycznie niemożliwe (!) - brak jednoznacznych informacji o legalnych drogach przejazdu przez lasy, parki krajobrazowe, obszary Natura 2000, itp. - bardzo duża dowolność interpretacji pojęć takich jak ,,droga gruntowa'', ,,droga polna'', ,,obszar chroniony'', ,,droga dojazdowa'' i wielu innych, które decydować mogą o możliwości lub niemożliwości legalnego wjazdu na dany teren. - nieprecyzyjne zasady zarządzania ww. terenami i drogami, jak np. uprawnienia organów kontrolujących, decyzje o czasowych zamknięciach, do których przeciętny smiertelnik nie ma możliwości dotrzeć (ale musi ich przestrzegać), itp. Opisane wyżej niejasności dotyczą - uwzględniając powierzchnie lasów, obszarów Natura 2000 i parków krajobrazowych - powierzchni ponad 10 mln ha, czyli ok. 1/3 powierzchni naszego Kraju (!!) Reasumując, pomimo powszechnego posługiwania się nowoczesnymi technologiami jak GPS, mapy cyfrowe, zdjęcia satelitarne oraz bardzo dużego zaangażowania środowiska w bieżącą weryfikację statusu dróg i miejsc, np. w nadleśnictwach, nadal nie jesteśmy w stanie swobodnie poruszać się po drogach nieutwardzonych, polnych, leśnych, itp. będąc jednocześnie w 100%-ch pewnymi legalności tych przejazdów. Podkreślmy, iż to ,,niewchodzenie nikomu w szkodę'' jest dla nas podstawowym priorytetem. Tę kuriozalną z punktu widzenia nowoczesnego Państwa sytuację można porównać jedynie do sytuacji kierowcy samochodu, który planuje 200-kilometrową podróż po drogach asfaltowych, ale w jej trakcie nie ma do dsypozycji żadnych znaków drogowych, słupków, drogowskazów ani zasad ruchu, natomiast jest odpowiedzialny i karany za złamanie każdego przepisu, który na tych drogach obowiązuje. Szczególnie dotyczy to wjazdu na zamknięte odcinki dróg, czyli powszechna represja przy braku podstawowej edukacji. Sarkastycznie można by dodać, iż rozwiązaniem tych problemów jest... nie jeździć w ogóle, ale czy na pewno o to chodzi w państwie prawa? Panie Rdaktorze, jesteśmy przekonani, że Pańskie zainteresowanie tematem, a być może także i pomoc w zdobyciu interpretacji prawnych ze strony Lasów Państwowych czy Urzędów Ochrony Środowiska, bedzie dla nas niezwykle wartościowa oraz że pomoże zaprzeczyć negatywnemu stereotypowi ,,turysty na dwóch kółkach szkodzącemu przyrodzie''. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, iż do podjęcia tematu konieczna jest także jego aktualność i bardziej dogłębna analiza. Chętnie udzielimy dodatkowych informacji pod adresem..... numerem telefonu.... Pozostajemy z szacunkiem Turyści motocyklowi Forum Africa Twin/XTZclub.pl/ advrider.pl / ......." .... .... ....
