Skocz do zawartości

Leaderboard


Popular Content

Showing content with the highest reputation on 19.02.2016 in all areas

  1. 5 points
    Powrót Dziś czas opuszczać San Valentino alla Muta, śniadanie zjedzone, wszystko spakowane trasa ustalona. Trasa urozmaicona, trochę dróg szybkiego ruchu ale i dwie przełęcze: Jaufenpass którą wybraliśmy zamiast przeciążonej SS12 oraz wisienka na torcie, panie i panowie proszę o powstanie: Hochalpenstrasse – Grossglockner Czy to się wgrało? tak to ruszamy i zostawiamy za sobą Tyrol Południowy Dojazd do Jaufenpass przebiegł dość sprawnie, chociaż ruch spory. W jednym z postów mila1 zastanawiał się czy da radę w Alpach na swoim Xcountry, cóż jak ten Pan dał, to każdy da: Większym wyzwaniem jest dojazd, trzeba jakoś przeskoczyć te ponad 1000km, możnana przykład bokami w trzy dni, tyle samo spędzając w Alpach. Ciekawą opcją jest też odwiedzenie wyłącznie Grossglockner ale o tym za chwilę i na stojąco. Szczyt Jaurenpass skromny, wjazd interesujący, głównie przez gęste lasy, drogą fajna dla Xcountry, dość dziurawa. Na szczycie sporo hipsterskich Vesp i Vesp z hipsterami pogadaliśmy. pośmialiśmy się potem każdy ruszył w swoją stronę, na szczęście były przeciwne Jazda w dół to achy i ochy do szybki w kasku i sprawny przeskok do Austrii na Hochalpenstrasse, ojej od czego tu zacząć, co w ogółe mogę napiasać o trasie o której tyle już napisano? Może po prostu najpierw wstańmy i popatrzmy! Droga jest płatna, prywatna, operator chwali się, że na całej długości parametry asfaltu są identyczne. Możliwe, Dave w to wątpił, ja również mam wątpliwości, jednakże dla widoków, jej przyjazności dla jednośladów, długości, ilości zakrętów, każdy motocyklista chociaż raz w życiu powinien ją przejechać, ta trasa ma niepowtarzalny charakter, ma duszę, ok starczy tego patosu, można usiąść. Kolega na lekko, my na maksymalnie obciążonym moto Wspinając się na Bikers Point tak wyglądałem na górze ale ciągle było mi mało, tak wyglądałem w Kaiser-Franz-Josefs-Höhe no to lecimy w dół Nocleg i relaks w polskim pensjonacie IMBACHHORN u państwa Kotowskich, który gorąco polecam, jest tam uroczo, 5 minut do Grosa, pyszne jedzenie i głownie motocykliści dla każdego coś miłego, dla dzieciaczków są świnki i króliczki na etacie Potem niewiadomo skąd wyszła 21, następny dzień to powrót przez Czechy gdzie każdy znalazł coś dla siebie potem znowu 21 i przed kolejną 21 dotarliśmy do domu składając jej należny chołd i honory Dziękuję za uwagę.
