Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 11.03.2014 in all areas

  1. 5 points
    Nie zgadzam się ani z jedną ani z drugą tezą postawioną w temacie :D
  2. 3 points
  3. 2 points
  4. 2 points
    http://3obieg.pl/sad-najwyzszy-straz-miejska-nie-ma-prawa-byc-oskarzycielem-publicznym
  5. 2 points
    Dzisiaj rano zarejestrowałem deklarację PCC od nabycia motocykla. Pani urzędniczka w wieku wizualnym ok. 60 lat, wnikliwie czytała umowę (miałem przy sobie, nie ma obowiązku załączania do deklaracji). Na koniec sprawdzała ceny na allegro i otomoto. W swej końcowej łaskawości, stwierdziła, iż cena nie odbiega od ofert sprzedaży. Ponieważ maksymalnie ograniczam jakiekolwiek dyskusje i rozmowy z urzędnikami aparatu fiskalnego J, grzecznie podziękowałem za wykazane zaangażowanie i opuściłem pomieszczenie pracownicze.
  6. 1 point
    Otwieram nowy wątek, mam nadzieję, że z cyklu o technice jazdy. Wstawię na początek kilka filmików, krótkich i prostych z ćwiczeniami, które są całkiem przydatne dla początkujących. Wystarczy trochę chęci i nieduży kawałek placu z nawierzchnią szutrową, żwirową lub podobną. Odcinek pierwszy. Wydaje się banalny, jednak na żwirze lub szutrze nie jest. W miarę możliwości, ograniczmy dyskusję do tematu techniki jazdy. Przynajmniej 10% żeby było na temat. :)
  7. 1 point
    Jest dla mnie chyba za mocny - stosunek mocy do masy i moment obrotowy. A nie należę do opętanych demonem prędkości. No i nie kupiłem go po to, aby stał w garażu.
  8. 1 point
    Jeśli będzie trzeba będziemy walcZyć, bo przy poprzedniej transakcji na umowie miałem większą wartość niż ich wycena i zapłacić musiałem od wartości na umowie. Dlatego tym razem nie miałem skrupułów i zapłaciłem również od faktycznej wartOści umowy, z tym że wartość pojazdu była dużo niższa od rynkowej, co mam na to poradzić? ;) cykli - jak siebie znam to za 5 lat moj motocykl będzie miał zupełnie innego właściciela :D take it easy :) wydakarowane z błota...
  9. 1 point
    cześć :) PS. co do wzrostu - to są tu na forum równie wysocy i jeżdżą na F650 więc powinno być ok... ale ja tam w kwestii wzrostu ekspertem nie jestem :ph34r:
  10. 1 point
    Odcinek 3, czyli poza sezonem też ma swoje plusy - Raf, litości, wakacje mamy, śpij! - Jak ja mam spać, jak mi się to drze nad głową! - Śpiewa jak już… Chryste, jeden ptaszek chyba… - Jak jeden! Stado całe! Nie mogą gdzie indziej się drzeć, tylko akurat tu?? Faktycznie, afrykańskie ptaszki to nie jakiś tam wróbelek. Nadają zdecydowanie głośniej. Ale też repertuar mają jakby ciekawszy ;) Powoli ustala nam się codzienny rytuał: - Andrzej wstaje pierwszy, robi obchód, w końcu nie wytrzymuje i zaczyna robić śniadanie; - Raf marudzi, że go coś obudziło; - Jagny nie można wyciągnąć z namiotu ;) Namiot dachowy to super sprawa. Wygodny, gruby materac w środku, pełna moskitiera, wszystkie śpiwory można zostawić w środku, składanie to jakieś 5 min, no i najważniejsze - jest się poza zasięgiem węży i skorpionów. Rano widzimy, że na kempingu jest sporo starych samochodów, a raczej ich szczątków. Niektóre całkiem ciekawie zagospodarowane: Ciekawie jest też w środku: Jagna usiłuje złapać wifi (jesteśmy średnio skomunikowani ze światem, bo działa nam jedna komórka na trzy osoby…) Wracamy na szlak, droga prowadzi nas do bramy ǀAi-ǀAis Richtersveld Transfrontier Park (namibijskie rdzenne języki zawierają takie znaczki jak ! albo I). Płacimy 80N$ (czyli jakieś 28 PLN) za osobodzień za wjazd do parku. Do wyboru mamy jakieś 10 punktów widokowych, gdzie podziwiać można to: czyli Fish River Canyon albo Fischfluss-Canyon albo Visrivier Canyon , jak kto woli… Kanion Rzeki Rybnej jest drugim największym na świecie, 160 km długości, 27 km szerokości, 550 głębokości. Można zejść na dół, ale jedynie