  3. 3 points
    mnie nie akurat - ja "usnołem" ;-) i mam zamknięte oczy :-P Pzdr :beer:
  4. 2 points
    Czy zostanę wyklęty czy przyjęty ale co tam: Zakupiłem moto o którym marzyłem (bmw miało być alternatywą bo w Polsce znaleźć dobry egzemplarz to cud) Kawasaki KLR650C. Wiem wiem opinie są skrajnie różne na temat tego modelu ale ja go już uwielbiam :-P
  5. 1 point
  6. 1 point
    Raczej nikt prywatnie nie zgłasza się na otomoto pod pseudoninem Lukamoto ;-)
  7. 1 point
    Mapnik rajdowy :) improwizowany na rajdzie Motoszkoly :) Pozdrawiam. A
  8. 1 point
    Patrzcie nie tylko w lusterka ale również na drogę :) http://youtu.be/JHixeIr_6BM
  9. 1 point
    Możesz podnieść budżet np. stosując czarną taśmę. Droższa jest. Ja miałem tylko niebieską :D
  10. 1 point
  11. 1 point
    Ależ w szczegóły elektryczne się w żadnym wypadku nie zagłębiałem ;) Swoją drogą, naprawdę Wam od tego oczy nie krwawią? Ludzie tak piszą w korespondencji zawodowej? ;(
  12. 1 point
    Też to zauważyłam i pomyślałam sobie, że motocykliści maja prawo tak sobie pośmigać po prostu. ;-)
  13. 1 point
    No juz dawno mialem napisac ze to straszne gowno i ciagle sie tylko psuje... i tylko glupi by to bral ;p
  14. 1 point
    Widać ludzie fioła dostają już na punkcie tych Xsów, napisz kilka gorzkich słów o tym modelu to może się sytuacja uspokoi :-D
  15. 1 point
    Dla Ciebie Rasta: Usunąłem wtyczkę przy regulatorze. Polutowałem kable. Przewody zrobiły się letnie - czyli wszystko wróciło do normy. Choć dalej nie wiadomo którą wtyczkę i o jakie kable chodzi to oczy nie powinny Ci krwawić ;)
  16. 1 point
    Chociaż ma poczucie humoru.
  17. 1 point
    hehe...może być i w kopertach.. :D a SIWZ może dodam później ;) spoko, może nieco zbyt oficjalnie to zabrzmiało, ale było to klecone na szybko zdanie, więc i konkretne. pozdro.
  18. 1 point
    taa, szukają tych kretynów, mam nadzieję że znajdą i dopierdolą im konkretne mandaty :twisted:
  19. 1 point
    Kurcze - to już ostatni dzień naszej marokańskiej przygody :( Przed nami dojazd do Marakeszu - jakieś 200km asfaltu, ale można zrobić offowy odcinek specjalny. Dla mnie oczywistym jest, że szkoda byłoby przepuścić ostatnią okazję, na to, aby zjechać z czarnego. No, ale reszta ma inne preferencje :) Chłopaki z DRzetek i 1190 wstają bladym świtem i około 7 ruszają w stronę Marrakeszu. Zamierzają być tam ok. południa. Hmmm… Ja śpię dłużej, a śniadanie jemy z Kajmanem i Wieśkiem w bardziej ludzkiej porze. Potem ruszamy. Jest trochę pochmurno, nie za gorąco. Niestety tym razem nie zobaczę burzy piaskowej - będzie trzeba tutaj wrócić :( Mam nadzieję, że skoro Wiesiek poczekał aż się zbiorę, to pojedzimy razem. Ale po klikunastu kilometrach on jednak postanawia jechać asfaltem. A ja chcę jeszcze jeden, ostatni raz usłyszeć ten charakterystyczny chrzęst opon na szutrze, za którym będę tęsknić... Więc się rozdzielamy. Jeszcze melduję się Kajmanowi, aby w razie W wiedział gdzie mnie szukać. Skręcam w lewo… ...i jadę. Sama! W końcu!!!! :D Wprawdzie ciągle po asfalcie - na dodatek przejeżdżam przez tereny jakiejś kopalni [?]