  2. 4 points
    Ech Ci internetowi fachowcy z gimnazjum...:lol:
  3. 2 points
    Wszystko spakowane? Wszystko! To ruszamy Dojazd Odległość do pierwszej bazy wyjazdowej to około 1300km, plan to dwudniowy przejazd szerszymi drogami przez Czechy. Sporo z nas sceptycznie patrzy na autostrady ja czasem z nich korzystam ponieważ: Generalnie jakakolwiek jazda na motocyklu sprawia mi przyjemność, nawet jak głównie ogranicza się do jazdy na wprost Przy dłuższych kilometrowo przelotach jest mniej obciążająca, dając więcej siły wieczorem i następnego dnia Można sobie w miarę bezpiecznie pozapie..alać a to też czasem lubię Można sobie jechać spokojnie i oczyścić umysł Bo istnieją Mimo wszystko w Czechach zaplanowałem trochę jazdy bokami, omijając Wiedeń, drogi są tam bardzo malownicze, dobrej jakości oraz puste, co rzadko można powiedzieć o drogach niższej kategorii w Niemczech. Pod wieczór dotarliśmy do tranzytowego CleverHotel, chyba jednak skłaniałbym się do nocowania w Czechach, gdzie jest znacznie taniej, ładniej oraz pyszne jedzenie i piwo Tu pewnie przenocuję następnym razem A tak to wyglądało z okna hotelu: Następnego dnia bez problemowo dotarliśmy do San Valentino alla Muta, które miało być naszą bazą wypadową na najbliższe 4 dni, głownie chodziło mi o to aby jak najwięcej podróżować na lekko. Główne założenia dla bazy: Blisko Szwajcarii, którą był plan trochę zwiedzić (Szwajcaria jest znacząco droższa) Duża ilość przełęczy, tak aby można było zaplanować różne trasy z opcją wieczornego powrotu do bazy ładna wszystko-mająca miejscowość San Valentino alla Muta sprawdziła się doskonale Dzień 1 Plan na dziś, bułka z masłem 283km: Daleko jeszcze? Stelvio za pięć minut: Na początek poszła jedna z trudniejszych przełęczy passo de Stelvio, od trudniejszej strony aby było łatwiej, bo pod górkę. Po dojechaniu na jedną z najwyżej położonych alpejskich tras, okazało się, że na jednym z przystanków zostawiliśmy aparat, chcąc niechcąc trzeba się było zmierzyć z północną stroną jadąc w dół. Poszło nawet sprawnie, między wyprzedzaniem maruderów uważnie wypatrywaliśmy aparatu, czekał na nas tam gdzie go zostawiliśmy. Z trasy: Lipa Kolejny wjazd na górę, gdzie panuje połączenie Krupówek, festynu i osiedlowego bazarku Krótki postój na zakup naklejki, parę fotek i jazda w dół dobrze mi znaną południowo-zachodnią trasą w kierunku Bormio, jednakże tam nie dojeżdżamy skręcając w prawo na Umbrailpass. Trasa przepiękna, stosunkowo pusta, ponieważ jest wąska a na jej końcu znajduje się urokliwe miasteczko Santa Maria a pod koniec trasy bez problemu można znaleźć sympatyczne miejsca na popas. Jeżeli ktoś ma ochotę na posiłek na Stelvio to polecam knajpę Tybet, nie jest tanio ale jedzenie pyszne i fajne okoliczności przyrody oraz widoki (warto rozglądać się za orłami), ja wolę kupić coś sklepie i zjeść na dziko. Najedzeni i wypoczęci ruszamy na Ofenpass wgryzając się w Szwajcarię, trasa malowcznia, dość łatwa z super asfaltem. Jazda głównie doliną co jest dość ciekawą alternatywą dla wysokogórskiej wspinaczki, wyraźnie też zmienia się klimat jest cieplej i bardziej wilgotno, ruch większy Po dojechaniu do Susch skręcamy w kierunku Davos wjeżdżając na Fluelpass, trasa wyraźnie trudniejasza, jednakże większość zakrętów jest w pełni widocznych co w połączaniu z super asfaltem zachęca do ostrzejszych przechyłów. W Davos skonfrontowałem pierwotny “plan na dzień” z rzeczywistością, po prostu zrobiło się już późno, średnia prędkość w Aplach to 30km/h wiec zamiast jechać Albulapass wracamy na Fleelpass, co mnie bardzo cieszy, bo znając już trochę trasę mogę pochylić nas jeszcze bardziej. Następnie kierujemy się na Nauderes i wjeżdżamy na Reschenpass prowadzącą do hotelu. Jest to stosunkowo łatwy odcinek z wierzchołkiem na wysokości 1504 metrów ale z całkiem fajnymi widocznymi zakrętami wije się wzdłuż jeziora. No i 21.
  4. 2 points
    Jeśli wierzyć we wszystko co napisali w internecie ;) 749 to schemat malowania, a kod lakieru to 428. http://f800riders.org/forum/showthread.php/206329-Touch-up-Paint-Blue-749
  5. 2 points
    Pewnie z forum Trampka tu wpadają siać zamęt.
