Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 23.07.2016 in all areas

  1. 8 points
    Plan był taki, żeby pojechać do Rumunii, tam zostawić motki i przejść grań Fogaraszy. W razie kiepskiej pogody mieliśmy śmigać w dolinach delektując się szutrami i zabytkami. Moje ulubione przysłowie mówi jednak: jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz Mu o swoich planach...Podobny plan miałem w zeszłym roku - -chcialem przejść grań solo, ale musiałem zejść ze względu na poważne problemy żołądkowe. Z I33dek spotkaliśmy się w niedzielę w Barwinku i skierowaliśmy do Braszowa w Rumunii. Jechaliśmy bocznymi, żółtymi drogami i było całkiem fajnie. Na pierwszy nocleg zatrzymaliśmy się na fajnym kempingu nad rzeką w Tokaju. Celem drugiego dnia była trasa transfogarska i nocleg gdzieś tam w okolicy. Znaleźliśmy fajną polanę nad potoczkiem mniej więcej w 1/3 transfogarskiej od północnej strony, po drugiej stronie rzeki ok 500 m od drogi. Kolejnego dnia chcieliśmy zajechać w okolicę startu górskiej części naszej wyprawy - miasteczka Zarnesti. Trasa wiodła zaznaczonymi na żółto drogami lokalnymi, które w większości okazały się pokręconymi szutrami łączącymi wioski zapomniane przez Boga. Widoki były cudne, szutry też. Do czasu.... Podczas stromego podjazdu na szutrowej drodze w ostrym zakręcie prawa noga została mi z tyłu i zablokowała między kufrem, a ziemią. Kufer przygniótł mi stopę i już wiedziałem, że ze wspinania będą nici. Modliłem się tylko, żeby stopa była cała... Przed samym wyjazdem zastanawiałem się jakie buty zabrać. Postanowiłem jechać w górskich, żeby zaoszczędzić miejsce w bagażu.... Oto efekt: Nawet nie byłem na siebie zły - po prostu ta nauka przyszła do mnie wraz z bólem... Noga spuchła, ale postanowiliśmy jechać dalej. Mogłem chodzić, choć bolało jak cholera. Wciąż miałem jednak nadzieję, że może następnego dnia będzie lepiej... Dojechaliśmy w końcu do tamy-jechało się do niej 20 km szutrem z miejscowości Rucar. Niestety na miejscu okazało się, że z moją nogą chyba nie będzie dobrze i postanowiliśmy jechać następnego dnia do szpitala w Braszowie. Tymczasem rozłożyliśmy biwak w pięknej dolince. Zadzwoniłem do Steljana, który pomógł mi podczas kłopotów w zeszłym roku. Był w Braszowie i zadeklarował pomoc. Następnego dnia śmignęliśmy do Braszowa i po małych kłopotach z lokalizacją znaleźliśmy Steljana i lekarza, dr George. Dr George zrobił najważniejsze zdjęcie tego wyjazdu: Wymowa tego dzieła sztuki - kości całe, można jechać. W tym czasie wykonaliśmy pracę myślową. To, że ja nie mogę chodzić nie może oznaczać braku "spacerku" dla I33dek. Zasugerowałem Jej wejście na Piatra Crailui - piękną grań na wys. 2200m, z podejściem w postaci 600-metrowej pionowej ściany..
