Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 26.07.2016 in all areas

  1. 2 points
    tu też jest napisane, że 650 najfajniejszy ;) http://www.motogen.pl/BMW-F650GS-vs-BMW-F800GS-vs-Triumph-Tiger-800,11439.html
  2. 2 points
    honda integra wersja off-road już jeździ?
  3. 2 points
    To szkoda. Owczarki przydatna rasa, bo pilnują baranów.
  4. 2 points
    Rozpisałeś się, więc w takim razie garść treści ode mnie ;) O wyjeździe do Rumunii myślałam już jakiś czas, ale ze względu na moje zupełne nieopierzenie w offie nie spieszyłam się specjalnie z decyzją o wyjeździe - aż nadarzyła się okazja. Mieliśmy mniej więcej te same cele, tj. jazda połączona z górołażeniem i podobne doświadczenie - asfalt i lekkie szutry. Plan przejścia grani Fogaraszy i zobaczenia ile się da był ambitny i szybko został zweryfikowany - Fogarasze zamieniły się w Piatra Craului dla mnie a krótkie podjazdy i wylegiwanie się z kolorową stopą dla trolika. Samą Piatrę gorąco polecam - bardzo ładna i widokowa grań (doskonale widac wszystkie miasta wokół Piatry, jak i okoliczne pasma górskie), bez większych trudności techicznych. Jedynie podejście jest wymagające kondycyjnie - startując z poziomu 849m npm miałam lekkie obawy w jakim stanie dotrę na szczyt La Om - najwyższy punkt grani na 2238m. Chyba nigdy nie dotarłam na szczyt tak zasapana, zgrzana i spocona - również dzięki typowo rumuńskiej temperaturze. Po ok 10 godzinach marszu dotarłam do refugiula Ascutit - to to czerwone ustrojstwo na zdjęciu. Zupełnie nowy dla mnie patent - sferyczne igloo z włókna, metalowego stelażu i dużej ilości śrubek i pianki montażowej. Willa pozostałaby na moją wyłączność, gdyby nie niespodziewana wizyta 3 Rumunów znikąd o 0:20. Odhaczyliśmy z listy trasę transfogarską i góry - pozostała transalpina. Wyruszyliśmy w jej kierunku, niestety już z oddali przywitała nas deszczem i ciężkimi chmurami - pozostał taktyczny odwrót w Maramuresz. Zostaje na liście na kolejny wyjazd do Rumunii - do której też napewno jeszcze nie raz powrócę. Kraj jest przepiękny i urzeka różnorodnością - od pól skąpanych w słonecznikach, rozległę puste przestrzenie, górskie masywy i zielone pastwiska, zdobne monastery, ubogie wioski na końcu świata po bogate miasta ze złoconymi dachami - każdy znajdzie tam coś dla siebie, chociaż nie zachęcam za bardzo - im więcej turystów tym gorzej dla mnie ;) Tutaj tez serdeczne dzięki dla trolik, za wspólną przygodę i naukę jaką wyniosłam z wyjazdu (ha, teraz wiem jak naciągnąć łańcuch!) - polecam jako kompana podróży, ale i przestrzegam - należy do tej kategorii ludzi, którzy z uśmiechem wjeżdżają tam gdzie się nie da i jeszcze odkręcają manetkę - im trudniej i bardziej niedostępnie tym lepiej ;) Co się najadłam piachu i strachu to moje, ale dzięki temu dużo płynniej radzę sobie w szutrach (i już nie przeklinam pod nosem na moje głupie pomysły). Kilka rzeczy, które zapamiętam po tym wyjeździe: 1. Jeśli wjedziesz na niepewne pole i nadejdzie burza, prawdopodobnie z niego nie wyjedziesz - ew. zajmie to 2h/800m i pogrąży i ciebie i motocykl w górze błota, gliny i wszystkiego co się nawinęło po drodze (ponadto, zdejmując kufry z zakopanego motocykla znacząco ułatwisz sobie odkopywanie). 