  6. 2 points
    Dzień 3 Dziś na bogato, w planie co najmniej jedna płatna droga a może nawet dwie!. Start standardowy Reschenpass, no nie do końca, dziś w przeciwną stronę, po drodze zatrzymujemy się przy największej atrakcji turystycznej, zatopionej wiosce, wszyscy stają i pstrykają a co tam: Festyn zaliczony wracamy na przełęcz W Prutz skręcamy w prawo na Kaunertaler Gletscherstraße, to ślepa płatna droga na końcu której jest lodowiec. W latach 60-tych wybudowano tam sztuczne jezioro z najwyższą w Europie naturalną zaporą, aby to było możliwe powstała droga po której teraz można jeździć. Wspinając się trzeba było uważać na krowy i ich emisje Jechać w stronę blasku lodowca aby w zobaczyć go z bliska Plan na dziś był ambitny i mieliśmy wielką ochotę na jeżdżenie więc zrezygnowaliśmy z możliwości zwiedzania wnętrza lodowca, tak tak, po wielu latach poszukiwań, znaleziono i udostępniono do przejścia 40 metrowy odcinek do serca lodowca. Wszystko zobaczone to ruszamy w dól za parką Austriaków, którym nie wiedzieć czemu bardzo podobał się kolor mojej eRki Zjazd w dół w stylu Alpejskim: bez używania barierek Po drodze można było obejrzeć krowę w pracy Krowy wypoczywające i krowę w pracy Można podziwiać krowę myślącą o wypoczynku Zrobić sobie zdjęcie z krową Zrobić zdjęcie krowom i lodowcowi Fajnych miejscówek na postoje było sporo ale i sama trasa zachęcała do jazdy na wygłupy też żegnamy się z lodowcem i dojeżdżamy do sztucznego jeziora Po zjechaniu z Kaunertaler Gletscherstraße kierujemy się na Silvretta Hochalpenstraße, plan jest aby dojechać do bramek i pomyśleć co dalej. Przy bramkach strumień, więc czas na jego mądrości: „Wszystko jest bardzo niepewne i to mnie właśnie uspokaja” („Zima Muminków” T.Jansson) Silverta wgniata, sam dojazd do bramek jest rajem dla motocyklisty, super trzymający asfalt, pustki, widoczne zakręty, szybka decyzja, jedziemy dalej! Mimo olbrzymich oczekiwań, płatny odcinek nie zawiódł nas wcale, góren partie naprawdę wymagające, sporo trudnych zakrętów (można się nieźle obsrać). Na szczycie cudne widoki oraz jezioro, czasu mało więc nawet kasku nie ściągam. Na górze sporo atrakcji, można iść na pieszą wycieczkę, popływać łódką po jeziorze (na wysokości 2000m) sporo knajpek, u nas niedoczas, 21 czeka, więc wracamy do hotelu expresową S16, zdążyliśmy!
  7. 2 points
    Dzień 2 Kolejny dzień wita nas piękną pogodą, zaczynamy od śniadania z pyszną kawą i omówieniem planu na dziś: Do przejechania 240km, morale wysokie. No to ruszamy, początek standardowy Reschenpass w kierunku Mals, gdzie odbijamy na moje ulubione Umbrailpass, dziś pod górkę. Zostawiamy z lewej strony Stelvio, zostawiamy z prawej strony Livigno kierując się drugi raz tego dnia ku Szwajcarii tym razem Berninapass - Passo del Bernina. Szwajcaria ach ta Szwajcaria, wymuskana, wyczyszczona, plastikowa, strasznie poukładana wręcz nudna, za to bardzo mili ludzie, bardzo często zagadują na postoju. Sama przełęcz dość trudna, co oczywiście jest zaletą, pełna niesamowitych krajobrazów i czterotysięcznych masywów górskich. Przecina ją również charakterystyczna czerwona kolej szwajcarska: Bernina Express. No to focimy! Alpejskie trasy prowadzą po prostu przez góry, w wielu miejscach możemy zaparkować motocykl i wejść na szlak, dwu godzinny spacer po górach może być ciekawą alternatywą dla asfaltowego szaleństwa Stoner style “Ta część nas samych, która pragnie coś zmienić, jest tym, co potrzebuje zmiany.” - z cyklu mądrości strumienia. Powrót dostojnie jak to na Szwajcarię przystało i pozostało robić to co się po 21 robi.