  2. 6 points
    Jakby tak było to by napisał :lol: Wysłane z mojego LG-H440n przy użyciu Tapatalka
  3. 5 points
    I33dek przyjęła wyzwanie i miała takie widoczki: a obserwowałem Jej wysiłek z dołu delektując się takim widokiem z tarasu mojego pokoju: Następnego dnia odebrałem Ją po drugiej stronie grani. Postanowiliśmy wdrożyć plan B - zwiedzać fajne miejsca w Rumunii
  4. 4 points
    Nie ma oszustwa, taki jest i to przedstawiają zdjęcia. To jest enduro, a nie chromowany kredens. Nie chcę, żeby ktoś pyknął przez pół Polski po 13 letnią igłe salonową i zobaczył pęknięcie, które mu się nie podoba. Później zaczyna się bezsensowne tatgowanie, udowadnianie jaki to właściciel jest niechlujny itp. Taki jest i zdjęcia to odzwierciedlają. A jak się nie sprzeda, to będę się nim cieszył kolejny sezon :-)
  5. 3 points
    Zgodnie z ustaleniami zaczęliśmy śmigać po Rumunii szukając miejsc wartych odwiedzenia. Słowem wstępu: uważam, że Rumunia jest nie tylko pięknym widokowo krajem, ale również urozmaiconym kulturowo i etnicznie. Coś jak my, tyle że Oni to cenią i pielęgnują. Mimo widocznej biedy szczególnie w wiejskiej części kraju ludzie są przemili i zawsze starają się pomóc - mieliśmy tego wiele przykładów. wracając do relacji - I33dek została naszym KO-wcem, czyli szukała i wybierała miejsca wizyt. Celem kolejnego dnia był protestancki kościół warowny we wsi Viscri, jednak droga do Viscri wiodła przez Shigishoarę i jej piękne stare miasto. Jeśli miałbym porównywać to chyba do Krakowa, oczywiście z zabudową w południowym stylu. Moim zdaniem miejsce zdecydowanie godne polecenia na kilka wieczornych godzin spaceru. Celem tego dnia była jednak Viscri - dla mnie hit tego wyjazdu. Wieś położona jest w cudownej dolinie połączonej z cywilizacją jedną, dziurawą drogą-może dlatego nie ma tam zbyt wielu turystów. Droga ma ok. 10 km długości, a przed samą wsią wznosi się zapewniając piękne widoki na Viscri i całą dolinę. Wieś zamieszkana była/ jest przez Niemców rumuńskich, dlatego też kościół protestancki. Piękno natury, wiejski spokój i zabytek naprawdę warty odwiedzenia - czego można chcieć więcej?? Kościół jak widać jest warowny - wygląda na to, że Niemcy nie mieli w Rumunii samych przyjaciół...
  6. 3 points
    Pszemo, na OLX napisałeś, że to normalny motocykl. W to nie wątpię. Może jednak lepiej było napisać zamiast tego coś o kierowniku, że normalny czy jak... ;) :lol: :beer:
  7. 2 points
    Kilka lat temu też miałem taką samą nogę, tylko inaczej owłosioną. :lol: :lol: :lol: Wnioski (w kwestii nogi i jazdy motocyklem) są następujące: 1. Nie zostawiamy nogi z tyłu. Nogi są po to, żeby były pod, a nie za. :D 2. W obuwiu do chodzenia jeździmy tylka jak kochamy mieć takie nogi... :P 3. Nie jeździmy z kuframi na motocyklu. Kufry tylko czają się, żeby zaatakować kierownika. 4. "Podczas stromego podjazdu na szutrowej drodze..." jedziemy na stojąco i dociążamy przednie koło. Nogę z tyłu w takiej sytuacji może zostawiać wyłącznie listonosz, ale tylko dlatego, że ma odpowiednie doświadczenie w zostawianiu nogi. :lol: Zdrowia i zdrowego wojażowania. :) :beer:
  8. 2 points
    W Szczecinie to nawet dziurawe statki nie chcą tonąc a płasko jest tak ze jak pies ucieknie to go widać przez trzy dni :) Wysłane z garażu
  9. 1 point
    Tera jak fachowcy od ofrołda zaczną wywody to zakopią Trolikowi temat :lol:
  10. 1 point
  11. 1 point
    Do jazdy uniwersalnej: asfalt, "schutry" polecałbym Sidi Adventure. Chociaż, jak nie nauczysz się stawać na podnóżkach zamiast dawać nogę do tyłu, to tylko drewniane holenderskie chodaki pomogą, bo spadną i jest szansa, że nogę zdążysz zabrać. Na rowerze też się nie powinno chyba zostawiać nogi z tyłu, bo to psuje trakcję, zaburza środek ciężkości i coś tam zapewne jeszcze. ;) Rekapituljąc: jadąc motocyklem nogi mamy na podnóżkach ew. jadąc LEKKIM moto możemy przy pewnych manewrach jedną bądź drugą nogę wysunąć do przodu. Motocykla trzymamy się nogami - łydki, kolana (koniarze forumowi mogą coś na ten temat powiedzieć). Kierownica, tak jak końskie wodze, nie powinna być elementem trzymającym nas na 2oo, a jedynie służyć do kierowania. :beer: Dobrze, że jesteś trolik, nie troll, bo rozmiaru buta mógłbyś nie znaleźć, a tak jest nadzieja... :lol: :lol: :lol:
  12. 1 point
    Ach, szczecińskie paszteciki... Kiedyś regularnie kuszałem. Przywieźcie kilka na najbliższe spotkanie :-) I barszczyk w słoiku ! Wysłane na Berdyczów ...