2. Bez względu na to ile języków znacie - wasz rozmówca zawsze włada jakimś spoza tej puli. 3. Pogoda sprzyja najlepiej, gdy jest mniej konieczna - na najciekawsze widokowe odcinki nadejdzie ściana mgły (jak na naszej przełęczy Prislop) bądź jeszcze gorzej (to samo miejsce, tylko w drugą stronę - mgła + deszcz). 4. Planowanie nie ma sensu, bo i tak wszystko się dynamicznie zmienia. 5. Połowa spakowanych rzeczy nigdy się nie przyda (uczę się tego od dawna i nic). 6. W Rumunii jakość dróg jest nieprzewidywalna - może być zarówno gładką taflą asfaltu, jak i rozkopanym leśnym duktem, na którym stratują cię konie. 7. Napotkanie na bawarską wyspę w środku Maramureszu nie stanowi większego problemu. 8. Mechanika motocyklowa zawsze w cenie. Teraz zabieram się za doszkalanie w offie i mechanice. Niestety dałam się mocniej wciągnąć w świat nieutartych szlaków i jazdy po niczym, więc obie umiejętności się przydadzą ;)
  5. 2 points
    Z Voronet skierowaliśmy się do Maramuresz, ponownie przez Prislop licząc na lepszą pogodę. Niestety okazało się, że oprócz jazy w chmurze mieliśmy też jazdę w deszczu.. I33dek miała tam niefajną przygodę - biorąc ostry zakręt w prawo wpadła w głęboką dziurę wypełnioną wodą. Wyrzuciło ją jak z trampoliny i pojechała na wprost przecinając przeciwny pas ruchu. Na szczęście nic nie jechało z przeciwka...To nie był jednak koniec kłopotów-na poboczu po drugiej stronie stał samochód, a za nim była przepaść... Na szczęście udało jej się zatrzymać pół metra od samochodu... Maramuresz wygląda mniej więcej tak: Ostatnim przystankiem przed powrotem do Polski była Sapanta i wesoły cmentarz, a także budowany tam nowy fikuśny kościół Zalogowaliśmy się na kwaterze naprzeciwko i mieliśmy taki widok: Następnego dnia rozpoczęliśmy powrót do Polski, tym razem głównymi drogami. Po drodze odwiedziliśmy jeszcze Bardejov na Słowacji, 20 km od granicy z Polską. Plan był taki, żeby przenocować gdzieś w Beskidzie Niskim, ale Polska przywitała nas ulewnym deszczem, więc postanowiliśmy się rozdzielić i wracać do domów. Ja w drodze do Szczecina przenocowałem jeszcze na parkingu przy A4 Podsumowując mogę powiedzieć, że motocykl jest dla mnie najlepszą chyba formą podróżowania. Często jeżdżę na wyprawy piesze i rowerowe, jednak moto daje mi możliwość szybkiego przemieszczania się i jednocześnie elastyczności, bo mogę zabrać więcej sprzętu, również w celu pójścia w góry. Jak na pierwszą wyprawę motocyklową dla obojga z nas było naprawdę fajnie - sprzęt nie zawiódł i nauczyliśmy się wiele. I33dek - dzięki za towarzystow i wspólną przygodę! pozdrawiam trolik
  6. 2 points
    Sielskie obrazki z wieczora nie zapowiadały tego, co stanie się rano... W nocy przyszła burza - grzmiało i padało do rana, a polna droga zamieniła się w korytko z gęstą, klejącą glinianą papką, po której musieliśmy przejechać 800 m do asfaltu.... wyjazd zajął nam chyba 2 godziny i kosztował kilka megadżuli energii - przewracanie siebie i motków, noszenie kufrów, wyciąganie kamieni i błota z zakamarków motocykli żeby te chciały jechać...piękna i pouczająca przygoda! Na tym zdjęciu widać błoto, które wyciągnąłem z wahacza... po wyjeździe z błotnego piekła pojechaliśmy na myjnię. Tam jeszcze znalazłem wielki kamień ukryty w zakamarku wahacza...