zimą. Latem temperatura zabiła zbyt wielu turystów i wprowadzono zakaz. Nie chce nam się czekać do maja na pozwolenie, popatrzymy sobie z góry, też jest na co: W najważniejszych punktach widokowych są barierki i daszki z cieniem: Ale pozostałe 159 km kanionu - można podejść na sam brzeżek ;) Wspólne zdjęcie wymaga poświęceń (bo ADHD pognało Andrzeja na sąsiedni szczyt): w dół lepiej za dużo nie patrzeć: Na jednym z parkingów stajemy obok “altanki” i wpadamy w uzasadnione kompleksy: Ekipa trzech młodych Niemców przyjechała z Pforzheim na kołach… Którędy, można zobaczyć po naklejkach krajów… Ehh… Z Fish River kierujemy się na południe, do polecanych wszędzie gorących źródeł Ai-Ais. Andrzejowi przypomniało się, że dawno nie widział swojego paszportu i nie ma pojęcia, gdzie go ma. No to szuka: Znalazł i możemy już spokojnie pozować do zdjęcia: Zrobiło się górzyście: Droga D324 łącząca kanion Fish River z Ai-Ais: W końcu dojeżdżamy do gorących źródeł, gdzie oprócz nas błąkają się tylko pojedynczy turyści. Tu niestety (ale tylko jeden , jedyny raz) żałujemy, że jest poza sezonem, bo gorące źródła nieczynne. To znaczy te pod chmurką, bo te w hotelu i owszem. W związku z tym, że częściowo nieczynne, są za darmo. No jak tu nie skorzystać?? Jak widać, warunki zakwaterowania w Namibii bardzo skromne ;) Wokół ośrodka buszują małpy: Wymoczeni wracamy na szlak. Mamy skrót zaznaczony na mapie cienką przerywaną linią i się zastanawiamy. Ale droga najniższej możliwej kategorii wygląda tak: Szuter jest tak gładki, że można malować bez problemu paznokcie ;) Dobijamy do szutru kategorii wyższej, czyli C : I jedziemy kawałek C13 wzdłuż Oranjerivier (albo Orange River), która jest granicą z RPA. Nagle ożywa komórka Andrzeja (która za cholerę nie chciała działać w namibijskim roamingu). Korzystając z południowoafrykańskiego zasięgu Andrzej daje znać, że żyje: A Jagna szpieguje przeciwległy brzeg ;) Jesteśmy w najdalszym kawałku naszej podróży. Znaczy - w najbardziej południowym. 28 stopni na południe od równika. Czas zatem skręcić na północ! Mamy przed sobą 200 km nudnego jak flaki z olejem szutru po płaskim. Hilux wyciąga ostatnimi siłami 120 km/h, a my prawie zasypiamy… W Aus nie ma spodziewanego kempingu, ale widzimy za miastem drogowskaz na logde, a przy nich zwykle jest kemping. Lodge połączone ze stadniną, dość luksusową, adekwatnie do niemieckiej nazwy “Klein Aus” ;) Kolejny raz zastanawiam się, dlaczego w afrykańskiej Namibii każdy obiekt turystyczny jest tak pięknie zaprojektowany? Budynki wtopione w krajobraz, zbudowane z naturalnych surowców, kamień, drewno, zero krzykliwych kolorów, reklam… Dlaczego u nas tak się nie da? Choć troszkę?? Mimo, że ośrodek luksusowy, kemping jest tani i położony na odludziu. I bezprądowy ;) Raf dołącza swój aparat do kolekcji innych ładujących się na recepcji i jedziemy górską ścieżką na kemping, oddalony chyba ze 2 km. Mamy oczywiście swój kawałek gruntu z grillem: Prysznic zostawiam na rano, bo kąpiel wymagałaby czołówki ;) Kolacja: Kubek do wina, wersja FAT: Brak prądu ma swoje bardzo miłe strony: Już nie pamiętam, kiedy widziałam w Europie Drogę Mleczną… cdn
  11. 1 point
    To ja w takim razie zaraz jadę przełamywać psychikę. Dzisiaj mam luźniejszy dzień w robocie :beer:
  12. 1 point