  8. 2 points
    a ja myślałem, że masz stalowe "cojones" - w zimie, w Alpy, na motocyklu :-D
  9. 1 point
    Aleś Ty w gorącej wodzie kąpany...
  10. 1 point
    super :beer: Ładna ta twoja R-ka, jakoś teraz będę patrzył inaczej na moją ;-)
  11. 1 point
    Sorry, nie doktoryzowałem się w tym temacie... jeszcze... zapomniałem że Ty pod tym względem, od jakiegoś czasu, jesteś specem... składam oficjalną samokrytykę :lol: Poza tym myślałem o opcji że ma się swoją piastę już.. :mrgreen:
  12. 1 point
    No to poczekaj aż bedziesz musiał coś ugotować... Kiedyś miałem namiot podobny do Muwanga-dzieki niemu nauczylem się, że gotowanie i później jedzenie w pozycji leżącej to nie dla mnie. pozdrawiam trolik
  13. 1 point
  14. 1 point
    Dobre, dobre :beer:
  15. 1 point
    Najważniejszą rzeczą przy wyborze GPSa jako całości według mnie jest sama mapa - rodzaj, pokrycie, ilość map oraz dostępność. Dopiero na drugim miejscu samo urządzenie obsługujące mapę. Miałem automapę, miałem też inne ale zostaje przy Garminie. Garmin z odpowiednią mapą potrafi bardzo dużo. Trzeba się go tylko "nauczyć". Jest specyficzny :). Zaryzykuję stwierdzenie, ze ma zbyt wiele funkcji dlatego niektorzy się gubią.
  16. 1 point
    Panie kolego, za dużo piszecie , nie nadążę czytać. A że jestem jednostką aspołeczną , to tak sobie komentuję jak mi w danej chwili pasuje.Najwyżej przeniosą mnie na wysypisko, tam to jest klimat. A za buziaka podziękuj Nikoli.
  17. 1 point
    Ja bym odpuścił taką tanią nawi. Jak masz jechać 2 razy w roku, to wsadź telefon w jakiś pokrowiec i tyle. Na telefonie możesz mieć i nawigację drogową i nawigację w teren. Albo kup mapę. Będzie większa radocha. Jeśli chodzi o telefon, uważać trzeba tylko na te tanie mocowania z taką plastikową głowicą kulową - na każdej dziurze, to się obraca dziadostwo.
  18. 1 point
    Hey Szybkie, troszkę ponad 4 minutowe streszczenie naszej podóży do Kapadocji, ale nie ona była głownym bohaterem Ostatnio był pokaz w Krakowie (15.02), teraz rozmawiamy z Wawą, ale jeśli znacie fajne miejsca, gdzie można trochę pogadać, dajcie znaka :) Niestety youtube jest wredny i nieudostępnia na komórki, oraz blokuje wyświetlanie w Niemczech dla tych co mają problemy można spróbować http://dai.ly/x3sh50g Szerszą relację wrzucimy na bloga, który mam nadzieje wkrótce powstanie. chwilowo część wyjazdów jest pod www.travel.pawelborowka.pl
  19. 1 point
    napis na ramie made in west germany - bezcenny
  20. 1 point
    Nie liczy się sprzęt, liczy się jego dusza.
  21. 1 point
    Pewnie różne moto można zdławić ale ważne żeby mieć na to odpowiednie papierki, a to może być trudniejsze. Ta Aprilia już widzę, że mu podpasowała i przeszukuje właśnie sieć. Tu przejazd na gymkhanie wiadomo na czym. Zaznaczę, że jedzie na tym sprzęcie drugi raz w życiu.
  22. 1 point
    Może Zika Virus? Przynajmniej nie ma się co martwić tylnym amorem, za jednym razem wymienisz cztery uszczelniacze, jeden olej i ogień na tłoki (tłok) :-D A że na 17'' to i skrętny być musi a sądząc po tylnej zębatce to i na koło pójdzie, absolutnie :lol:
  23. 1 point
    Kup DLa są najzajebistrze na świecie
  24. 1 point


×