  7. 2 points
    Kilka lat temu też miałem taką samą nogę, tylko inaczej owłosioną. :lol: :lol: :lol: Wnioski (w kwestii nogi i jazdy motocyklem) są następujące: 1. Nie zostawiamy nogi z tyłu. Nogi są po to, żeby były pod, a nie za. :D 2. W obuwiu do chodzenia jeździmy tylka jak kochamy mieć takie nogi... :P 3. Nie jeździmy z kuframi na motocyklu. Kufry tylko czają się, żeby zaatakować kierownika. 4. "Podczas stromego podjazdu na szutrowej drodze..." jedziemy na stojąco i dociążamy przednie koło. Nogę z tyłu w takiej sytuacji może zostawiać wyłącznie listonosz, ale tylko dlatego, że ma odpowiednie doświadczenie w zostawianiu nogi. :lol: Zdrowia i zdrowego wojażowania. :) :beer:
  8. 1 point
    To pisał Logan więc nie ma się co dziwić że takie głupoty :-D
  9. 1 point
    To ja jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. W ruchu miejskim miałem okazję jeździć zarówno (lekko) obniżonym Dakarem jak i (również) obniżonym twinem. Przy moim wzroście stwierdzam że na miasto jednak twin dużo lepszy (Choć tu przede wszystkim chodzi o zrywność, więc może 800 byłaby równie fajna. Z drugiej strony przy moim wzroście pewnie nie.)
  10. 1 point
    Bardzo dobry, obiektywny artykuł. Prawdę pisze też o DL-u.
  11. 1 point
    Drugi objaw uszkodzenia owczarka to zerwanie wiązadeł krzyżowych. Objaw również widoczny poprzez falowanie obrotów.
  12. 1 point
  13. 1 point
    Owczarki często mają dysplazję stawów biodrowych (chyba że to też mit). Jak owczarka boli, to nie może równo biec, więc tak jakby mu obroty falowały. Widać szczególnie na luzie, czyli bez smyczy.
  14. 1 point
    miałem f800gs, zmieniłem na f650gs. teraz jest lepiej. pozdro. :)
  15. 1 point
    Nie wiem, Andrzej... nie wiem... :lol: :lol: :lol: Zobacz Cichy, jak dzięki mnie, byłeś bliski właściwej diagnozy... :beer:
  16. 1 point
  17. 1 point
    Raz dwa trzy! Zaklepane! Ja trzymam kamerę!
  18. 1 point
    tak w ogóle to niezły Pewex
  19. 1 point
    Był taki czas że Leff założył wątek taki jeden i pisał w nim żeby nie zapomnieć. Potem zapomniał że założył :-D https://r.tapatalk.c...share_pid=79082 Książka serwisowa: Giselle od Św. Leffa To w nawiązaniu do twina. Żeby nie było że nie na temat :-D Wysłane z...
  20. 1 point
    No i znalazłem. Powiem tak... Nie zawiodłem się :D Każdy inny na twoim miejscu podjechałby na zlot, popróbował (bywają twiny, 800, 1200, dl-e i co sobie tam jeszcze wymyślisz). Ale nie ty. Ty - jak czytałem - na zlot - to za rok :D Za łatwo by było :) Ty musisz przeprowadzić PROCES. Rozprawić się z tematem teoretyczno-analitycznie. Kibicuję ci szczerze :) Ale radzić nie zamierzam, nie czuję się godzien. Powodzenia :)
  21. 1 point
    Nieporównywalnie droższy - zapomniałeś dodać
  22. 1 point
    Po zakończeniu kąpieli błotnej skierowaliśmy się w stronę Voronet-żeńskiego klasztoru prawosławnego. Jednak w celu dojazdu tam musieliśmy pokonać przełęcz Prislop - obiecaliśmy sobie po niej piękne widoczki i fajne winkle. Winkle rzeczywiście były fajne, ale przełęcz pogrążona była w chmurach, do tego dodać należy rumuński asfalt offroadowy...Zmęczeni zalogowaliśmy się w bike-stacji prowadzonej przez niemiecko-rumuńskie małżeństo. Warunki były ok i niedrogo, więc można polecić. Nastepnego dnia był Voronet - po prostu coś pięknego
  23. 1 point
    Leff ty coś o "zostawianiu nogi" na zakręcie na podnóżku możesz chyba powiedzieć - sytuacja inna ale tak jakoś mi się skojarzyło jakby dyskusja zeszła na to jak tę nogę na podnóżku trzymać ;)
  24. 1 point
  25. 1 point
    Przyszlifujcie paznokcie ;-)


×