    Odcinek 2, czyli szutry witajcie! - Jagna, czy ty też to słyszysz? - Odkąd mnie obudziłeś, to tak… - Jak ty możesz spać z takim hukiem nad głową, co to w ogóle tak warczy? - Nie wiem, ale pospałabym jeszcze, przecież dopiero świta… - Ale to warczy! Nad moją głową! W środku mojego urlopu!!! Po pół godziny marudzenia Rafa i wspólnego zastanawiania się, skąd pochodzi warkot dziwnie pracującego silnika (pompa? generator?) decydujemy się na wyjście z namiotu. No cóż. Nie takich widoków spodziewa się turysta w środku Afryki… Malutki, lecz dość głośny helikopter opryskiwał pobliskie pole kukurydzy… Śniadanie, pakowanie, wracamy na B1. Jeszcze tego nie wiemy, ale to nasz ostatni kawałek asfaltu na dość długo… Na horyzoncie widzimy pojedynczy szczyt pośród równiny, Jagna zaczyna czuć geologię nosem i znajduje w przewodniku opis wygasłego wulkanu Brukkaros. Nie ma innej opcji, skręcamy! Zjeżdżamy więc z B1 i pięknym, gładkim szutrem suniemy dalej (jadąc Hiluxem na terenowych oponach, nawet nie czuć zmiany nawierzchni…) Nasze pierwsze strusie: (za kilka dni będziemy mówić: “znooowuuu strusie, łeeee …”) Czy do wulkanu to tam? Komora magmowa wulkanu Brukkaros zapadła się i teraz na szczycie góry jest kaldera. Na którą można podobno wjechać, o ile posiada się odpowiedni pojazd oraz umiejętności. Ponieważ z lekka powątpiewamy w jedno i drugie, postanawiamy zostawić hiluxa na końcu szutru, rozprostować nogi i zrobić sobie na kalderę spacerek. Co tam, że południe i słońce w zenicie ;) bierzemy wodę, polskie kabanosy, czapki i idziemy… Po jakiejś godzinie wspinaczki zgodnie stwierdzamy, że widok z tego miejsca kompletnie nas satysfakcjonuje i nie mamy już wewnętrznej potrzeby bycia w środku kaldery ;) (Kalderę widać na zdjęciu powyżej - zagłębienie w samym środku szczytu wulkanu) Jagna usiadła sobie na skałce z piękną żyłą kwarcu i też jej to do szczęścia chwilowo wystarczy ... Po powrocie do auta stwierdzamy, że nie bardzo nam się chce wracać na asfalt i choć droga jest najniższej kategorii (czyli D), to jedziemy na skróty. Przekraczamy Fish River: Woda jest tak mętna, że ciężko ocenić jej głębokość. Jagna z Rafem idą więc przed autem ;) Woda jest tak ciepła, że aż wychodzić się nie chce ;) Przelatujemy przez Keetmanshoop, ufff, tylko dwa ronda, wybieramy D608 zamiast asfaltowej B1 i krajobraz zaczyna się zmieniać: Góry, słońce, zielono, szuter, strusie wbiegające pod koła … Naprawdę przedwczoraj byliśmy jeszcze w szarej Polsce?? Przerwa obiadowa w cieniu akacji: Kolejny większy bród - Löwen River (typowa namibijska zbitka niemiecko-angielska) Płaskie się skończyło, a zaczęły się tzw. ślepe górki - czyli nie wiadomo, co jest za górką. Może struś, a może krowa na środku drogi? Powoli zachodzi słońce, malując wszystko na żółto: A to aloes: Jesteśmy prawie u stóp jednej z największych atrakcji Namibii, czyli kanionu Fish River. Robi się jednak szybko ciemno, więc odkładamy widoki kanionowe na jutro i rozbijamy się na kempingu przy D601. Kempingu, który stanowi jedyne zabudowania w promieniu 100 km... Czas na pierwszy namibijski braai, czyli grill. Każde pole na kempingu ma własny. W roli głównej - jagnięcina z kością oraz kiełbaski ;) A do jagnięciny (każdej!) pasuje czerwone wytrawne ;) Zasypiam z myślą “tutaj raczej helikopter nas nie obudzi…” cdn.
  13. 1 point
    Cześć dwutygodniowy dakarowcu :-) Jak juz się zadomowisz, to może jakiś zlocik, co?
  14. 1 point
    Cześć. A znasz Jeziera?
  15. 1 point
    Myslałem w pierwszej chwili ze to jakiś nowy Zwierz! ale nie!..... to nowy stary Zwierz;) ależ witaj;)
  16. 1 point
    Zwierz...Zwierz... :?: :?: :?: aaaaa ZWIERZ :!: Cześć. :D
  17. 1 point
    Witaj P.S. Też kiedyś miałem Jawę TS350, piękne to były za czasy.
  18. 1 point
    No jakoś słabo w tym wątku z przywitaniami! Cześć :)
  19. 1 point
    Cześć kolego.... :beer: Najpierw poczytaj, a dopiero później zadawaj pytania............... tylko w odpowiednich wątkach ;-) :-)
  20. 1 point
    Lewa... :-D ReddyS >tapatalk<
  21. 1 point
    O ja pier... Dzien Dobry
  22. 1 point
    ZWIERZ'u - witaj normalnie mordo Ty moja pijana! :lol: I znowu w ryj! ;)
  23. 1 point
    Ej, ja też Cię przywitam :)
  24. 1 point
    Jaki wykop :) Witaj Zwierzaku :)
  25. 1 point
    Cześć Zwierzu ;)


×