  13. 1 point
    Przepraszam, ale nie mam więcej zdjęć mojej pięknej stópki:-) Pozdrawiam trolik
  14. 1 point
    Na Betonowca to niestety bez pojazdu pływającego się nie dostaniesz. Z mapy wynika, że można z lądu zobaczyć. My byliśmy zawsze sprzętem pływającym. A jakie tematycznie miejsca Ciebie interesują? Tematycznie podobne to na pewno : - w soboty chyba o 13.00 organizowane są wycieczki z przewodnikiem - a to, to jest mistrzostowo ;-)
  15. 1 point
    We Wrocławiu to nawet wieżowce toną. A trzeba było oglądać uważnie: https://youtu.be/tVG0FYQ7Q8Q
  16. 1 point
    Ja 44 sidi 45. I cofam to co mówiłem wcześniej, że są za ciepłe. W Rumunii i na Ukrainie momentami był upał i nie zaśmierdły :-). Nie mogę natomiast powiedzieć jak chronią nogi bo zajebiście jeżdżę i ani razu się nie wywaliłem :lol:
  17. 1 point
    Jarek może mieć rację. Mi na przykład Aprilia Pegaso w ogóle nie odpala, ale wiem gdzie tkwi problem... :lol: :lol: :lol:
  18. 1 point
    Nie pierdziel, to nie Wielkopolska.
  19. 1 point
    Tu jest. Betonowiec I jak widać nie zatonął.
  20. 1 point
    Polecam Marine, czyste sanitariaty z ciepłą wodą, dużo miejsca na biwakowanie i świetne widoki na przystań. Jedyny minus to cena;/
  21. 1 point
    Tam niechlujny, motora po dzwonie sprzedaje ;)
  22. 1 point
    Pasztecik tylko i wylacznie na Wojska Polskiego i wogole odezwij sie jak zawitasz do Szczecina Wysłane z iKropka
  23. 1 point
    Rafał chce tylko kasę a Moto sobie zostawia :) Wysłane z garażu
  24. 1 point
    znając Madrafiego, to będzie drożej :)
  25. 1 point
    Z dźwiękiem z filmiku to do wróżbity Macieja ... ;) Bez realu to wróżenie. Można trafić, ale można się okrutnie pomylić. Może być wiele powodów. Od wypadających zapłonów - co ogólnie przypiszemy elektryce po uszkodzenia mechaniczne. Dekompresator? Wątpię - raczej byłyby problemy z odpaleniem - chyba, że jakiś niestandardowy przypadek, ale jak ktoś sprawdzał zawory to powinien sprawdzić dekompresator. Zawór? Też byłyby problemy z odpaleniem - chyba, że się zawiesza, uszkodzona jest sprężyna ... Może "obklejony" opiłkami jest czujnik położenia wału, a może uszkodzony bendiks ( sprzęgiełko jednokierunkowe ) Przed gaśnięciem pojawia się pewien odgłos ( oprócz bendiksu - jest wcześniej ) - trzeba wysłuchać skąd bierze się jego źródło. Z kolektora ssącego, wydechowego czy na przykład nie jest efektem krótkotrwałego blokowania kamieni bendiksu ( np. w wyniku uszkodzonej sprężynki ) Bez realu to z mojej strony chyba tyle.


×