. Wszystko wokół pokryte jest czarnym śliskim pyłem, a dziwny zapach podrażnia nozdrza. Ale gęba i tak uchachana od ucha do ucha. Kurde. Ostatnio ktoś mi się zapytał co jest takiego fajnego w jedzie samemu. Hmmm… Lubię chyba ten luz psychiczny, poczucie niezależności, brak obciążenia. To że jestem tylko ze sobą. Lubię ten stan gotowości, w którym wszelkie przeciwności stają się przygodą :) No i nie mam komu marudzić :) Jeśli liczę tylko na siebie, to nagle okazuje się, że mogę więcej, dalej, lepiej, dłużej. Wtedy inaczej postrzegam świat. Chłonę go sześcioma zmysłami [jak to baba] - i nie przeszkadza mi w tym czyjeś sapanie, albo bezsensowne gadanie :D Czasem nadchodzi taka magiczna chwila, gdy czuję jak każda cząsteczka mojego ciała się polaryzuje, a fale mózgowe uspokajają i przyjmują kształt regularnej sinusoidy. Spokój. Wyciszenie. Kondensacja i rozproszenie - wszystko i nic. W końcu po kilkunastu klometrach, gdy powoli trace nadzieję, kończy się asfalt, a zaczyna… Lajtowy offik :) Znów sobie pyrkamy z moją dzielną DRką po przyjemnym szuterku, biegnącym po stromym zboczu w moim ulubionym kolorze Maroka. Towarzyszy mi linia energetyczna, co świadczy o tym, że do cywilizacji nie jest daleko :) Trasa, zgodnie z tym co mówił Kajman, nie jest trudna :) Jest miło, czuję się bezpiecznie. Zatrzymuję się na odludziu, aby zrobić kilka zdjęć. Mam czas, to nawet autoportrecik mogę sobie strzelić :) W końcu droga schodzi do doliny z oazą. Klasycznie - ludzie mieszkają na gołych skałach w prażącym słońcu - cień jest zbyt cenny, aby go marnotrawić, wykorzystuje się go pod uprawy. Trochę odwrotnie niż u nas. Jeszcze jeden przejazd przez góry i już widzę na garminie, że zbliżam się do asfaltu. Marokańskie szutry żegnają mnie przepieknym widokiem na kolorowe góry. W klatce piersiowej czuję gniecenie, oddech się spłyca - będę tęsknić… A potem… ... żar z nieba, gorąc od asfaltu, wleczące się śmierdzące autobusy, ciężarówki, ciągnące się w nieskończoność zatłoczone serpentyny, dzieciaki najpierw wyciągające ręce, a potem rzucające kamieniami, mężczyźni wchodzący pod koła w celu zaoferowania sztucznych gniazd z kryształami we wściekło jaskrawych odcieniach czerwieni i błękitu… Wraz ze żółwio mijającymi kilometrami i minutami rośnie mój poziom frustracji… w końcu irytacja zamienia się w agresję… Rany Julek - niecierpię tego! Tęsknię za bezkresnymi pustkami. Marzę, aby być w środku niczego… No ale niestety. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Im bliżej Marakeszu, tym lepiej się jedzie. Znów się wpasowywuję w porywający, nieco wariacki ruch. Dokucza tylko upał… Gdy dojeżdżam na kemping inne motki są już ładowane na przyczepę. Idę się przywitać z Kowalami, bo okazuje się, że dzisiaj zostają tutaj na noc :) Szybkie uściśnięcie dłoni, ale jak wracam, to i tak dostaję po uszach, bo się gdzieś włóczę, a tutaj przecież robota czeka :P Szybko się przepakowywuję, Wojtek pomaga zapakować moje moto na przyczepkę [dzięki!] i po raz ostatni idę zmyć z siebie całodzienny pył, który dostaje się wszędzie, plącze włosy, wysusza skórę i powoduje zapychanie otworów nosowych :) Czuję się jak nowonarodzona :) Pył... Żegnam się z chłopakami - oni jutro odlatują do kraju, a mnie czeka kilka dni w ciasnej kabinie kajmanowozu - sprytnie przedłużam sobie urlop i łagodzę przejście do szarej rzeczywistości :) Teraz Kajman idzie się odświeżyć, a ja czekam na niego w restauracji. Czekam… 5 minut… 10 minut… Nosz kurde…. ile faceci siedzą w łazience?! 20 minut… Zaczynam się niepokoić, bo pamiętam, że “Kajman +prysznic+śliska posadzka” to nie jest dobra kombinacja… W końcu wraca…. w całości… ufff… Jemy kolację. I ruszamy w ciepły wieczór… Taki będę miała widok przez kilka najbliższych dni Jedziemyyy!!! Kierownik :) Po kilku godzinach zatrzymujemy się na stacji benzynowej. Przez cały czas zakupów i załatwiania czynności fizjologicznych, cos z tyłu głowy ponagla mnie do powrotu do auta… A Kajman na luzaka, a to kawka, a to jeszcze kibelek - całe szczęście była kolejka, więc wychodzimy trochę szybciej, niż mogliśmy. Od Kajmanowozu odrywa się męska sylwetka i spacerkiem podchodzi do zaparkowanego obok ciemnego fiata, wsiada i niespiesznie odjeżdża… Kajman coś wspomina o ciekawskich, a w mojej głowie znów brzęczy alarm. Kiedy odruchowo naciskam klamkę przed zwolnieniem blokady, a mimo to drzwi stają otworem, już wiemy, że ktoś się włamał do auta… Jakimś cudem straty niewielkie - widocznie wyszliśmy wystarczająco szybko i złodziej miał czas złapać tylko to co było na wierzchu, najbardziej widoczne - czyli leżącą na lodówce białą kosmetyczkę z zużytą szczoteczką do zebów :D Myślę, że również chaos optyczny [czyli potocznie “burdel”] panujący w aucie spowodował dezorientację przeciwnika :) Nasza wiara w ludzi została nieco podkopana. Ale, dzięki Bogu, naszym największym problemem w tym momencie jest to, że nie mamy pasty do zębów :D Opuszczamy niegościnną okolicę i ruszamy w noc. W sumie to tyle. potem była już tylko monotonna jazda… Trochę się martwiłam, czy się nie będę nudzić, ale okazało się, że poruszamy się na tyle delikatnie, że mój szalony błędnik bez problemu pozwala na czytanie książki :) Kajman okazał się całkiem dobrym towarzyszem - nie gadał za dużo [chociaż na pewno więcej, niż ja] i prawie się nie pokłóciliśmy ;) Za oknami powoli zmieniały się krajobrazy, zmieniała się pogoda. Niemcy powitały nas chłodem i deszczem. A pierwsze co widzimy po wjeździe do Polski, to stado truchtających dzików :) Podobało mi się :) We wtorek o świcie parkujemy pod moim domem. Zrzucamy DRkę, jeszcze tylko szybka herbata, uścisk dłoni… ...i idę się wyspać! Mój mózg ciągle przetwarza informacje z Maroka. Afrykańskie krajobrazy, kamieniste ścieżki, łagodne szutry, strome zbocza górskie śnią mi się przez kilka tygodni, noc w noc. Gdy przestają - zaczynam myśleć kiedy by tu znowu… Bo tylu rzeczy nie zrobiłam: nie pojeździłam po piachu, nie spałam na dachu, nie byłam w hammamie, nie widziałam burzy piaskowej, ani skorpiona, nie przejeżdżałam przez rzekę… Ja chcę jeszcze i jeszcze! I ludziska… pamiętajcie. Jak chcecie gdzieś jechać, to stawajcie na głowie i jeźdźcie! Nie zostawiajcie marzeń na później. Bo tego później może nie być… ___________________________________________________________ Dziękuję Filozofowi Naczelnemu za pożyczenie Garmina! R. za użyczenie genialnego śpiwora, za pierogi i kawę z cynamonem dla zmęczonych nocnych wędrowców :) I za dobre fluidy! Wieśkowi za spokojne i cierpliwe towarzystwo. Reszcie chłopaków, że mnie nie zjedli, chociaż mogli [i chyba chcieli] ;) Kajmanowi - za mało męczące towarzystwo, za muzykę i rozmowy :)
  20. 1 point
    No to ja zacznę .... Przywitalnia czeka.
  21. 1 point
    Cześć. Nie mów i tyle. Tak jak z jej sukienkami, jak spyta co to, to powiedz, że masz od pięciu lat.


×